Proza Breta Eastona Ellisa oczami filmowców
Dla pasjonata kultury nie może być nić lepszego niż przeczytać świetną książkę, a później na jej podstawie obejrzeć równie dobry film. Mógłby być to wstęp analizujący dzieło pt. „Ojciec Chrzestny”, jednak ten tekst nie dotyczy ani Mario Puzo ani tym bardziej Francisa Forda Coppoli. Tam, gdzie obaj panowie starali się stworzyć świat ludzi honoru i wyższych wartości, Bret Easton Ellis ilustrował rzeczywistość pełną nihilizmu, braku norm i zasad.
Bret Easton Ellis to jeden z najbardziej uznanych i kontrowersyjnych amerykańskich pisarzy. Ellis w wieku zaledwie dwudziestu jeden lat zadebiutował głośną powieścią pt. „Mniej niż zero” (org „Less than zero”). Przedstawiciel buntowniczego pokolenia „Brat pack” od początku poruszał tematy, które wcześniej były owiane tabu, a jeśli już się pojawiały, to w niezbyt dosadnym wydaniu. Na podstawie prozy pisarza nakręcono cztery filmy, które piętnowały i obalały mit „amerykańskiego snu” z lat osiemdziesiątych.
“Mniej niż zero” (1987) – zepsuty świat amerykańskich elit
Debiutancka książka Breta Eastona Ellisa „Mniej niż zero” opisywała grupę zamożnych i zblazowanych studentów. Książka wzbudziła szereg kontrowersji, była głośno komentowana w mediach, co tylko napędzało jej sprzedaż. Tematyka, którą poruszał Ellis, idealnie wpasowała się w erę konsumpcyjnego społeczeństwa. Nie mogło więc dziwić, że wielkie wytwórnie bardzo szybko zainteresowały się przeniesieniem fabuły książki na duży ekran.
Lata osiemdziesiąte były okresem, kiedy królował konsumpcjonizm i korzystanie z nowych drogich używek, co wiązało się z porzuceniem starych wartości. Wszystkie powyższe elementy Bret Easton Ellis opisał skrupulatnie w swojej debiutanckiej powieści, a reżyser Marek Kanievski przeniósł dwa lata później na ekrany kin w lekko zmodyfikowanej formie.
„Mniej niż zero” przedstawia losy młodego studenta Claya Eastona, który z okazji przerwy bożonarodzeniowej powraca do rodzinnego domu w Los Angeles. Tu należy rozróżnić Claya z filmu Kanievskiego i oryginalnego Claya z powieści Ellisa. Na ekranie widzimy pilnego studenta, stroniącego od używek, który jest powodem do dumy dla zamożnych rodziców. Oryginalny, książkowy bohater prowadzi bardziej nihilistyczny tryb życia, jest cynikiem, pozbawionym większej wrażliwości na otaczający go świat. Powyższa zmiana charakteru głównego bohatera nie przypadła do gustu autorowi książki, który krytycznie podchodził do postaci odgrywanej przez Andrew McCarthy’ego. Ellis dopiero po latach docenił dzieło Kanievskiego twierdząc, że film dobrze uchwycił rzeczywistość młodzieży w latach osiemdziesiątych.
„Mniej niż zero” przedstawia świat, który można umiejscowić pomiędzy „Miami Vice” a „Beverly Hills 90210”. Na ekranie widzimy: przepych, drogie samochody i nieograniczony dostęp do używek. Mimo że na prośbę wytwórni reżyser i scenarzysta mocno złagodzili wydźwięk kontrowersyjnej książki, to również filmowe „Mniej niż zero” poruszało tematy, które wcześniej były rzadko spotykane w mainstreamowym kinie. Narastający problem uzależnienia od narkotyków wśród młodzieży (szczególnie kokainy i cracku) wysuwa się tu na pierwszy plan. Szczególnie zatrważająco wygląda droga Juliana (w którego brawurowo wcielił się Robert Downey Jr.) od wesołego chłopaka z dobrej rodziny po narkomana, którego ojciec wyrzuca z domu i odcina od pieniędzy, przez co Julian w celu spłaty długów staje się męską prostytutką. Filmowy moralitet, którego brakowało w powieści Ellisa, trafnie przestrzega młodych widzów przed konsekwencjami ich czynów. Film Kanievskiego mógłby być określany jako wzór dla wielu późniejszych głośnych seriali młodzieżowy jak np. „Plotkara” czy „Euforia”.
“Żyć szybko, umierać młodo” (2002) – samotność i zobojętnienie amerykańskich studentów
Elementem, który łączy wszystkie książki Ellisa jest ilustrowanie samotnych i zagubionych bohaterów. „Żyć szybko, umierać młodo” (org. The Rules of Attraction) w reżyserii Rogera Avary’ego obrazuje zdegenerowane środowisko studentów. Jednym z bohaterów filmu jest Seana Batemana (brat Patricka Batemana z „American Psycho”) w którego rolę wcielił się James Van Der Beek. Van Der Beek w tamtym okresie kojarzony głównie z postacią grzecznego i naiwnego Dawsona Lerry z serialu „Jezioro marzeń”, potrafił w filmie Avary’ego perfekcyjnie wcielić się w zimnego , cynicznego dilera narkotyków. Dla aktora było to rola przełomowa, jaką docenili zarówno widzowie jak i krytycy filmowi.
