„Indochiny” – francuska opowieść o (post)kolonializmie
Tytuł: “Indochiny” (“Indochine”)
Rok produkcji: 1992
Reżyseria: Régis Wargnier
Obsada: Catherine Deneuve, Linh Dan Pham, Vincent Pérez i inni
Nagrodzone Oscarem i Złotym Globem „Indochiny” Régisa Wargniera to jeden z najważniejszych francuskich filmów lat 90. Zrealizowana z epickim rozmachem opowieść o losach pięknej plantatorki kauczuku jest równocześnie narracją o dekolonizacji południowo-wschodniej Azji. Wybitna kreacja Catherine Deneuve urasta tu niemal do rangi alegorii Francji – dojrzałej, mądrej i kochającej matki, która niechętnie rozstaje się ze swoją ukochaną wietnamską córką. Warto jednak pamiętać, że ten niewątpliwie piękny film pozostaje narracją ex-kolonizatora, który choć świadomy własnych win, nie może wyzbyć się nostalgii za minioną potęgą.
„Indochiny” – epickie dzieło Régisa Wargniera
„Indochiny” przedstawiają historię Francuzki Eliane Devries (Catherine Deneuve), która na terenie azjatyckich kolonii prowadzi plantację drzew kauczukowych. Akcja filmu rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat: od lat 30. XX wieku do roku 1954, kiedy w Genewie odbywa się konferencja zatwierdzająca suwerenność Wietnamu, Kambodży i Laosu. Eliane świetnie radzi sobie z samodzielnym prowadzeniem interesów, co pozwala jej żyć na bardzo wysokim poziomie. Samotnie wychowuje też adoptowaną wietnamską księżniczkę, Camille (Linh Dan Pham).
Pewnego dnia Eliane poznaje młodszego od siebie francuskiego oficera Jeana-Baptiste Le Guena (Vincent Pérez), z którym nawiązuje przelotny romans. Gdy jednak jej dorosła córka również wybiera go na obiekt swoich uczuć, kobieta zrywa z kochankiem. Próbuje również rozłączyć młodych, wykorzystując swoje wpływy, jednak wysłanie porucznika w odległe rejony Indochin powoduje, że Camille ucieka z domu. Dziewczyna w poszukiwaniu ukochanego przemierza tereny ogarnięte coraz bardziej narastającym buntem przeciwko Francuzom. Podróż, a następnie tragiczny koniec związku Camille z Jeanem-Baptistem całkowicie odmieniają dziewczynę. Ona sama trafia na wiele lat do więzienia, gdzie zostaje komunistką, a jej syn trafia pod opiekę babki.
„Indochiny” – kobieca narracja o dekolonizacji
„Indochiny” to obok „Kochanka” Jeana-Jacquesa Annauda najważniejszy film będący swoistym rozliczeniem z epoką kolonizacji azjatyckich terenów przez Francję. W obu dziełach mamy do czynienia z kobiecą perspektywą historii – to kobieta jest główną bohaterką i jednocześnie narratorką opowieści. Konstrukcja tej postaci w „Indochinach” wydaje się mieć znaczenie symboliczne. Oczywiście wspaniała kreacja Catherine Deneuve jest niewątpliwie wielowymiarowa, jednak na poziomie narracji historiozoficznej można odczytywać ją jako alegorię Francji.
Znacząca jest w tym kontekście po pierwsze jej rola plantatorki zarządzającej azjatyckimi pracownikami. Funkcja ta eksponuje niemal męskie atrybuty bohaterki, takie, jak stanowczość, siła, a nawet sięganie po przemoc. W jednej ze scen widzimy na przykład, jak Elaine wykonuje chłostę na swoim pracowniku, który ośmielił się uciec z plantacji. Mimo że kobieta jednocześnie tłumaczy mężczyźnie, że „to dla jego dobra”, a ona jest jak „dobra matka karząca dziecko” trudno nie dostrzec tu typowej postawy kolonizatora przekonanego o swoim prawie do zawłaszczenia Innego. Również rola matki adoptowanej wietnamskiej córki posiada konotacje symboliczne. Widzimy tu niejako Francję przedstawioną jako dobrą „matkę”, która kocha swoje skolonizowane tereny, niosąc im same dobrodziejstwa: edukację i pracę. Tymczasem córka nie dostrzega tych zalet i buntuje się przeciwko matce i wszystkim wartościom, które jej wpoiła.
Przyjęcie perspektywy kobiecej znacznie łagodzi prawdę o kolonialnej przeszłości, pozwala uniknąć obrazu okrucieństwa wojen dekolonizacyjnych i przedstawić jedynie efekt końcowy: rozdzierający moment ostatecznego rozstania Francji ze swoimi utraconymi wpływami. Po kilkudziesięciu latach Elaine opowiada całą historię swojemu wnukowi, który uzyskuje mimo wszystko jednostronną wersję zdarzeń. W tej relacji nieistniejące już Indochiny stają się tu przestrzenią mityczną: jawią się jako piękna, mlekiem i miodem płynąca kraina, wspaniale ukazana przez cudowne zdjęcia Françoisa Catonné’a. A my ulegamy nostalgii za tym, co minione, podobnie jak zachwycamy się zjawiskową Catherine Deneuve, która podbiła serca Amerykańskiej Akademii i to jej rola zdecydowała o przyznaniu „Indochinom” Oscara.
Literatura:
„Kino końca wieku”, pod red. T. Lubelskiego, I. Sowińskiej i R. Syski, Kraków 2019.