Stefania Sandrelli i jej filmowe role
Nie miała figury Sophii Loren, temperamentu Giny Lollobrigidy czy niewymuszonej młodzieńczej witalności Claudii Cardinale. Dysponowała za to czymś innym, mianowicie niedostrzegalnym na pierwszy rzut oka wdziękiem, niepozowaną naturalnością oraz – jeśli wymagała tego określona kreacja – trudną do stłamszenia energią, zaś jej posągowa twarz zawsze skrywała jakąś tajemnicę. I choć grywała u cenionych i rozchwytywanych reżyserów, znana jest głównie miłośnikom kina czy też osobom zawodowo zajmującym się promowaniem wielkich dzieł X muzy. Pierwszymi obrazami, w jakich wystąpiła, były – nakręcone w 1961 roku – „Faszysta” Luciano Salce i „Rozwód po włosku” Pietro Germiego.
Zapalnikiem do rozpoczęcia kariery na wielkim ekranie okazało się zwycięstwo w konkursie piękności, w wieku zaledwie piętnastu lat, lecz mimo tego zdarzenia to nie uroda okazała się największym atutem wspominanej na łamach OldCamery włoskiej aktorki. Stefania Sandrelli, bo o niej mowa, w latach 1964-1970 wystąpiła w kilku ciekawych produkcjach, w tym trzech świetnie rekomendowanych, przy czym role, jakie przyszło jej w nich wówczas zagrać, nie były kreacjami łatwymi czy też takimi, które w jakikolwiek sposób mogły wznieść ją do pułapu najbardziej rozpoznawalnych gwiazd europejskiego przemysłu filmowego.
Prezentujemy zatem trzy nietuzinkowe role Stefanii Sandrelli świadczące o jej niezaprzeczalnym talencie, odwadze w portretowaniu niejednoznacznych postaci, śmiałości na gruncie scen erotycznych oraz jasno pokazujące, że nadmieniona osobowość kina nigdy nie powinna odejść w zapomnienie.
1. Stefania Sandrelli jako Agnese Ascalone („Uwiedziona i porzucona”, reż. Pietro Germi, 1964)
Pierwsza znacząca rola w karierze Stefanii Sandrelli
Rola Agnese Ascalone, szesnastoletniej córki renomowanego przedsiębiorcy i właściciela kopalni – Don Vicenzo, uwiedzionej przez narzeczonego swojej starszej siostry imieniem Peppino, to pierwsza ważna kreacja w karierze włoskiej aktorki. Przy okazji było to jej drugie spotkanie z reżyserem Pietro Germim, z którym współpracowała trzy lata wcześniej podczas realizacji kultowej czarnej komedii „Rozwód po włosku”. O ile w ich pierwszym wspólnym filmie aktorka zagrała niewielką acz bardzo istotną rolę, o tyle w kolejnym już całkowicie zdominowała ekran. I choć centralną postacią opowieści jest głowa rodziny i szanowany biznesmen w jednej osobie, brawurowo sportretowany przez Saro Urzì, największa uwaga i tak skupia się na postaci Agnese i jej kłopotliwej sytuacji, na którą w zupełności nie ma wpływu. Dla ojca dziewczyny najistotniejszy okazuje się źle pojmowany honor, dlatego za wszelką cenę stara się uniknąć skandalu i robi wszystko, aby wydać pociechę za mąż. A za kogo? Oczywiście, za prowodyra całego zamieszania, czyli Peppino.
Stefania Sandrelli – perła commedia all’italiana
Obraz „Uwiedziona i porzucona” to jeden z najbarwniejszych reprezentantów commedia all’italiana. Gatunek ten odnosi się do włoskich komedii realizowanych we Włoszech od lat 50. do późnych lat 70. XX wieku. Filmy z tego nurtu, poza typowymi sytuacjami mającymi wzbudzić śmiech u odbiorców, łączyły ponadto gorzką satyrę z ironią. Miało to na celu zasygnalizowanie sprzeczności, jakie dotykały ówczesne włoskie społeczeństwo. W wypadku produkcji Germiego owa dysharmonia osadziła się na relacji ojca i nieletniej córki oraz nieprawidłowej interpretacji pojęcia honoru. Zrozpaczona Agnese, która tak naprawdę została podstępem wykorzystana przez Peppino, powinna mieć zapewnione odpowiednie wsparcie – nie tylko instytucjonalne, ale przede wszystkim rodzinne – a tak jest poniewierana zarówno przez sprawcę tego nieprzyjemnego zdarzenia, jak i zawstydzonego całym tym niefortunnym zajściem ojca. Mówiąc dosadniej, ofiara staje się tutaj oprawcą, mimo że to jej należą się przeprosiny, pomoc i protekcja na gruncie prawnym.
