„Tylko we Lwowie” – wesoło-nostalgiczna historia Tońka i Szczepka [recenzja]

Tylko we Lwowie Agnieszka Czarkowska-Krupa recenzja książki

fot. Agnieszka Czarkowska-Krupa

Nostalgiczna, a jednocześnie pełna humoru i napisana z prawdziwą pasją opowieść o Lwowie, którego już nie ma. Są za to stare zdjęcia, nagrania, anegdoty i historie o ludziach z jednego z największych miast przedwojennej Polski. I właśnie tam zabierają czytelnika autorzy książki „Tylko we Lwowie” Stanisław Calik i Oleg Chorny, powierzając rolę przewodników najsłynniejszemu rodzimemu duetowi artystów lat 30. XX wieku: Tońkowi i Szczepkowi.

„Tylko we Lwowie” – historia jednej piosenki

Tytuł publikacji Calika i Chornego nieprzypadkowo nawiązuje do popularnej przedwojennej piosenki o Mieście Lwa. Ten znany utwór muzyczny jest motywem przewodnim książki, powraca na jej kartach w różnych wariacjach, by oddać niepowtarzalny klimat i ducha Lwowa. Piosenka skomponowana przez Henryka Warsa, do której słowa napisał Emanuel Schlechter, pochodzi z filmu „Włóczęgi”. W komedii Michała Waszyńskiego główni bohaterowie, czyli lwowscy batiarzy Tońko i Szczepko śpiewają ją na rynku w otoczeniu wesołych przechodniów, sklepikarzy i kwiaciarek. Mimo że premiera filmu odbyła się w kwietniu 1939 roku, jeszcze przed wrześniową katastrofą zdążyła dorobić się statusu przeboju, a dziś jest jednym z najbardziej znanych przedwojennych szlagierów.

Numer oryginalnie wykonywany w bałaku, czyli gwarze lwowskich batiarów, stanowi oczywiście kwintesencję lokalnego kolorytu. Któż mógłby bowiem lepiej oddać miłość do Lwowa niż Tońko i Szczepko, którzy tam się urodzili, dorastali i dojrzewali. Jednak piosenka „Tylko we Lwowie” funkcjonuje w polskiej świadomości w znacznie szerszym kontekście. Nie jest tylko muzyczną opowieścią o wyjątkowości dawnego kresowego miasta, ale historią współtworzącą mit międzywojennej Polski. To wyraz radości mieszkańców młodego państwa, w którym pomimo biedy, nierówności społecznych i wielu codziennych bolączek ludzie chcą mieszkać, pracować i żyć, bo tylko tutaj czują się u siebie.

Tylko we Lwowie. Tońko, Szczepko i wszyscy inni Księży Młyn

I być może właśnie to stanowi o fenomenie szlagieru „Tylko we Lwowie” – ta beztroska atmosfera polskiego miasta, która za chwilę bezpowrotnie zniknie w cieniu niemieckich bombowców. Dlatego czytając książkę Calika i Chornego, raz po raz myślałam o tekście mojego nieodżałowanego profesora Jerzego Jarzębskiego „Krajobrazy przed zagładą”, w którym niegdyś opisał literackie obrazy świata na chwilę przed wybuchem II wojny światowej. Jeszcze trwa piękne lato, ludzie przechadzają się po ulicach, z radia rozbrzmiewa wesoła muzyka, na afiszach kin widnieją zapowiedzi nowych filmów, życie toczy się normalnie. Nikt nie przeczuwa, że za moment ten znany, bezpieczny świat ulegnie zniszczeniu. Jakże wymowne są w kontekście właśnie toczącej się wojny w Ukrainie kadry z wojennego Lwowa. Kto by przypuszczał, że po ponad 80 latach od tamtych wydarzeń w mieście znowu rozlegnie się głos przeciwlotniczych alarmów.

Lwów w eterze

Książka „Tylko we Lwowie” nie popada jednak w pesymistyczne tony, wręcz przeciwnie, w bogatym wachlarzu anegdot i dowcipów kreśli barwny fresk metropolii oglądanej z perspektywy kulturowej. Radio i film to dwa główne media, w których ogniskuje się spojrzenie autorów na miasto. Dzieje lokalnej rozgłośni poznajemy tu poprzez historie tworzących ją ludzi. Począwszy od szanowanego dyrektora Juliusza Petry po Wiktora Budzyńskiego, twórcy legendarnej audycji „Wesoła Lwowska Fala”. Jej dwie czołowe postaci, czyli Tońko i Szczepko (Henryk Vogelfänger i Kazimierz Wajda) wprowadzają nas w kulisy słynnych niedzielnych słuchowisk, a przy okazji życia lwowian, bo to tak naprawdę to oni byli bohaterami wszystkich skeczy, zabawnych dialogów i piosenek.