Bret Easton Ellis stwierdził, że spośród wszystkich filmowych adaptacji jego książek „Żyć szybko, umierać młodo” było najbliższe uchwyceniu jego wrażliwości i próbie odtworzeniu świata z jego powieści. „Żyć szybko, umierać młodo” to jedyna z omawianych produkcji, która w dużym stopniu zrywa z etykietką blichtru i bogactwa. Bohaterami są na pozór zwyczajni i zwykli studenci. Mimo uboższej pojemności portfeli, ich świat nie różni się zbytnio od hedonistycznej rzeczywistości bogatych studentów z Los Angeles. Widzimy tu dużo „Ellisowego” bólu, autodestrukcji, pozbywania się złudzeń, że w świecie istnieją jakiekolwiek uczucia i wyższe wartości. „Żyć szybko, umierać młodo” to bardzo dobry portret generacji X, która wychowywała się najczęściej w rozbitych rodzinach, pozbawionych wzorców. Młodzi studenci szukają odreagowania sięgając po narkotyki, a wewnętrzną pustkę próbują zaspokoić przelotnymi znajomościami.
“Informatorzy” – kilka historii o kondycji amerykańskiego społeczeństwa
Nie zawsze próba wiernego odwzorowania fabuły książki na taśmę filmową przynosi pozytywny efekt, czego dobrym przykładem są „Informatorzy” Gregora Jordana. Film podobnie jak książka nie posiada głównego bohatera, a kilkanaście postaci, których losy są ze sobą luźno powiązane. Warto dodać, że cechą charakterystyczną dla twórczości Breta Eastona Ellisa jest powracanie części postaci w kolejnych jego dziełach, to ciekawy zabieg dla czytelników, ale nie sprawdza się jako element osobnej filmowej produkcji.
„Informatorzy” przenoszą nas do lat osiemdziesiątych w Los Angeles. Miejsca wielkiej rozpusty, zobojętnienia na losy drugiego człowieka, ale również coraz silniej rosnących nierówności społecznych. W „Informatorach” widzimy zarówno rozkapryszone gwiazdy rocka jak i zwykłych ludzi z nizin. Różni ich stan konta, ale łączy życiowa pustka, brak prawdziwej miłości.
Reżyser „Informatorów” podjął się trudnego wyzwania i nie do końca mu podołał. Mimo gwiazdorskiej obsady (m.in. Winnona Ryder, Kim Basinger czy młoda Amber Heard) „Informatorzy” przypominają zlepek scen, które dla osób niezaznajomionych z prozą Ellisa wydają się mało logiczne.
Ellis, który obok Nicholasa Jareckiego był współodpowiedzialny za przerabianie scenariusza, po premierze „Informatorów” powiedział, że ostateczna wersja filmu jest gorsza niż pierwotnie się spodziewał.
“American Psycho” – tajemniczy świat amerykańskich yuppies
Do czego może doprowadzić nieograniczona ilość władzy i pieniędzy, pokazuje najbardziej znane dzieło z pod ręki Breta Eastona Eliisa, czyli „American Psycho”. Film w reżyserii Mary Harron wzbudził jeszcze większe kontrowersje niż sama książka, co sprawiło, że w niektórych krajach został zakazany.
„American Psycho” opisuje historię młodego Amerykanina Patricka Batemana, który na co dzień pracuje jako doradca bankowy na Wall Street. Mężczyzna wydaje się być typowym przedstawicielem pokolenia yuppie – młodych ludzi robiących szybką karierę. Nikt nie wie, że w rzeczywistości jest okrutnym, seryjnym mordercą (a może to dzieje się tylko w głowie głównego bohatera?). „American Psycho” krytykuje współczesny świat, który jest pozbawiony kręgosłupa moralnego i wyższych wartości, a także pogrążony w konsumpcjonizmie.
Specjalista od trudnych ról Christian Bale umiejętnie odwzorował książkowy pierwowzór. Patricka Batemana stanowi świetną metaforę amerykańskiego establishmentu, z pozoru wiodącego idealne i wymarzone życie, a tak naprawdę stanowiący oazę zepsucia, zgnilizny. „American Psycho” to opus magnum pisarskiego nihilizmu Breta Eastona Ellisa. W filmie ciężko o jakiegokolwiek bohatera, którego życiowy cel wychodzi poza dostatnie życie i wzbudzanie podziwu. Sam Ellis nie do końca był przekonany do dzieła Mary Harron, twierdząc, że jego książka w przeciwieństwie do filmu nie daje jasnej odpowiedzi, czy działania Batemana wydarzyły się naprawdę, czy są tylko elementem jego chorych fantazji.
Przełożenie dzieł Breta Eastona Ellisa na ekran nie jest łatwym zadaniem. Za każdym z opisanych filmów, kryje się inna historia, a łączy jedno przesłanie. Wszystkie wymienione produkcje mówią wiele o wyższych sferach amerykańskiego społeczeństwa w latach osiemdziesiątych. Przedstawiają ludzi, którzy żyjąc w epoce dostatku i rozwoju gospodarczego są okrutnie samotni, zepsuci i pozbawieni jakichkolwiek wartości. Bret Easton Ellis bez żadnego skrępowania wytykał bowiem w swojej twórczości wszystkie wady i lęki generacji X, oraz błędy pokolenia baby-boomers.