Filmy Akiry Kurosawy – TOP 10 produkcji
Ile w internecie gustów, tyle oryginalnych topek filmów Akiry Kurosawy. Japoński mistrz do dziś zachwyca zróżnicowaniem swojego dorobku, który czerpie z licznych gatunków i konwencji. Nazywany najbardziej zachodnim japońskim twórcą Kurosawa tworzył humanistyczne i uniwersalne historie bez względu na to, czy tekstem źródłowym była historia feudalnej Japonii (jidai-geki), czy dzieło Szekspira.
Zanim przedstawię wam 10 najlepszych filmów mistrza, wymienię tytuły, które na listę się nie dostały, ale zasługują na wyróżnienie. Surrealistyczne i pełne symboli „Sny”, szekspirowski „Ran”, widowisko historyczne „Sobowtór”, neorealistyczny „Zbłąkany pies”, wyrażający lęki przed bronią atomową „Żyję w strachu” czy klaustrofobiczne i kafkowskie „Niebo i piekło”. Wszystkie te tytuły zasługują na najwyższe uznanie.
Ps. kilka tytułów może was zaskoczyć, jako że jest to lista subiektywna.
Filmy Kurosawy
10. „Sierpniowa rapsodia” (1991)
Kurosawa na starość, podobnie jak Andrzej Wajda, stał się sentymentalny i zaczął zastanawiać się nad pamięcią. „Sierpniowa rapsodia” zderza ze sobą trzy pokolenia: młode i beztroskie, dorosłe i zapatrzone w swoją karierę zawodową oraz to, które doświadczyło wojny i wciąż nie może o niej zapomnieć. Ofiary z Hiroszimy wciąż prześladuje widok błysku grzyba atomowego, a w pędzącym na łeb na szyję nowoczesnym społeczeństwie japońskim nie przewidziano miejsca na cofanie się w przeszłość. Nie ma innego filmu Kurosawy, który tak przekrojowo skomentowałby kondycję narodu japońskiego.
9. „Rudobrody” (1965)
Film, który mógłby stanowić inspirację dla członków Czerwonego Krzyża czy innych wolontariuszy stawiających życie ludzkie ponad wszystko. Wzniosłe idee doświadczonego lekarza Rudobrodego (Toshirō Mifune) nie są wyraźne na pierwszy rzut oka, gdyż z początku widzimy go jako gburowatego i cynicznego. Z czasem bezinteresowność lekarza staje się oczywista i jego podopieczny zaczyna dostrzegać to, co w tym zawodzie znaczy najwięcej. „Rudobrody” jest dziełem wyrafinowanym, z którego wyciągnąć można wiele życiowych lekcji.
8. „Rashōmon” (1950)
To dzięki „Rashōmonowi” wiemy dziś o Kurosawie. Zwycięstwo nieanglojęzycznego Oscara i Złotego Lwa rzuciło światło na nieznane do tamtej pory kino japońskie i zapoczątkowało sukcesy kolejnych twórców z wysp. Film ten był nowatorski również ze względu na sposób prowadzenia narracji: jedno wydarzenie opowiedziane zostało z czterech perspektyw. Złożoność historii nie utrudnia jej odbioru, Kurosawa poprowadził narrację mistrzowską ręką oraz wykreował wyróżniające się postaci. Toshirō Mifune i Takashi Shimura dali popis aktorski, który od momentu premiery filmu utożsamiany był z kinem japońskim.
7. „Pijany anioł” (1948)
W „Pijanym Aniele” Toshirō Mifune występuje jako pragnący rozkoszować się życiem młody gangster, którego życie obróciło się do góry nogami, kiedy lekarz informuje go diagnozie jego stanu zdrowia. Delikwent musi całkowicie przewartościować swoje życie, jednak nie jest to łatwe – stare zwyczaje nie dają o sobie zapomnieć. Pomocy, nie tylko medycznej, ale i psychologicznej, udziela mu starszej daty doktor (Takashi Shimura).