Charakterystyka kreacji Agnese Ascalone
Stefania Sandrelli w roli Agnese Ascalone kumuluje w sobie mnóstwo emocji – od rozpaczy spowodowanej brakiem zrozumienia i zależnością względem despotycznego ojca, poprzez akceptację swojej niefortunnej sytuacji, aż po względne szczęście na ślubnym kobiercu u boku Peppino. I choć nie zgadza się na taki obrót spraw, jest przyparta do muru, gdyż jakakolwiek alternatywa mogąca ocalić ją przed zbiorowym linczem nie istnieje. Już w początkowych scenach, kiedy zostaje uwięziona przez ojca w łazience, pokazuje bogaty wachlarz swoich aktorskich umiejętności. Doskonale balansuje pomiędzy histerią spowodowaną uwięzieniem wbrew własnej woli a strachem o swoją niepewną przyszłość.
Ponadto odgrywana przez nią bohaterka jest zdecydowanie kimś więcej niż tylko pokrzywdzoną protagonistką uwikłaną w społeczny spisek. To przede wszystkim młoda dziewczyna przemawiająca w imieniu podobnie ograbionych z godności, nie mogących decydować o sobie kobiet. Jednakże najbardziej urzekające w postaci Agnese są zarówno jej bezbronność, jak i wola walki o swoje prawa, przy czym wspomnianej konfrontacji z chorym systemem, w którym prym wiodą mężczyźni, nie należy odbierać dosłownie. Dziewczyna, z uwagi na swój młody wiek i mentalną kruchość, pozostaje bez najmniejszych szans w starciu z bezlitosnym patriarchatem, więc jedyne, co może zrobić, to stawiać opór. Akurat w jej wypadku sam tylko sprzeciw względem niesprawiedliwych norm jest ucieleśnieniem najwyższej formy odwagi i okazuje się jak najbardziej wskazany. W końcu to ona egzystuje tutaj jako ta uwiedziona i pokrzywdzona.
2. Stefania Sandrelli jako Adriana Astarelli („Znałem ją dobrze”, reż. Antonio Pietrangeli, 1965)
Kreacja Adriany Astarelli na tle włoskiego „Cudu gospodarczego”
Kreacja Adriany Astarelli – uroczej naiwnej fryzjerki, marzącej o karierze wielkiej i rozpoznawalnej celebrytki – była pierwszą główną rolą Stefanii Sandrelli, zaś sam film w reżyserii Antonio Pietrangeliego, będący trzecią częścią jego tryptyku kobiecego po „Dziewczynie z Parmy” (1963) i „Ofercie matrymonialnej” (1963), ukazywał nie tylko mroczne zaplecze i bezwzględne reguły, jakie rządzą przemysłem rozrywkowym, lecz przede wszystkim prezentował zagubioną pośród intrygantów i niezaspokojonych seksualnie rozpustników jednostkę. Zanim jednak przejdę do bardziej szczegółowej charakterystyki postaci, muszę odrobinę nakreślić włoskie realia lat 60. XX wieku.
Otóż w tamtym okresie kraj położony na Półwyspie Apenińskim przechodził ważną metamorfozę. Ożywienie gospodarcze spowodowało wzrost jakości życia. Pojawił się również nowy model Włocha – mężczyzny egzystującego na krawędzi, podróżującego ekskluzywnymi, szybkimi kabrioletami, uganiającego się za młodymi, pięknymi kobietami. Zresztą włoskie kino tamtego okresu często przytaczało ich wizerunki w różnorakich wariantach. Za przykład mogą tu posłużyć chociażby następujące filmy, nazwiska aktorów oraz dopasowane do odgrywanych przez nich bohaterów drogocenne wehikuły. I tak Marcello Mastroianni w „Słodkim życiu” (1960) Federico Felliniego podróżował Triumphem TR3A, Vittorio Gassman w „Fanfaronie” (1962) Dino Risiego Lancią Aurelią B24, natomiast Alain Delon w „Zaćmieniu” (1962) Michelangelo Antonioniego Alfa Romeo Giuliettą Spider.
