Marlene Dietrich i Josef von Sternberg – Pigmalion i Galatea

Marlena Dietrich i Josef von Sternberg

Marlena Dietrich i Josef von Sternberg, Circa 1930, Imagno/Getty Images

Przez sześć lat tworzyli parę w życiu zawodowym i prywatnym. Z tego związku zrodziły się jedne z najlepszych filmów w historii kina. Marlena Dietrich i Josef von Sternberg byli niczym Pigmalion i Galatea. Reżyser, podobnie jak cypryjski rzeźbiarz, stworzył ideał kobiety, którą pokochał i nadał jej status gwiazdy.

Wrzesień 1929 roku zapowiadał się w Berlinie całkiem pogodnie. Joseph von Sterneberg przebywał w mieście już od prawie miesiąca i oddychał atmosferą europejskiej metropolii. Wychował się w Ameryce, ale jego dusza w głębi pozostała europejska i nic nie mogło zastąpić w jego sercu miłości do północnych stolic. Gdzież indziej na świecie istniała taka obyczajowa swoboda? To czteromilionowe miasto stanowiło zadziwiające połączenie świata nauki, sztuki i zwykłej rozpusty. Joseph od kilku tygodni przechadzając się ulicami Berlina, podziwiał imponującą architekturę alpejską Bruno Tauta i modernistyczne budynki Waltera Gropiusa. Ale przede wszystkim zdążył już odwiedzić liczne nocne kluby i kabarety.

Na scenach śpiewały anielska Lilian Harvey, nieco nerwowa Renate Muller, no i oczywiście bosko androgyniczne Zarah Leander i Claire Waldolff. Fascynowały go otwarte demonstracje nagości i swobodne nawiązywanie biseksualnych relacji. Ba! Widział nawet przewodnik po klubach dla homo i transseksualistów, który miał ułatwić zainteresowanym zapoznanie się ze wszystkimi przybytkami wolnej miłości. Tego wieczoru jego wybór padł na Berliner Theater. Sztuka nosiła tytuł Zwei Krawatten. Niestety nie zapamiętał z niej wiele. Gdy na scenie pojawiła się aktorka odtwarzająca rolę amerykańskiej damy, przestał zwracać uwagę na akcję. Kiedy z na wpół przymkniętymi powiekami, stojąc w zmysłowej pozie stłumionym głosem wygłosiła kwestię: „Czy mogę was wszystkich zaprosić na kolację?”, wyszedł z sali. Gorączkowo zaczął kartkować program i wreszcie znalazł jej nazwisko: Marlena Dietrich. W głowie miał tylko jedną myśl: „Ja jestem Marleną Dietrich. Marlena Dietrich to ja”.

Historia pewnego spotkania

Gdy Josef von Sternberg zjawił się w Berlinie w sierpniu 1929 roku, by znaleźć aktorkę do swojego nowego filmu, miał już ugruntowaną pozycję hollywoodzkiego reżysera. Marlene Dietrich była natomiast nikomu nieznaną początkującą artystką, próbującą swoich sił na estradzie i w kinie. Gdy spotkali się po raz pierwszy, żadne z nich nie mogło mieć pojęcia, że wyciśnie to znaczące piętno na ich życiu i zostawi ślad w historii filmu. Marlena Dietrich od 1923 roku była żoną Rudolfa Siebera i matką pięcioletniej córki Marii. Małżeństwo zupełnie nie przeszkadzało jej jednak w utrzymywaniu swobodnych relacji erotycznych zarówno z mężczyznami, jak i z kobietami. Zawodowo nie wiodło jej się wówczas najlepiej, co prawda występowała w kabaretach i teatrach, jednak kilka jej małych filmowych epizodów przeszło zupełnie bez echa.

W 1929 roku Dietrich grała amerykańską milionerkę w muzycznym przedstawieniu Zwei Krawatten. Gdy Von Sternberg zobaczył ją na scenie, od razu wiedział, że właśnie ta aktorka będzie się doskonale nadawać do roli upadłej kobiety doprowadzającej do zguby statecznego mężczyznę. Jak sam stwierdził we wspomnieniach: „To była twarz, której szukałem. I figura, jakiej potrzebowałem. Było tam coś ponadto – coś, czego nie szukałem, coś, co powiedziało mi, że moje poszukiwania są już skończone”.