Dowiadujemy się, jak to się stało, że szanowany adwokat Henryk Vogelfänger zdecydował się po godzinach pracy wcielać w postać naiwnego Tońka i jak omal nie zaprzepaścił przez to prawniczej kariery. Czy obaj batiarzy tak naprawdę się lubili? Skąd w ogóle wziął się pomysł na stworzenie duetu dwóch przedstawicieli lwowskich nizin społecznych z Łyczakowa i czy posługiwanie się bałakiem (miejska gwara) w radio i na przedstawieniach nie raziło publiczności? Jak szaleńczo rozwijająca się kariera wpłynęła na życie artystów? Na te i inne pytania można znaleźć w książce wyczerpujące odpowiedzi. Przy okazji zaś odwiedzić plany filmowe głośnych filmów fabularnych z Tońkiem i Szczepkiem w rolach głównych.

Tylko we Lwowie książka, Tońko i Szczepko

Tońko i Szczepko wykonujący piosenkę “Tylko we Lwowie” w filmie “Włóczęgi”

Lwów w filmie i w pamięci

„Będzie lepiej” z 1936 roku oraz „Włóczęgi” z 1939 biły prawdziwe rekordy popularności i to nie tylko w samym Lwowie. Choć, jak zauważają autorzy książki, miasto przodowało w całym kraju, jeśli chodzi o zainteresowanie kinem. Działało tu trzydzieści sal kinowych, a na 1000 mieszkańców przypadało aż 13293 sprzedawanych biletów. Zdjęcia do filmów z Tońkiem i Szczepkiem realizowane w plenerze były w mieście prawdziwą sensacją i pozostawiły po sobie piękną, autentyczną panoramę przedwojennej metropolii. Uniwersytet Jana Kazimierza, dawna ulica Marszałkowska (dziś Uniwersytecka), park im. Jana Kilińskiego (obecnie Stryjski), ulice Krupiarska i Łyczakowska – to tylko niektóre z lwowskich lokacji uwiecznionych w filmach.

Książka, w której znajdziemy mnóstwo zdjęć, pozwala nam porównać miniony obraz metropolii z dzisiejszymi kadrami. A dodatkową niespodzianką są liczne kody QR do strony internetowej Kulturatka, gdzie można posłuchać przedwojennych lwowskich piosenek. Opowieść ukraińskiego pisarza Stanisława Calika i ukraińskiego reżysera Olega Chornego nie zatrzymuje się u progu II wojny światowej, ale podąża za jej bohaterami dalej – przez losy emigracyjne i ponowne spotkanie z polską ziemią. Do ukochanego Lwowa Tońko i Szczepko nie powrócili już nigdy, choć zachowali go w serach na zawsze, zgodnie ze słowami swojej szczerej, lirycznej piosenki:

„I gdybym się kiedyś urodzić miał znów –

Tylko we Lwowie!

Bo szkoda gadania, co chcesz, to mów –

Nie ma jak Lwów”.

 

S. Calik, O. Chorny, “Tylko we Lwowie. Tońko, Szczepko i wszyscy inni”, Księży Młyn Dom Wydawniczy, Łódź 2024.

OldCamera.pl jest patronem medialnym tej publikacji.

Avatar photo

Agnieszka Czarkowska-Krupa

Redaktor Naczelna i Wydawca portalu Oldcamera.pl, dr nauk humanistycznych UJ, autorka książki "Paraboliczność w polskiej prozie historycznej lat 1956 – 1989" (Semper, 2014). Współautorka i redaktorka książki “Twarze i maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (E-bookowo, 2021). Miłośniczka kina i literatury. Pisała w książkach zbiorowych: "Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji", pod red. Żanety Nalewajk, (Elipsa, 2011) oraz "Etyka i literatura", pod red. Anny Głąb (Semper, 2014). Ma na swoim koncie prestiżowe publikacje dla Polskiej Akademii Nauk (“Ruch Literacki”), artykuły w czasopismach naukowych (“Tekstualia”, “Zeszyty Naukowe KUL”), periodykach artystycznych (“FA-art”) i w portalach internetowych. Pracowała jako wykładowca akademicki w Instytucie Mediów i Dziennikarstwa w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej, gdzie pełniła również funkcje promotora i recenzenta prac dyplomowych. Prywatnie mama Sebastiana i Olgi.