Adriana, mimo iż jest kobietą, również ma swoje samochodowe „pięć minut” w początkowych scenach filmu, z tą tylko różnicą, że nie kieruje pojazdem, a siedzi na jego naczepie. Co prawda goszczący na jej twarzy uśmiech świadczy o radości, lecz pamiętajmy też o naiwności dziewczyny. Może ta interpretacja zawarta w niniejszym pytaniu zabrzmi nieco na wyrost, ale dlaczego główna bohaterka obrazu Pietrangeliego nie mogła samodzielnie trzymać kierownicy, tylko być pasażerką, w dodatku usytuowaną poza kabiną pojazdu? Przytoczony fragment wyraźnie pokazuje, że kobiecie nie było dane cieszyć się takimi samymi przywilejami, jak męskiej części społeczeństwa. A skoro spychano ją na margines pod kątem tak mało istotnej kwestii, tym bardziej nie mogła liczyć na równouprawnienie w przemyśle rozrywkowym.
„Znałem ją dobrze” – inny rodzaj commedia all’italiana
Obraz „Znałem ją dobrze”, podobnie jak wspomniana przed momentem „Uwiedziona i porzucona”, mieści się w kanonie commedia all’italiana, lecz w zestawieniu z dziełem Germiego jest zdecydowanie bardziej pesymistyczny. Kolejna różnica wynika z umiejscowienia akcji. O ile w produkcji Germiego opowieść usytuowana jest w niewielkim sycylijskim miasteczku, o tyle Pietrangeli ulokował fabułę wraz ze swoją bohaterką w ogromnej, rozświetlonej od latarni i świateł samochodowych metropolii, gdzie tym właściwym mieszkaniem okazuje się klub lub willa, w której akurat odbywa się bankiet, a nie lokal pierwotnie przeznaczony do codziennego użytku, gdyż ten przybiera znamiona motelu.
Kolejną rozbieżność widać na gruncie podejścia do życia i związanych z tym problemów. Dlatego Adrianie zdecydowanie bliżej do innej ikonicznej postaci – modelki Diany Scott z „Darling” (1965) Johna Schlesingera, w którą brawurowo wcieliła się Julie Christie – niż zdesperowanej Agnese. Co ciekawe, bohaterka odgrywana przez gwiazdę „Doktora Zhivago” (1965) Davida Leana nie pochodzi z Włoch, a mimo to ma wiele wspólnego z zagubioną i wiecznie wykorzystywaną przez mężczyzn Adrianą. Wspomniana sytuacja idealnie pokazuje, że kino nie ma granic, różni się jedynie językiem urzędowym występującym w danym regionie.
Charakterystyka kreacji Adriany Astarelli
Stefania Sandrelli odgrywa rolę Adriany w bardzo nietypowy sposób. Pozostaje nieodgadniona przez cały film i choć prezentuje bogatą paletę emocji – od radości, poprzez zadumę nad swoim losem, aż po subtelny płacz – trudno tak naprawdę odgadnąć, co stanie się z nią w kolejnych minutach. I jest to jedna z największych zalet jej kreacji. Samo spojrzenie włoskiej aktorki, tajemnicze i pociągające, mówi zdecydowanie więcej niż to, co faktycznie wygłasza ona w stronę dopiero co poznanych mężczyzn, wieloletnich przyjaciółek czy spotkanych przypadkiem osób. Jeśli natomiast komunikat jest niejasny zarówno na gruncie wypowiedzianych myśli, jak i tych niezwerbalizowanych, resztę uzupełniają występujące w filmie piosenki.
Za utwory muzyczne odpowiadają rozchwytywane w tamtym czasie gwiazdy estrady, między innymi Mina, bliźniaczki Kessler, Peppino Di Capri, Sergio Endrigo, Gilbert Bécaud, co czyni obraz Pietrangeliego tym bardziej szczególnym, gdyż zadbał on nie tylko o oprawę czysto wizualną, lecz zaopatrzył także opowieść w przeboje cieszące się ogromną popularnością w trakcie premiery omawianej produkcji. Na szczególną uwagę zasługuje zwłaszcza piosenka Gilberta Bécaud „Toi”, której tytuł w tłumaczeniu na język polski oznacza „ty”. Wspomniany utwór pojawia się w ostatnich minutach filmu, kiedy Adriana – samotna i zamyślona – wraca samochodem do domu. Kamera, poza intrygującą twarzą Stefanii Sandrelli, rejestruje ponadto opustoszałe miasto skąpane w promieniach słońca, z całym zapleczem malowniczych budynków, co może być odbierane jako pogodzenie się z losem.
