„Maria Antonina” – dziewczyna z rokokowego portretu

Maria Antonina

 

Tytuł: “Maria Antonina”

Rok premiery: 2006

Reżyseria: Sofia Coppola

Obsada: Kirsten Dunst, Rose Byrne, Jamie Dornan, Judy Davis, Jason Schwartzman, Tom Hardy, Asia Argento i inni

 

„Maria Antonina” w reżyserii Sofii Coppoli to nie tyle opowieść o znanej z historii władczyni, ile próba nakreślenia intymnego, rokokowego w stylu portretu kobiety, która nie wybrała swojej publicznej roli, ale została w nią wpasowana. Film jest zatem tętniącym życiem, kolorami i przepychem obrazem kobiecej prywatności funkcjonującej z dala od wielkiej polityki. Kirsten Dunst wciela się w Marię Antoninę sprzed rewolucji francuskiej, oglądamy ją w przestrzeni buduaru, w labiryncie wersalskich ogrodów i za murami królewskich pałaców.

„Maria Antonina” i historia jej wersalskiego życia

„Maria Antonina” ukazuje wycinek z życia słynnej francuskiej królowej, żony Ludwika XVI, straconej wraz z nim na gilotynie w 1793 roku. Sofia Coppola przedstawia mianowicie okres od momentu przybycia Delfiny do Francji do opuszczenia Wersalu po wybuchu wielkiej rewolucji francuskiej. Oto czternastoletnia Maria (w tej roli Kirsten Dunst), pochodząca z austriackiej dynastii Habsburgów zostaje wydana za mąż za Ludwika Augusta (Jason Schwartzman), wnuka francuskiego króla Ludwika XV. Dziewczyna przybywa do kraju wraz ze swoimi damami dworu i ukochanym szczeniakiem, jednak już na wstępie, zgodnie z francuskim obyczajem, musi porzucić wszystko, co wiąże ją z poprzednim życiem.

To pierwszy moment, gdy pełna życia i dziewczęcego temperamentu dziewczyna musi się zmierzyć z niezrozumiałym, sztywnym konwenansem. Kolejne obyczaje, jak publiczne przygotowania do nocy poślubnej, ceremonia ubierania czy poród w obecności całego dworu wprawią ją w całkowite zdumienie. Po śmierci dziada mąż Marii Antoniny zostaje królem Francji, a ona sama królową, która próbuje spełnić swoje podstawowe zadanie, czyli jak najszybciej urodzić syna umacniającego sojusz obu dynastii.

Maria Antonina film recenzja

To jednak okazuje się bardzo trudne, ponieważ przez pierwsze siedem lat jej małżeństwo z Ludwikiem XVI pozostaje nieskonsumowane. Cała wina niesłusznie spada na Marię Antoninę, w końcu jednak dzięki drobnemu zabiegowi chirurgicznemu korygującemu defekt króla, na świat przychodzi córka, a następnie upragniony syn i dwójka kolejnych dzieci. Życie w Wersalu toczy się swoim rytmem, który wyznaczają zabawy, bale, filozoficzne dysputy i przedstawienia, aż do momentu wybuchu rewolucji.

„Maria Antonina” – współczesna nastolatka w rokokowej sukni

Sofia Coppola pokazuje Marię Antoninę nie przez pryzmat jej politycznej i historycznej roli, ale jako bardzo młodą i niedoświadczoną kobietę, która za wszelką cenę pragnie wymknąć się narzuconej jej ciężkiej i obcej formie. Fenomenalnie pokazuje to scena przybycia bohaterki do Francji, kiedy na oczach widza zostaje ona całkowicie odmieniona przez sztab specjalistów od etykiety pod wodzą markizy Dufort. Ze zwyczajnej, pełnej życia czternastolatki w dziecięcym stroju staje się sztywno ufryzowaną damą, z trudem poruszającą się w nowej garderobie. Odbiorca jednak wie, że pod tą sztuczną powierzchownością kryje się wesoła dziewczynka, spragniona zabawy i rozrywki.