Jest to film nad wyraz przejmujący nie tylko ze względu na świetne aktorstwo, ale na samą historię. Kurosawa stawia obok siebie popęd życia i śmierci, które ścierają się podczas licznych trudnych, konfrontacyjnych scen. „Pijany Anioł” do dziś broni się jako film wzruszający, autentyczny, doskonale odegrany i wykorzystujący ciekawy podkład muzyczny.
6. „Straż przyboczna” (1961)
Być może najbardziej efektowny z filmów Kurosawy, zainspirował zresztą inne niezwykle widowiskowe dzieło – „Za garść dolarów więcej” Sergio Leone. W „Straży przybocznej” Tōshiro Mifune występuje jako wyciszony, ale wtajemniczony rōnin, który walczy nie tyle za pomocą katany, ile z wykorzystaniem sprytu. Rolę obezwładniającego swoją inteligencją rōnina będzie miał jeszcze w „Ukrytej fortecy” i „Sanjuro – Samuraju znikąd”.
O efektywności filmu stanowi już sam początek: będący na rozdrożu dróg Mifune rzuca w górę patyk, którego koniec wyznaczy mu dalszą część samotniczej wyprawy. Następnie trafia do wioski, gdzie zmierzyć się musi z bandytami pod wodzą podstępnego Unosuke (w tej roli bezbłędny Tatsuya Nakadai). „Straż przyboczna” do dziś imponuje dynamiczną kreacją przestrzeni, wyrazistością postaci i trzymającym dech w piersiach finałem.
5. „Dersu Uzała” (1975)
Po klapie finansowej „Dodes’ka-den” Kurosawa chciał sprawdzić się w nowej roli, kręcąc niskobudżetowy dokument „Song of the horse”. Ścieżka ta jednak nie pomogła mu wyjść z kryzysu i doprowadziła go do próby samobójczej w 1971 roku. Los odmienił się wraz z „Dersu Uzałą”, czyli jedynym w twórczości Kurosawy niejapońskojęzycznym dziełem. Ten współfinansowany przez ZSRR obraz dał Japończykowi kolejnego Oscara za film nieanglojęzyczny.
„Dersu Uzała” opowiada o zderzeniu ekspansywnej radzieckiej kultury z rdzenną ludnością Syberii. Kurosawa stawia ważne pytania o przyszłość ludzkości i zestawia podejścia instynktowne z rozumowym. To drugie, jak zdaje się mówić twórca, prowadzi do degradacji natury i burzy harmonię życia. „Dersu Uzała” wyraża nostalgię za czasami bliskości człowieka z naturą i odzwierciedla pesymizm ery przemysłowej. Do dziś broni się jako przejmujący manifest ekologiczny.
4. „Siedmiu samurajów” (1954)
Prawdopodobnie najczęściej przywoływany film Kurosawy, który podobnie jak „Rashōmon”, przyczynił się do rozsławienia kina japońskiego na świecie. Film ten pobił ówczesny japoński rekord wysokości budżetu ze względu na koszty scenograficzne (zbudowana została inspirowana okresem Sengoku wieś) i trwający ponad rok okres kręcenia. Opowieść ta zainspirowała amerykańskich „Siedmiu wspaniałych”, czyli wciąż aktualną klasykę westernu.
Grupa rolników z okresu Sengoku decyduje się wynająć siedmiu rōninów, aby przeciwstawić się napadającym wioskę bandytom. Toshirō Mifune, w roli nieokrzesanego farmera Kikuchiyo, ukazuje się jako osoba nader ekspresywna i niezrównoważona (podobnie jak w „Rashōmonie”). Jego postać jest jednak kluczowa w obronie wsi – ma stać się jednym z siedmiu samurajów. Ten najbardziej reprezentatywny film Kurosawy wykonany został z wielkim rozmachem, co poskutkowało historyczną inscenizacją, epicką historią oraz doskonałym, ekspresywnym aktorstwem.
