„Contratiempo” – czyli zabił czy nie zabił?
Tytuł: “Contratiempo. Niewidzialny gość”
Rok produkcji: 2016
Reżyseria: Oriol Paulo
Obsada: Mario Casas, Ana Wagener, Jose Coronado, Barbara Lennie i inni
„Contratiempo”, opatrzony w Polsce podtytułem „Niewidzialny gość” to świetny hiszpański kryminał w reżyserii Oriola Paulo, twórcy, który zasłynął wcześniej z filmu „Trup” oraz scenariusza do „Oczu Julii”. Obraz z pewnością spodoba się wielbicielom klasyki gatunku, mamy tu bowiem doskonale zarysowaną intrygę, ciekawych bohaterów i dobre aktorstwo. Specyficzny, mroczny klimat filmu, niepokojąca muzyka i tajemnicze postaci nie tylko wciągają widza, ale również prowokują do głębszych refleksji nad motywami ludzkiego postępowania w sytuacjach ekstremalnych. Przede wszystkim to jednak utrzymany w nieco frenetycznej poetyce wyrafinowany pojedynek pomiędzy mężczyzną oskarżonym o morderstwo kochanki a doświadczoną prawniczką, która ze strzępów jego wyjaśnień próbuje złożyć odpowiedź na podstawowe pytanie: zabił czy nie zabił?
„Contratiempo” – oskarżony i jego prawniczka
Film „Contratiempo” Oriola Paulo trzyma w napięciu od pierwszych scen. Oto w mieszkaniu zamożnego biznesmena roku, Adriana Doria (Mario Casas) późnym wieczorem pojawia się adwokatka. Mężczyzna został właśnie oskarżony o zamordowanie swojej kochanki Laury (Barbara Lennie), a Virginia Goodman (Ana Wagener) ma tylko 180 minut, żeby ustalić ze swoim klientem linię obrony i nie dopuścić do jego uwięzienia. Przede wszystkim jednak wybitna i doświadczona prawniczka musi dowiedzieć się, czy Adrian rzeczywiście zabił kobietę, a jeżeli nie, to kto znajduje się w kręgu podejrzanych.
Zaczyna się emocjonujący wyścig z czasem i gorączkowe przeczesywanie meandrów pamięci oskarżonego w poszukiwaniu szczegółów wyjaśniających okoliczności całej sprawy. Szybko okazuje się, że mężczyzna chciał ukryć swój romans przed żoną. W hotelowym pokoju, gdzie znaleziono zwłoki Laury, znalazł się zaś nie z powodu erotycznego zauroczenia, ale w celu przekazania pieniędzy tajemniczemu szantażyście, który poznał mroczną tajemnicę Adriana i jego kochanki. Bohater twierdzi, że stracił przytomność po tym, jak ktoś zaatakował go tępym narzędziem. Gdy natomiast się ocknął, Laura była już martwa. Czy mówi prawdę? Rozwikłanie tej zagadki nie będzie jasne do ostatnich momentów filmu.
„Contratiempo” – w kręgu tradycji kryminału
„Contratiempo” warto docenić nie tylko za to, że jest to kryminał w dość klasycznym wydaniu, ale również z powodu jego oryginalnej, dobrze przemyślanej poetyki. Co do pierwszego elementu: akcja została skonstruowana w taki sposób, że oscyluje pomiędzy tradycyjnym kinem gatunku a ponowoczesnym wzorcem intrygi. W klasycznym kryminale mamy kilku równorzędnych podejrzanych, a rolą detektywa jest wskazanie jednego z nich. W tym drugim modelu od początku wiadomo, kto jest zabójcą, a akcja zmierza do wyjaśnienia ukrytych motywów zbrodni. „Contratiempo” łączy te dwa wzorce: początkowo wydaje się, że podejrzany jest jeden, potem jednak tropy ulegają skomplikowaniu, a na scenę wkraczają kolejne postaci, które mogą być mordercami. Coraz bardziej złożone wydają się również motywy postępowania Adriana.