I właśnie tak najczęściej portretuje się tu Marię Antoninę: biegającą po komnatach, plotkującą z przyjaciółkami, roześmianą i imprezującą do rana. Królowa jawi się jako zwyczajna nastolatka, z typowym dla tego wieku temperamentem i zainteresowaniami. Jej największą pasją są stroje, buty, perfumy i bibeloty, które namiętnie sprowadza z całego świata. Młoda królowa zajmuje się projektowaniem ogrodu, wizytami w teatrze i nocnymi wypadami na bale maskowe. Jej myśli zajmuje również przystojny szwedzki arystokrata Hans Axel von Fersen (Jamie Dornan), z którym nawiązuje sekretny romans.

Film Maria Antonina

Wizerunek Marii Antoniny rysuje się niezwykle współcześnie, na co wskazuje szereg konstrukcyjnych elementów filmu. Znacząca jest już scena wprowadzająca, w której bohaterka filuternie puszcza do widza oko, a to bezpośrednie nawiązywanie kontaktu wzrokowego z odbiorcą powtarza się kilkakrotnie w ciągu akcji. Ważną rolę odgrywa również ścieżka dźwiękowa zawierająca wiele nowoczesnych postpunkowych utworów, stanowiących komentarz do młodzieńczych wybryków królowej. Dzięki tym zabiegom postać Marii Antoniny zyskuje rysy nowoczesne i staje się bliższa odbiorcy.

Sofia Coppola często w swojej twórczości daje wyraz zainteresowaniu właśnie tym etapem życia kobiet: na progu dojrzałości, w jeszcze nieukształtowanej i niezastygłej formie. Podobnie jest w „Przekleństwach niewinności” (1999), „Między słowami” (2003) czy „Na pokuszenie” (2017). Reżyserka kreśli obrazy dziewcząt, które jeszcze nie skosztowały „życiowej mądrości”, patrzą na rzeczywistość z młodzieńczą ciekawością i dla których każdy scenariusz jest możliwy. Nieprzypadkowo „Maria Antonina” kończy się zanim królowa trafi do pałacu Tuileries, a potem do wieży Temple. To nie jest bowiem film o zdetronizowanej, upokorzonej władczyni uśmierconej na gilotynie, ale o dziewczynie kochającej życie i czerpiącej z niego pełnymi garściami. Ów kontrast pomiędzy ciążącym nad Marią Antoniną złowieszczym cieniem tragedii a niesłychanie jasną, pełną jaskrawego różu i błękitu wizją Coppoli jest również niezwykle znaczący.

Maria Antonina 2006

 

Film „Maria Antonina” – ucieczka od konwenansu

Przywołane wcześniej sygnały nawiązywania bezpośredniej relacji bohaterki z odbiorcą spełniają w filmie również inną funkcję: demaskują mianowicie iluzję świata przedstawionego. Mamy wrażenie, że Kirsten Dunst kreuje postać nieustannie zdystansowaną do narzuconej jej roli: podobnie jak aktorka odgrywa ją przed widzem, tak jej bohaterka daje przedstawienie dla swojego otoczenia. Nie tyle jest królową, ile się w nią wciela przy okazji ważnych uroczystości i oficjalnych ceremonii. Co więcej, doskonali się w niej, stopniowo poznając obowiązujące na dworze zasady i dojrzewając jako kobieta i matka. Do końca filmu nie następuje jednak pełne utożsamienie Marii Antoniny-władczyni z kryjącą się za tą rolą osobą. Postać znana z podręczników historii zrodzi się dopiero później, podczas gehenny uwięzienia, upokorzeń i cierpień.

Widz ogląda natomiast bohaterkę, która konsekwentnie unika zamknięcia w przeznaczonym jej świecie. Władczyni nie interesuje się polityką, z pobłażaniem traktuje napomnienia przysłanego jej przez matkę, cesarzową Marię Teresę, doradcę, a podczas ceremonii odznaczania francuskich oficerów wkłada na ich głowy uplecione właśnie w ogrodzie wianki z kwiatów. Nie umknie jednak swojemu przeznaczeniu, którego złowieszcze znaki dyskretnie pojawiają się w filmie. To niezwykle symboliczne ujęcia królowej na balkonie jednego z wersalskich zamków – kiedy wydaje się jedynie małym punktem na tle ciężkiej budowli. Powtarzają się również obrazy Marii Antoniny na wielkich wersalskich schodach – niczym nieznaczącej, bezradnej figurki na arenie historii.