3. „Pojedynek w ciszy” (1949)
Jest to jeden z najrzadziej wspominanych filmów Kurosawy, który być może nigdy nie doczeka się należytego uznania. Historia wydaje się bardzo prosta. Lekarz (Toshirō Mifune) ukrywa informacje o jego śmiertelnej chorobie przed zakochaną w nim pielęgniarką, gdyż nie chce, aby ta została zraniona. Wybiera drogę milczącego wojownika, który dla wyższych celi postanowił odrzucić miłość.
Toshirō Mifune dał ponadczasowy popis aktorstwa: w jego twarzy widać odbicie bijących się ze sobą myśli i wzbierającego się smutku. Świetne role mają tu również Takashi Shimura (postać doktora) oraz Noriko Sengoku (pielęgniarka), która czaruje swoim urokiem oraz zaraża smutkiem niespełnionej miłości. Kurosawa nie zwykł opowiadać historii miłosnych, ale ta wyszła mu genialnie. „Pojedynek w ciszy” jest przybijającym melodramatem, który mimo upływu ponad 80 lat wciąż wzrusza tragicznością swojej historii.
2. „Tron we krwi” (1957)
Nawet Wajda pozazdrościł Kurosawie tak doskonałego wyczucia Szekspira. Ta interpretacja Makbeta jest prawdopodobnie najlepszą transkulturowa adaptacją w historii kina. „Tron we krwi” ma wszystko, czego mu potrzeba: żądnego władzy Makbeta (Toshirō Mifune), demoniczną Lady Makbet (Isuzu Yamada), legendy ludowe i świetnie zainscenizowaną przestrzeń.
Kurosawa przełożył tekst źródłowy na warunki feudalnej Japonii, w której o demonach i przesądach było głośno, a państwem rządzili daimyō, czyli wpływowi władcy ziemscy. Do tego dołożył swoje doskonałe wyczucie przestrzeni, klasyczną japońską muzykę (z wykorzystaniem shakuhachi i shamisenu) ze znaczącą funkcją ciszy oraz pozwolił poszarżować doskonałemu Toshirō Mifune. „Tron we krwi” wyróżnia się bardzo specyficznym klimatem. Jest pełen mgielnych obrazów, milczenia i niedopowiedzeń. Poza tym Kurosawa nie odmówił sobie nakręcenia szalenie efektownego finału, podczas którego główny aktor zaryzykował własnym życiem. Film ten nigdy nie zblednie w oczach kinomanów, a już na pewno w oczach fanów Szekspira – dla których jest lekturą obowiązkową.
1. „Piętno śmierci” (1952)
Film ten ma prawo znaleźć się wśród najlepszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały. Jest on również największym popisem aktorskim Takashiego Shimury. A dlaczego? „Piętno śmierci” opowiada o rzeczach najważniejszych: sensie życia, przemijaniu, śmierci… Jest najmądrzejszym dziełem w dorobku Kurosawy, które z lekkością łączy w sobie refleksje na temat umierania z budującym, humanistycznym namysłem nad potrzebą czynienia dobra dla innych. Pokazuje drogę odkupienia człowieka trwającego w pracoholizmie od dekad i jak do tej pory niezwracającego uwagi na ludzi wokół. Jego historia powinna być lekcją dla każdego, bez względu na wiek i pochodzenie.
Aktualnie dystrybuowany jest jego remake z Billem Nighym w roli głównej pt. „Living”, który zdążył już zdobyć uznanie krytyków podczas pierwszych pokazów. Świadczy to o ponadczasowości historii Kurosawy i o uznaniu, jakim do dziś cieszy się jego film. Nie ma drugiego tak prostego fabularnie, a zarazem tak przejmującego filmu, jak „Piętno śmierci”.
Bibliografia:
A. Grunert, “Thousand Words: Kikuchiyo, The Seventh Samurai (Seven Samurai, 1954), The Big Picture Magazine 2017, hebigpicturemagazine.com.
M. Bobrowski, “Akira Kurosawa: W szerokiej perspektywie”, (w:) “Autorzy kina azjatyckiego”, pod red. A. Helman i A. Kamrowskiej, Rabid 2010.
P. Kletowski, W. Laskowska-Smoczyńska, “Akira Kurosawa – twórca japoński, twórca światowy”, Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha 2011.