Laurent Vavon: „Każdy język ma swój własny świat”

Laurent Vavon - wywiad - FrankoFilm

Laurent Vavon

„Każdy język ma swój własny świat i na swój sposób opisuje pewną rzeczywistość, przekazuje kulturę, obrazy. (…) Naszym pomysłem jest rozwinięcie wymiany między ośrodkami europejskimi i scalenie trwałego partnerstwa wokół języka francuskiego i kina” – mówi Laurent Vavon.

 

Agnieszka Czarkowska-Krupa: FrankoFilm to Międzynarodowy Festiwal Francuskojęzycznych Filmów Krótkometrażowych w Zielonej Górze, który jest organizowany już od 2002 roku. Wydarzenie jest skierowane przede wszystkim do młodych ludzi. Dlaczego wielu młodych twórców chce opowiadać o świecie właśnie po francusku? Czy ten język, rozumiany również jako klucz do kultury, powoduje, że francuskie filmy prezentują nieco inne spojrzenie na rzeczywistość niż np. produkcje angloamerykańskie?

Laurent Vavon: Każdy język ma swój własny świat i na swój sposób opisuje pewną rzeczywistość, przekazuje kulturę i obrazy. Czyż zaledwie jedno słowo samo w sobie nie wyraża mnogości rzeczy? Nawet jeden gest czy mimika są odzwierciedleniem kultury. Filmowanie ciszy języka wydaje mi się doskonale kinematograficzne.

Kino nie ma granic, gdyż ludzkość jest koncepcją uniwersalną. Musi wypowiadać się, musi mówić absolutnie szczerze. Abyście wy i abyśmy my mogli odkrywać siebie i rosnąć.

Kino francuskie już udowodniło, że to potrafi. Rozkwit w latach sześćdziesiątych, ale również dowcip i wycyzelowane dialogi w kinie Marcela Carné, Jacquesa Préverta, Michela Audiarda i Jeana Renoire’a, a także „film noir” Louisa Malle’a i Jeana-Pierre Melville’a. Gwiazda przewodnia, głos z Francji. Nadzieja.

“Kino nie ma granic, gdyż ludzkość jest koncepcja uniwersalną”

Co jest obecnie najważniejszym nurtem francuskiego kina – popularne kino gatunkowe podbijające publiczność całego świata (zwłaszcza francuskie komedie: od Amelii po Nietykalnych), kino artystyczne (np. Desplechin czy Dumont) czy może filmowe obrazy codzienności?

Komedia zdecydowanie dominuje, a śmiech staje się przemysłem, produktem konsumpcyjnym. Mechanizmem napędowym. Ja osobiście nie odnajduję się w komediach, zwanych familijnymi, które mogą zaskakiwać na poziomie języka i zamysłu.

Wspaniała Amelia, jak najbardziej. Ale śmieję się też, kiedy oglądam kino takich twórców, jak Gérard Oury, Philippe de Broca, Francis Veber, czy Cédric Klapisch.

Zamiast skupiać się na kinie francuskim, wolę przywoływać kino kalejdoskopowe, otwarte na współpracę i na czerpanie z wielu korzeni. Na przykład kino Tony’ego Gatlifa, Roberta Guédiguiana czy Mickaëla Haneke. Wszystkie trzy poruszają prawdą.

“Zamiast skupiać się na kinie francuskim, wolę przywoływać kino kalejdoskopowe”

A czy kino kobiet stanowi istotną część francuskiej kinematografii?

Należy zacząć od Agnès Vardy, Coline Serreau czy Agnès Jaoui, które umiały opowiadać o dramatach życia codziennego językiem kobiet.

W nowym pokoleniu Lucie Borleteau w filmie Fidelio, l’odyssée d’Alice i występująca w nim wspaniała Ariane Labed, proponują nam kino braterskie, w którym kobieta staje się nie bohaterką, a bohaterem. Z kolei cóż można powiedzieć o filmie Voir du pays Delphine i Muriel Coulin, przywołującym powrót z Afganistanu dwóch żołnierzy francuskich, jeśli nie to, że przypomina nam, iż wojna jest stanem umysłu?

Kobiety, tak za, jak i przed kamerą, wyzwalają się i przynoszą chlubę kinematografii francuskiej.

Proszę powiedzieć, czy francuskie kino ostatnich lat jest bardziej uniwersalne, czy też koncentruje się wokół specyficznych problemów tego kraju?

Jak już wspomniałem, komedia jest wszechobecna w salach kinowych we Francji, a to, co mogłoby być poważne, jest często traktowane w sposób ironiczny lub symplistyczny. Być może tracimy poczucie rzeczywistości, kontakt z tym, co nas otacza i co powinno nas dotyczyć. A może jest to rozpowszechniony na świecie efekt idealizowania rzeczywistości.

Jednak słowo jeszcze nie zniknęło, a kino Abdellatifa Kechiche’a, kino bez ustępstw, wsłuchujące się w głos przedmieścia i w brutalne pragnienia młodości, rozbrzmiewa i wyraźnie odróżnia się od innych. Tak samo, jak przenikliwe spojrzenie Raymonda Depardona i jego bezkompromisowe kroniki dotyczące Francji i Francuzów.

Otwarcie jest “wzniesieniem się ku wiedzy i współistnieniem”.

Hasłem przewodnim tegorocznej edycji Festiwalu jest „Otwarcie”. Co ono oznacza?

Przeciwieństwem byłoby znalezienie się w ciemnościach jaskini, daleko. Wszystko jest przecież kwestią odkrycia i polubienia, zachwycenia się. Wzniesieniem się ku wiedzy i współistnieniem.

Festiwale filmowe - FrankoFilm

Jak wielu twórców zgłosiło swoje prace? Z jakich krajów pochodzą uczestnicy?

Wybraliśmy 45 spośród 49 zgłoszonych filmów. Niemcy, Francja, Kongo, Czechy, Rumunia, Meksyk, Polska – to kraje, dzięki którym będziemy podróżować.

Czy nadesłane prace są zróżnicowane pod względem poziomu? Czy jest coś, co je łączy?

Pragnienie wyrażania siebie, mówienia o swoich problemach, które często zaskakują, a nawet mogą szokować wyobrażenia ludzi dorosłych. Tak, kino ma pewną funkcję. Mówienie o wielkich sprawach tego świata, ale też egzystencjalizm i spotkania ludzkich serc.

A jak na tle międzynarodowej konkurencji sytuują się Polacy?

Widzimy, że kwestie nurtujące młodych nie mają granic i że uczucia łączą całą ludzkość, niezależnie od pochodzenia.

Czy są już jakieś plany dotyczące przyszłorocznej edycji Festiwalu?

Przede wszystkim chwila dystansu, aby wkroczyć z nową energią w przyszłość.

Naszym pomysłem jest też rozwinięcie wymiany między ośrodkami europejskimi i scalenie trwałego partnerstwa wokół języka francuskiego i kina.

W ten sposób moglibyśmy rozszerzyć ofertę kształcenia w zakresie realizacji filmu krótkometrażowego.

Pracy na pewno nie brakuje!

Laurent Vavon – Dyrektor Festiwalu FrankoFilm Zielona Góra, inicjator i organizator tego wydarzenia. Prezes Stowarzyszenia Artownia. Pracuje jako nauczyciel akademicki języka francuskiego na Uniwersytecie Zielonogórskim. Jest koordynatorem Dni Frankofonii w Zielonej Górze.