Pochodzący z Wiednia reżyser pomimo wielu lat pracy w Los Angeles nie utracił nigdy europejskiej duszy. Jego filmy były bardzo silnie inspirowane klimatem niemieckiego ekspresjonizmu i posiadały aurę tajemniczości budowaną za pomocą światłocienia, symbolicznych rekwizytów oraz skomplikowanej psychologii postaci. Marlena Dietrich ze swoim nieskrępowanym erotyzmem, a jednocześnie dwuznacznym androgynicznym urokiem od razu zawojowała jego wyobraźnię. Choć reżyser długo musiał przekonywać do swojego pomysłu współpracowników, a zwłaszcza odtwórcę głównej męskiej roli, Emila Janningsa. Słynny wówczas europejski gwiazdor słusznie przeczuwał, że ta młoda aktorka skradnie mu cały film i pałał do niej szczerą niechęcią. Podobno nawet scena, w której Jannings z rozpaczy próbuje udusić swoją kusicielkę, wypadła tak prawdziwie, ponieważ aktor włożył w nią autentyczną pasję.

Josef von Sternberg i Marlene Dietrich

Marlene Dietrich i Josef von Sternberg na planie Zniesławionej

Narodziny Błękitnego Anioła

Błękitny Anioł przyniósł Marlenie Dietrich światową sławę. Aktorka całkowicie zaufała intuicji wielkiego reżysera i wierna jego wskazówkom wykreowała nieśmiertelną postać femme fatale o dwuznacznym erotycznym uroku. Film powstał na podstawie powieści Heinricha Manna Profesor Unrat. Przedstawia historię statecznego nauczyciela, który żeni się z piosenkarką kabaretową lekkich obyczajów i traci swoją pozycję oraz majątek. Odgrywana przez Marlenę Dietrich postać Loli Loli przeszła do historii kina i na zawsze stopiła się z jej publicznym wizerunkiem. Sam von Sternberg nie ukrywał zresztą, że inspiracją dla tej i pozostałych bohaterek, w jakie wcielała się Marlena w jego filmach, była zawsze ona sama. Piękna, fascynująca i szalenie niebezpieczna, bo całkowicie wolna od wszelkich tradycyjnych wzorców kobiecego erotyzmu. „Nie wyposażyłem jej w cechy osobowościowe, których by sama nie miała. Nie dałem jej nic, czego już nie posiadała. Jedynie uwypukliłem jej cechy i sprawiłem, że stały się zauważalne dla wszystkich” – powiedział Sternberg.

Lola Lola to kobieta niezwykłej urody, dysponująca wdziękami niemal ponadnaturalnej mocy. Ową tajemniczą erotyczną siłę podkreśla w Błękitnym Aniele sposób filmowania aktorki. Na jej twarzy można zaobserwować nieustanną grę światłocienia, co zresztą stało się stałą metodą fotografowania Dietrich. Von Sternberg nauczył Marlenę wydobywać za pomocą światła metafizyczne piękno z jej twarzy. Reflektor zawsze miał być kierowany na gwiazdę z góry, co zmniejszało optycznie jej nos i podkreślało kości policzkowe. W filmie niebiańską aurę Loli Loli zestawia się z jej niemal wulgarnym wizerunkiem i zachowaniem. Kobieta w delikatnych pończochach i cylindrze na głowie siada okrakiem na krześle i śpiewa liryczną piosenkę, która stała się wielkim przebojem – Falling in Love Again.

Piosenkarka jest zdolna całkowicie zniewolić mężczyznę swoim urokiem. I bez wahania to czyni, ponieważ w istocie on sam pragnie zostać zniewolony. W filmie podkreślają to liczne ikonograficzne symbole uwięzienia profesora, jak klatka, spinki do mankietów-kajdanki czy ciasne, krępujące ruchy ubranie. Lola Lola to projekcja męskich marzeń fetyszystycznych i sadomasochistycznych.

Uwielbienie reżysera dla Loli Loli, które można wyczytać z filmu, przeniosło się również na sferę prywatną. Von Sternberg i Marlena Dietrich szybko zostali kochankami, choć jak się potem okazało, aktorka nie zamierzała ograniczać swojego temperamentu. Faktem jest jednak, że hollywoodzki twórca niemal oszalał na punkcie niemieckiej aktorki i pragnął ją ściągnąć do Los Angeles. Oczywiście Marlena nie opierała się – podpisała kontrakt z wytwórnią Paramount i zaledwie kilka godzin po niemieckiej premierze Błękitnego Anioła wypłynęła do Stanów Zjednoczonych, obiecując córce, że wkrótce do niej dołączy.