Stefania Sandrelli o roli Adriany Astarelli i współpracy z Antonio Pietrangelim
Dla bohaterki tego artykułu rola Adriany Astarelii okazała się przepustką do wielkiego świata kina. Niedosłowność w portretowaniu głównej postaci w połączeniu z jej nieszablonową urodą i nieudawaną spontanicznością zrobiły wrażenie nie tylko na widzach i miłośnikach X Muzy, ale również przedstawicielach Ministerstwa Dziedzictwa Kulturowego we Włoszech, gdyż w 2008 roku umieścili oni omówioną tutaj produkcję na liście stu włoskich filmów, które zmieniły zbiorową pamięć kraju w latach 1942-1978. Nie wypada chyba wspominać, że za sukcesem obrazu „Znałem ją dobrze” stoi nie tylko ekipa odpowiedzialna za jego realizację, z Antonio Pietrangelim na czele, lecz przede wszystkim jego gwiazda – Stefania Sandrelli.
A w taki oto sposób wypowiedziała się ona o filmie i samym reżyserze dla firmy dystrybucyjnej zajmującej się odrestaurowywaniem klasycznych i współczesnych produkcji, Criterion Collection: „Tęskniłam za pracą z moim pierwszym wielkim reżyserem. Dla mnie to był swego rodzaju miernik, ponieważ Pietrangeli był niezwykłym człowiekiem. Miał niesamowitą wrażliwość, to było bardzo poruszające. Jego wrażliwość była swego rodzaju kruchością. Był reżyserem, który kochał kobiety, ich ciało i duszę, więc dał się w pewnym sensie uwieść, nawet przerazić nam jako kobietom i jako aktorkom, ale w pozytywnym sensie, rzecz jasna. Więc ta wrażliwość, ta całkowita otwartość powodowała, że wnikał głęboko w postać, w głąb filmu, praktycznie monitorując bicie serca filmu, scena po scenie, kadr po kadrze i informował mnie o tym. Dał mi świetną motywację do działania – jakby to ująć… poświęcił mi tyle uwagi, tak więc starałam się odnaleźć wszystko to, czego poszukiwał”.
3. Stefania Sandrelli jako Giulia („Konformista”, reż. Bernardo Bertolucci, 1970)
Charakterystyka kreacji Giulii
Kreacja Giulii – narzeczonej Marcello Clericiego będącego faszystowskim szpiegiem, który dostaje zlecenie zdekonspirowania i zamordowania swojego profesora – to kolejna istotna rola w dorobku Stefanii Sandrelli. I choć aktorka została tu zepchnięta na drugi plan, stworzyła wyrazistą postać młodej kobiety uzależnionej od swojego partnera i jego wpływów. Giulia w jej wykonaniu jest zawsze nienagannie ubrana, ma niesłabnącą ochotę na seks, a kiedy czegoś nie może zdobyć, tak kieruje swoim wdziękiem, by na mecie za każdym razem zająć najwyższe podium. Nie angażuje się w pracę Marcello, lecz nawet, jakby mogła, szybko straciłaby na to ochotę. Jest bowiem oddana głównie zabawie, zaś naiwność i ślepa wiara we wszystko, co robi jej partner, urasta do takiego pułapu, że po usłyszeniu prawdy i tak trudno byłoby potem zejść tej nieświadomej niczego dziewczynie na ziemię. Stefania Sandrelli idealnie balansuje pomiędzy byciem uwodzicielską kokietką a łatwowierną, niemającą nic do powiedzenia „ozdobą” wpływowego (jedynie z pozoru) mężczyzny.
Damska konkurencja dla Stefanii Sandrelli w osobie Dominique Sandy
„Konformista”, poza wspaniałą Sandrelli w obsadzie, ma jeszcze drugą czarującą kobiecą postać, mianowicie Annę Quadri – żonę niewygodnego dla reżimu profesora, prowadzącą podwójne życie. Bohaterka z jednej strony uczy baletu, z drugiej natomiast świadczy usługi seksualne wysoko postawionym urzędnikom. I choć fragment związany z prostytuowaniem się jest bardzo krótki, przy czym kobieta nie odsłania absolutnie niczego przed kamerą, Bertolucci wyreżyserował scenę w tak sugestywny sposób, by nie być zmuszonym pozbawiać swojej drugiej aktorki odzienia. A jak dobrze wiemy, włoski reżyser ma na koncie sporo niezwykle odważnych i skandalizujących produkcji.
Wystarczy wspomnieć chociażby „Ostatnie tango w Paryżu” (1972). Gdyby nie ciąża wcielającej się w Annę Quadri Dominique Sandy, to właśnie ona zagrałaby rolę kochanki Marlona Brando, która ostatecznie przypadła w udziale Marii Schneider. Dlaczego wspominam o tej aktorce? Gdyż to właśnie sceny z nią i Stefanią Sandrelli są tymi najbardziej zapadającymi w pamięć. Fragment, kiedy kobiety oddają się seksualnym rozrywkom czy moment, w którym tańczą w restauracji pośród tłumu gości i patrzą na siebie wyzywająco, jest nie do zapomnienia.