Frapująca intryga filmu Oriola Paulo nie byłaby jednak tak sugestywna, gdyby nie specyficzny klimat „Contratiempo”. Mamy tu do czynienia z mroczną, gęstniejącą atmosferą, podkreślaną przez obniżony ton świetlny kadrów oraz niepokojącą muzykę Fernando Velazqueza. Nawet zdjęcia kręcone w dzień są niezwykle ciemne, a konstrukcja przestrzeni podkreśla uwięzienie głównego bohatera w szokujących wspomnieniach z przeszłości, a także jego lęk przed rzeczywistym uwięzieniem. Mieszkanie, pociąg, hotelowy pokój – to ciąg wnętrz, w jakich rozgrywa się akcja. Z ujęć natury pojawia się natomiast las, ale to również nieprzyjazna, mroczna sceneria, która na dodatek jest miejscem ujawnienia się zwierzęcych, pierwotnych instynktów postaci.
Mimo że akcja rozgrywa się w pięknej Hiszpanii, na ekranie nie pojawia się nawet promień ciepłego, południowego słońca. Zamiast tego mamy klimat neonoir przypominający skandynawskie kryminały i wydaje się, że to właśnie poetyka dalekiej Północy jest najbardziej czytelnym tropem tej opowieści. Hotel na odludziu w zaśnieżonej scenerii, przyciemnione światło, pastelowa kolorystyka – to wszystko odsyła do skandynawskich mistrzów gatunku.
„Contratiempo” – teatr osobowości
Jednym z najciekawszych wymiarów „Contratiempo” jest swoisty pojedynek pomiędzy dwiema osobowościami: prawniczką i jej klientem. Chociaż trzeba przyznać, że Ana Wagener zdecydowanie skradła całe show. Aktorka robi wrażenie jako analityczna, chłodna i szalenie inteligentna pani adwokat, która z iście detektywistycznym zmysłem tropi wszystkie nieścisłości w zeznaniach Adriana. Każdy szczegół tej postaci wzbudza niekłamany respekt: jej wiek (właśnie przeszła na emeryturę) świadczący o doświadczeniu, atrakcyjna powierzchowność, pełna godności wyprostowana postawa sugerująca nieugiętość i pewność siebie. Ani przez chwilę nie wątpimy, że Virginia Goodman nie bez powodu cieszy się reputacją jednej z najlepszych prawniczek w kraju.
Adrian wypada w „Contratiempo” nieco mniej ciekawie, choć z pewnością potrafi oddać różne odcienie swojego bohatera. Celowo wikła ścieżki i przemilcza pewne fakty, by nie odsłonić całej prawdy. Warto również zwrócić uwagę na sugestywne aktorstwo Jose Coronado, który wcielił się w zrozpaczonego ojca poszukującego zaginionego syna. On również ma w sobie wrodzone cechy dobrego detektywa, potrafi myśleć analitycznie i łączyć pozornie niezwiązane fakty. Niejednoznaczna jest także postać Laury, która raz jawi się jako przebiegła uwodzicielka, by chwilę potem odsłonić wrażliwe, kobiece oblicze.
„Contratiempo” – studium winy i kary
„Contratiempo” poza interesującym kryminalnym wzorcem ma zatem do zaoferowania również studium charakterów, a ponadto zgodnie z metodą Alfreda Hitchcocka pokazuje zwykłego człowieka w sytuacji moralnej próby. W skrajnych okolicznościach nie każdy jest w stanie zachować się godnie, a strach często może wziąć górę nad rozsądkiem. W filmie zarysowuje się jednak wyraźna granica pomiędzy chwilowym tchórzostwem a zwyczajną podłością.
„Contratiempo” na głębokim poziomie to klasyczna opowieść o winie i karze. Momentem inicjującym całą serię złych zdarzeń jest małżeńska zdrada. To niewierność, a następnie pragnienie jej ukrycia uruchamiają kolejne tragiczne wypadki. Na każdym etapie bohaterowie mają jednak możliwość podjęcia decyzji, a ta opiera się jedynie o jedno kryterium: posiadanie sumienia lub jego brak. I to właśnie ono decyduje, czy Adrian ostatecznie zabił czy nie?