Nie zabrakło również w filmie Sofii Coppoli motywu najbardziej kojarzonego z postacią francuskiej władczyni – słynnych ciastek. Obrazy tortów, lukrowanych ciasteczek i rozmaitych słodkości to swoisty leitmotiv „Marii Antoniny”. Słodycze towarzyszą królowej niemal w każdych okolicznościach: zajada się nimi, przymierzając stroje, częstuje przyjaciółki na kolacjach i balach, zawsze ma je w swoim buduarze, a służący nieustannie uzupełniają w mig znikające wypieki. I choć sama zaprzecza plotce, jakoby miała polecić swojemu głodnemu ludowi jedzenie ciastek, podobne słowa w jej ustach wydają się bardzo prawdopodobne, ale jednocześnie na swój sposób niewinne. Wypowiedziane zostają bowiem przez osobę całkowicie odizolowaną od zwykłego świata, której całe dorosłe życie przebiegło w pentagramie wersalskich zamków, wśród luksusów, szampana i słodyczy.

Maria Antonina Kirsten Dunst

„Maria Antonina” – królowa rokoko

„Maria Antonina” nie stanowi dogłębnego studium biograficznego czy historycznego, ale z pewnością wspaniale oddaje klimat epoki, a przede wszystkim rokoko. To ono króluje na ekranie w każdym możliwym sensie. Widzimy tu wspaniale zrekonstruowane rokokowe wnętrza, tętniące kolorami stroje i buduary, wymyślne fryzury, słyszymy muzykę z klawikordów. To również styl życia: umiłowanie zabawy, przyjemności i rozrywki, wyrażające się w częstych przyjęciach, balach, grach i biesiadach. Komnaty królowej wypełnione są pięknymi miniaturami, lustrami i wymyślnymi orientalnymi bibelotami, jak porcelana podarowana jej przez cesarza Chin.

Nie zabrakło też elementów sentymentalizmu, podstawowej filozofii nurtu. Maria Antonina wraz ze swoimi damami dworu zaczytuje się zatem w dziełach Jana Jakuba Rousseau postulującego powrót człowieka do natury. Zgodnie z tymi zaleceniami królowa wraz z dziećmi spędza zatem czas w malowniczych altanach, obserwuje życie zwierząt, wyleguje się na trawie, a nawet własnoręcznie zbiera jajka w kurniku i karmi ptactwo. Nie bez powodu władczyni Francji była nazywana królową rokoka. A był to styl niesłychanie kobiecy, gloryfikujący intymny świat przytulnego buduaru, maleńkich błyskotek i cukierkowych puzderek. I taki też jest film Sofii Coppoli – naśladujący stylistykę rokokowego portretu, na którym widzimy jego główną bohaterkę – Marię Antoninę.

Literatura:

A.Helman, „Sofia Coppola – w stronę zakwitających dziewcząt”, [w:] „Mistrzowie kina amerykańskiego”, Kraków 2010.

Avatar photo

Agnieszka Czarkowska-Krupa

Redaktor Naczelna i Wydawca portalu Oldcamera.pl, dr nauk humanistycznych UJ, autorka książki "Paraboliczność w polskiej prozie historycznej lat 1956 – 1989" (Semper, 2014). Współautorka i redaktorka książki “Twarze i maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (E-bookowo, 2021). Miłośniczka kina i literatury. Pisała w książkach zbiorowych: "Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji", pod red. Żanety Nalewajk, (Elipsa, 2011) oraz "Etyka i literatura", pod red. Anny Głąb (Semper, 2014). Ma na swoim koncie prestiżowe publikacje dla Polskiej Akademii Nauk (“Ruch Literacki”), artykuły w czasopismach naukowych (“Tekstualia”, “Zeszyty Naukowe KUL”), periodykach artystycznych (“FA-art”) i w portalach internetowych. Pracowała jako wykładowca akademicki w Instytucie Mediów i Dziennikarstwa w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej, gdzie pełniła również funkcje promotora i recenzenta prac dyplomowych. Prywatnie mama Sebastiana i Olgi.