Błękitny anioł zdradza w Maroku

W Ameryce wizerunek Marleny Dietrich został gruntownie ulepszony. Aktorka znacznie schudła i nadano jej image wielkiej gwiazdy Paramountu, mającej konkurować z samą Gretą Garbo. Von Sternberg wynajął jej w Hollywood ekskluzywny apartament, w którym bywał nieustannym gościem pomimo, że był żonaty. Wkrótce rozpoczęły się zdjęcia do kolejnego wspólnego filmu reżysera i gwiazdy o tytule Maroko.

Marlene Dietrich ciekawostki - Maroko

Marlena Dietrich w filmie Maroko

Dzieło stało się prawdziwym kinowym przebojem i ugruntowało pozycję Dietrich w Hollywood. To historia o piosenkarce kabaretowej, Amy Jolly, która przybywa do Maroka, by zacząć pracę w miejscowym lokalu. Podróż na zawsze odmienia życie bohaterki, ponieważ poznaje ona miłość swojego życia, Toma Browna, żołnierza Legii Cudzoziemskiej. W filmie partnerem Marleny Dietrich został przystojny Gary Cooper, który niemal natychmiast stał się obiektem erotycznego zainteresowania aktorki. Na planie rozgorzał namiętny romans, który doprowadził Sternberga do wściekłości.

Na domiar złego Marlena Dietrich nie ograniczyła się jedynie do związku z Cooperem, równocześnie weszła bowiem w intymną relację z Maurice Chevalierem, tworząc jedyny w swoim rodzaju czworokąt. Trzej mężczyźni niemal każdego wieczoru rywalizowali o jej towarzystwo, a czasami, dając za wygraną, godzili się na wspólne wyjście. Sternberg boleśnie przekonał się jednak na własnej skórze, że to, co tak bardzo zafascynowało go w Marlenie, może być jednocześnie źródłem prawdziwych katuszy. Gwiazda zupełnie nie akceptowała monogamii i nie miała zamiaru się jej poddać nawet dla swojego mistrza.

W Maroku Sternberg stworzył nieco odmienną niż w Błękitnym Aniele wariację na temat swojej muzy. Piękna rozwiązła kobieta zostaje tu bowiem pokonana przez miłość i staje się wierną towarzyszką swojego mężczyzny, oddając się mu „na dobre i na złe”. Symbolem owej przemiany jest kontrast pomiędzy pierwszą i ostatnią sceną filmu. Otwarcie Maroka to bowiem obraz Marleny całej w czerni, wolno kroczącej w oparach mgły. Finałowe ujęcie ukazuje zaś Dietrich w bieli, oddalającą się w stronę rozpalonej słońcem pustyni. Maroko, podobnie jak inne filmy reżysera, wyposaża również wizerunek gwiazdy w atrybuty biseksualne.

Kryzys mistrza i muzy

Sternberg rozwiódł się ze swoją ówczesną żoną, Rizą Marks, w lipcu 1930 roku. Kiedy jednak była małżonka dowiedziała się o romansie męża z Marleną, postanowiła wystąpić do sądu o zadośćuczynienie w wysokości sześciuset tysięcy dolarów. Ostatecznie pozew skończył się fiaskiem, ponieważ Dietrich natychmiast ściągnęła do Hollywood swojego męża i córkę, którzy mieli stać się dla pary swoistym alibi. Mąż Dietrich już dawno pogodził się ze stylem życia swojej żony i tworzył z nią osobliwą, ale zgodną parę, którą łączyły wspólne interesy oraz dziecko. Sternberg po nakręceniu Maroka zaczął jednak mieć wątpliwości co do dalszej współpracy z Marleną. Dietrich była natomiast przekonana, że tylko u boku reżysera może zachować status gwiazdy, a ponieważ miała w kontrakcie zagwarantowaną swobodę wyboru reżysera, nie chciała pozwolić na jego odejście.