Stefania Sandrelli i erotyczny aspekt roli Giulii
Stefania Sandrelli odgrywa w „Konformiście” scenę erotyczną nie tylko z wspomnianą powyżej Dominique Sandą, lecz również z mężem, w którego wcielił się wybitny francuski aktor, Jean-Louis Trintignant. To jeden z najpiękniej sfilmowanych intymnych momentów w historii kina. Para kochanków jedzie pociągiem, zaś za oknem widzimy zapierający dech w piersiach zachód słońca przerywany co chwila ciemnością, gdyż wspomniany środek lokomocji wjeżdża w tunel wyposażony w otwory wyryte w betonowych ścianach.
Odpowiedzialny za zdjęcia Vittorio Storaro zadbał o każdy, nawet najmniejszy detal, by nasz wzrok mógł cieszyć się wspaniałością tych unikalnych kadrów. Włoski operator uchodzi za numer jeden w swoim fachu. Ponadto zdjęcia do „Konformisty” uznane zostały za jedne z najlepszych w historii kina. Sama scena miłosna pomiędzy Trintignantem a Sandrelli, poza nieocenioną pracą Storaro, dodatkowo zawdzięcza swój urok partyturze Georges’a Delerue. Dramatyzm obecny w muzyce, w połączeniu z osobliwymi kadrami, daje tak potężny efekt, że sensacyjny wymiar filmu schodzi na drugi plan.
Wieloaspektowość roli Giulii
Stefania Sandrelli, pomimo pokaźnej konkurencji w osobie Dominique Sandy, stworzyła zupełnie przeciwstawną postać, różniącą się od swojej koleżanki z planu dosłownie wszystkim – od podejścia do mężczyzn, poprzez wyznawane wartości, aż po prowadzenie niezobowiązującego stylu życia. Sztuką jest wcielić się w bohaterkę, która pełni funkcję elementu dekoracyjnego zarówno na gruncie fabuły, jak i u boku konformistycznego męża, przy czym potrafi jednocześnie nadać odgrywanej przez siebie Giulii atrybuty na tyle ludzkie, że niejedna kobieta potrafiłaby się z nią utożsamić. Oszczędny styl gry idzie tutaj w parze z charyzmą, a kiedy aktorka – odziana w najlepsze kreacje, otulona namiętnymi kompozycjami i perfekcyjnie sfotografowana przez mistrza Storaro – towarzyszy czy to Annie, czy Marcello, traktujemy ją jak równorzędną im postać.
Stefania Sandrelli i jej filmowe role – podsumowanie
Stefania Sandrelli, poza trzema wspomnianymi tutaj rolami, ma bogatą karierę aktorską. I choć, jak wspomniałem na początku artykułu, nie doścignęła popularnością swoich koleżanek po fachu, jest równie utalentowana i godna zapamiętania. Do innych szczególnych kreacji włoskiej aktorki należy ponadto – najbardziej odważna w całej jej karierze – rola Teresy Rolfe w „Kluczu” (1983) Tinto Brassa, gdzie wcieliła się w żonę uznanego profesora, sypiającą ze sporo młodszym przyjacielem swojej córki. W 1992 roku wystąpiła w obrazie „Szynka, szynka” Bigasa Luny, u boku debiutującej wówczas Penélope Cruz i Javiera Bardema. W tej ociekającej seksem (i mięsem) namiętnej historii osadzonej na hiszpańskiej pustyni, wcieliła się w postać atrakcyjnej bizneswoman, która uwodzi pewnego młodego, nieokrzesanego chłopaka imieniem Raul, by ten odciągnął od jej syna niejaką Silvię.
Dziewczyna, choć piękna, nie dysponuje bowiem odpowiednią pozycją społeczną. Natomiast w tym roku będziemy mogli oglądać Sandrelli w drugoplanowej roli, w najnowszym filmie Paolo Sorrentino – „Bogini Parthenope” (2024), gdzie wciela się w tytułową postać, lecz w wersji dojrzałej już kobiety (młodą odgrywa Celeste Dalla Porta). Jak więc sami widzicie, kariera włoskiej diwy kina, trwająca niespełna sześćdziesiąt pięć lat, nie zwalnia tempa. Stefania Sandrelli nadal pozostaje aktywna zawodowo, zaś mój artykuł – przypominający o istnieniu tej wybitnej aktorki – jest hołdem, który należał się jej już dawno temu.
Bibliografia:
Stille A., “I Knew Her Well: City Girl”, [on-line] [dostęp: 21.01.2025], dostępna w Internecie: criterion