Można przypuszczać, że gwiazda wręcz panicznie obawiała się zawodowego rozstania ze Sternbergiem, ponieważ była przekonana, że jej sława jest głównie jego zasługą. Jak reżyser wspominał po latach: „Oskarżyła mnie, że mam zamiar pokazać wszystkim, że jest nic niewarta, podkreślić własną wartość, pozwalając jej stanąć na własnych nogach, [twierdziła], że w ten sposób sugeruję, że beze mnie jest niczym i nie może niczego dokonać, a wszystko, co z nią nakręciłem, było po to, bym mógł pokazać, jaki jestem wspaniały”. Faktem jest, że Marlene uparła się, aby nadal kręcić filmy ze Sternbergiem, powstało więc ich kolejne wspólne dzieło – Zniesławiona (1931), w którym Marlena wcieliła się w prostytutkę i jednocześnie wiedeńską agentkę szpiegującą przeciwko Rosji.

Blond Venus w Szanghaj Expressie

Marlene Dietrich romans z Josef von Sternberg

Marlene Dietrich w filmie Sznaghaj Express

W 1932 roku na ekrany wszedł nowy głośny film z Marleną Dietrich w roli głównej, którego autorem był von Sternberg – Szanghaj Express. Akcja obrazu rozgrywa się w Chinach, a gwiazda gra w nim rolę Madeleine, kobiety znanej jako Szanghaj Lili ze względu na utrzymywanie intymnych kontaktów z wieloma mężczyznami. Bohaterka podczas podróży pociągiem odbywającej się w niespokojnych czasach rewolucji ratuje życie swojemu byłemu partnerowi. Wizerunek Marleny w tym filmie był najbardziej olśniewający z jej kreacji – fotografowano ją przy pomocy specjalnych filtrów, by dodać aktorce aury tajemniczości.

Po tym filmie Sternberg miał zamiar definitywnie zakończyć współpracę z aktorką, ta jednak zagroziła wytwórni, że jeśli zmieni reżysera, ona wróci do Niemiec. Oczywiście Paramount nie mógł sobie pozwolić na utratę swojej największej gwiazdy, dlatego przy pomocy większej gaży przekonano Sternberga do kolejnego filmu. Była to Blond Venus – dzieło, w którym Marlena wystąpiła w roli matki. Opowieść o piosenkarce na życiowym zakręcie i robiącej wszystko, by utrzymać małego synka, jest apoteozą macierzyństwa. Jednocześnie jest to również hołd Sternberga dla samej Marleny i tego, co w niej widział – erotyzmu, piękna, siły i opiekuńczości.

Ostatnie wspólne filmy – wielkie rozstanie Marleny Dietrich i Josepha von Sternberga

Po Blond Venus von Sternberg nakręcił z Marleną jeszcze dwa filmy – Imperatorową (1934) i Diabeł jest kobietą (1935). Pierwsze z wymienionych dzieł nie wzbudziło wielkich zachwytów publiczności. Dietrich wcieliła się w Imperatorowej w carycę Katarzynę. Reżyser inspirował się w filmie niemieckim ekspresjonizmem, co w połączeniu z osobliwą rolą aktorki dało dość dziwaczny efekt. Do historii kina przeszedł natomiast film Diabeł jest kobietą, powstały na podstawie powieści Pierre’a Loysa Kobieta i pajac. Sama gwiazda podsumowując po latach swoje dokonania w kinie, stwierdziła, że rola w tym dziele była jej najlepszą kreacją i że wyglądała tam najbardziej olśniewająco.

Marlene Dietrich wcieliła się w postać Conchy Perez, młodej Hiszpanki pracującej w fabryce papierosów, która doprowadza do szaleństwa swoich adoratorów, a następnie bezwzględnie wykpiwa ich uczucia. Film okazał się finansową klapą, a w Hiszpanii zabroniono jego projekcji. Oburzenie wywołał bowiem wątek ośmieszenia hiszpańskiego oficera przez kobietę. Z perspektywy czasu Diabeł jest kobietą należy jednak do dzieł wybitnych. Co więcej, jest on kwintesencją obrazu samej Marleny Dietrich, jaki twórca konsekwentnie budował w swoich dziełach. Wykreował on wizerunek aktorki jako silnej, niezależnej kobiety, która nieustannie igra z męską namiętnością. Dodatkowo podsyca zaś wyobraźnię aluzjami do swojej biseksualnej natury.

Tymczasem osobisty związek Marleny i von Sternberga wszedł w ostrą fazę kryzysu, ponieważ aktorka wdała się w głośny romans ze słynną pisarką i feministką Mercedes de Acosta. Pikanterii całej sprawie dodawał fakt, że poprzednią kochanką literatki była Greta Garbo. Marlena publicznie obnosiła się ze swoją relacją z Acostą. Nie tylko gotowała dla niej, sprzątała jej dom, ale także bywała w restauracjach i na plaży. Na domiar wszystkiego Dietrich czyniła również seksualne awanse Carole Lombard, która jednak odrzuciła starania gwiazdy. Jednocześnie z romansem z Mercedes Marlene nawiązała relację z Johnem Gilbertem. Wszystko to doprowadzało Sternberga do katuszy zazdrości. Wyładowywał ją na Marlenie podczas pracy na planie filmowym. Kazał aktorce w nieskończoność powtarzać poszczególne sceny, nie zważając na jej ciężkie, misterne kostiumy.

Ostatecznie von Sternberg zawodowo rozstał się z Marleną w 1935 roku, oświadczając prasie, że „to w pełni ukształtowana artystka” i że „dobrze jej zrobi współpraca z innym reżyserem”. Powiedział również: „Osiągnęliśmy już wszystko, co mogliśmy osiągnąć razem. Teraz grozi nam jedynie rutyna”. Niemiecka gwiazda zupełnie inaczej oceniała jednak ten fakt. We wspomnieniach spisanych wiele lat później, dokonała głębokiej analizy rzeczywistego stosunku Sternberga do jej osoby:

„Nienawidził dnia, kiedy stałam się gwiazdą, ponieważ kochał istotę, którą ukazywał w filmie. Zanim wziął mnie w swe ręce, byłam nikim… Obrazy, które ze mną nakręcił, mówią same za siebie. Nic ich nie prześcignie. Filmowcy są skazani na ich naśladowanie”.

Josef von Sternberg nakręcił z Marleną Dietrich siedem filmów, które zapewniły jej niezaprzeczalny status światowej gwiazdy. Reżyser nauczył aktorkę wszystkiego o sztuce filmowej, pokazał tajniki fotografowania, które czyniły z niej boginię seksu. Przez całą swoją dalszą karierę aktorka korzystała z nauk swojego mistrza – wiedziała wszystko o roli światła w filmie, technice zbliżeń, ale też doprowadziła do perfekcji swój makijaż sceniczny i strój podkreślający jej figurę.

Dla Sternberga Marlena Dietrich była niczym Galatea dla Pigmaliona. Mityczny król Cypru wyrzeźbił bowiem kobietę, w której się szaleńczo zakochał, a jego miłość została nagrodzona przez Afrodytę ożywieniem statuy dziewczyny. Każdy film reżysera z Marleną był projekcją marzeń o tej fascynującej go kobiecie. Jednocześnie zaś kreował jedną z najtrwalszych ikon kobiecości w historii kina. Dziś nie sposób oddzielić artystycznej wizji von Sternberga od realnej Marleny, co reżyser często wyrażał w swoim słynnym powiedzeniu „Ja jestem Marleną Dietrich. Marlena Dietrich to ja”.

Literatura:

D. Spoto, Błękitny anioł. Życie Marleny Dietrich, przeł. M. Krzewicka, Warszawa 1997.

Avatar photo

Agnieszka Czarkowska-Krupa

Redaktor Naczelna i Wydawca portalu Oldcamera.pl, dr nauk humanistycznych UJ, autorka książki "Paraboliczność w polskiej prozie historycznej lat 1956 – 1989" (Semper, 2014). Współautorka i redaktorka książki “Twarze i maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (E-bookowo, 2021). Miłośniczka kina i literatury. Pisała w książkach zbiorowych: "Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji", pod red. Żanety Nalewajk, (Elipsa, 2011) oraz "Etyka i literatura", pod red. Anny Głąb (Semper, 2014). Ma na swoim koncie prestiżowe publikacje dla Polskiej Akademii Nauk (“Ruch Literacki”), artykuły w czasopismach naukowych (“Tekstualia”, “Zeszyty Naukowe KUL”), periodykach artystycznych (“FA-art”) i w portalach internetowych. Pracowała jako wykładowca akademicki w Instytucie Mediów i Dziennikarstwa w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej, gdzie pełniła również funkcje promotora i recenzenta prac dyplomowych. Prywatnie mama Sebastiana i Olgi.