„Amerykańskie graffiti” – młodzież sprzed ery komputerów i telefonów
Tytuł: “Amerykańskie graffiti”
Tytuł oryginalny: “American Graffiti”
Rok premiery: 1973
Reżyseria: George Lucas
Obsada: Richard Dreyfuss, Ronny Howard, Paul Le Mat, Charles Martin Smith, Candy Clark,
Wyobraźmy sobie przez chwilę, że jesteśmy jak Marty McFly z „Powrotu do przyszłości”, możemy przenieść się w czasie np. do roku 1973. W Polsce za sprawą Edwarda Gierka komunizm obrał bardziej ludzką twarz. W Stanach uwikłany w skandale Richard Nixon powoli przygotowywał się do oddania urzędu prezydenckiego. Na amerykańskich ulicach coraz mniej było radosnych hippisów, a coraz więcej sfrustrowanych przeciwników wojny w Wietnamie. Rok 1973 przyniósł również wiele kasowych produkcji kinowych. Wystarczy wspomnieć chociażby takie tytuły jak: „Żądło”, „Ulice nędzy” czy „Wejście Smoka”.
Wszystkie powyższe filmy mają rzesze fanów w naszym kraju, ale czy ktoś jeszcze pamięta o „Amerykańskim graffiti” George’a Lucasa? W Polsce reżyser ten kojarzony jest przede wszystkim z „Gwiezdnymi wojnami” czy przygodami „Indiany Jones” Na początku lat siedemdziesiątych nakręcił jednak film, który raz na zawsze zmienił perspektywę obrazowania młodzieży w kinematografii.
„Amerykańskie graffiti” opowiada historię czwórki szkolnych przyjaciół. Chłopaki dopiero co skończyli liceum, stoją u progu zmian i pragną, aby ich ostatnia wspólną noc była wyjątkowa. Każdy z nich jest inny i inaczej widzi swoją przyszłość. Curt i Steve przygotowują się do wyjazdu na studia. Obaj wciąż zastanawiają się nad słusznością swoich wyborów. Szczególnie Curt jest na rozdrożu pomiędzy spróbowaniem nowego, innego życia, a dalszym tkwieniem w dobrze znanej sobie rzeczywistości. Jeszcze mniej zdecydowani są ich koledzy – John i Terry. W przeciwieństwie do Curta i Steva, nie zamierzają spędzić nocy na szkolnym balu, ani iść dalej na studia.
„Amerykańskie graffiti” – przeciętne nastolatki, James Dean i nerd
George Lucas trafnie sportretował problemy z którymi muszą radzić sobie młodzi ludzie. W „Amerykańskim graffiti” rozrysował postacie, które odzwierciedlały uniwersalne wartości i pragnienia tzw. młodych dorosłych. Curt i Steve to dwaj przykładni uczniowie, ubrani są w eleganckie koszule, charakteryzują się dobrymi manierami. Ich przyszłość klaruje się w jasnych barwach. Mimo sukcesów na polu naukowym, towarzyszą im problemy typowe dla nastolatków. Chłopaki nie są do końca pewni, czy odpowiednio wykorzystali czas szkoły średniej i czy studia, które wybrali ostatecznie im odpowiadają.
Curt nie chce zawieść oczekiwań rodziców, boi się wyjazdu do nowego miejsca, z dala od domu. Jak sam stwierdza, nie zamierza uczestniczyć w wyścigu szczurów. Nie może pogodzić się z końcem liceum. Znamienna jest scena, gdy bohater włóczy się sam po szkolnym korytarzu, a podchodząc do swojej dawnej szkolnej szafki, ze smutkiem odkrywa, że ta nie należy już do niego. Curt jest zwykłym, przeciętnym nastolatkiem, z którym mogły utożsamiać się miliony jego rówieśników. Natomiast Steve zastanawia się, jak wyjazd na studia wpłynie na jego związek z Laurie. Chłopak kocha swoją szkolną miłość, ale w obawie przed ewentualną zdradą, proponuje Laurie wolny związek. Dziewczyna jest rozczarowana jego propozycją, a z biegiem trwającej nocy, Steve zaczyna zastanawiać się, co jest dla niego ważniejsze – studia czy miłość.
W przeciwieństwie do Curta i Steva, John i Terry nie wpisują się w kanon przeciętnego, zwykłego nastolatka. John łączy w sobie image Jamesa Deana i Elvisa Presleya. Warto odnotować, ze kinowy archetyp niepokornego bohatera wykreował m.in. wyżej wspominany James Dean w „Buntowniku bez powodu”. John podobnie jak Jim Stark jest nonkonformistą. Chłopaka nie interesuje w żadnym stopniu nauka, a wolny czas spędza na nielegalnych wyścigach samochodowych. Choć na pozór John może wydawać się zimny i szorstki, jednak tak naprawdę jest osoba honorową, na którą każdy z jego kumpli może liczyć.
Ikona postaci zbuntowanego i wyalienowanego nastolatka szczególnie rozkwitła w kinie młodzieżowym lat osiemdziesiątych. Wystarczy wspomnieć choćby o popisowej roli Jamesa Spadera w filmie „Gang Tuff”. W kontekście znaczenia popkulturowego równie ciekawa jest postać Terry’ego. Chłopak nosi charakterystyczne „nerdowskie” okulary i różowe polo. Jego największym marzeniem jest znalezienie dziewczyny, która chciałaby z nim spędzić noc. Przezabawna jest scena, gdy Terry próbuje kupić alkohol, aby zaimponować świeżo poznanej dziewczynie. Dekadę później kinematografia z lekko niezdarnych nerdów zrobiła jeden z kluczowych elementów komedii młodzieżowych. Jako przykład wystarczy wspomnieć chociażby serię pt. „Zemsta frajerów”
Film „Amerykańskie graffiti” – kowboj i lolitka
W filmie George’a Lucasa na uwagę zasługują również postacie drugoplanowe. Zanim Harrison Ford stal się Indianą Jonesem czy Hansem Solo, przecierał aktorskie szlaki właśnie w „American graffiti”. Paradoksalnie mimo, że Ford obsadzony jest tu jedynie w roli drugoplanowej, to z perspektywy czasu zrobił ze wszystkich aktorów największą karierę. Postać Boba w którą wcieliła się tu Ford jest na swój sposób groteskowa, cytując Kazika Staszewskiego „kowboj cha-cha”. Bob podróżuje samochodem w kowbojskim kapeluszu i szuka chętnych do przejażdżki dziewczyn albo przeciwników do nocnych wyścigów. W mieście cieszy się złą sławą i tylko John jest w stanie z nim zadrzeć.
Omawiając „Amerykańskie graffiti” nie sposób pominąć postaci wykreowanej przez młodą Mackenzie Phillips. Carol w której rolę wcieliła się Phillips, jest przezabawna jako pasażerka Johna. Ich wspólna podróż dostarcza widzom wiele zabawnych, ale też niezręcznych sytuacji. Carol momentami przyjmuje wobec Johna postawę lolitki. Dziewczyna kokietuje go, pragnie być traktowana jak dorosła kobieta. Chłopak imponuje jej swoją osobowością, stylem życia. Zważywszy, że bohaterka grana przez Phillips ma zaledwie dwanaście lat, ten niewinny filtr momentami jest na granicy dobrego smaku. Ostatecznie jednak bohaterowie przyjmują wobec siebie role – starszego brata i młodszej siostry.
„Amerykańskie graffiti” – kino młodzieżowe w najlepszym wydaniu
Patrząc w szerszej perspektywie amerykańskiego kina młodzieżowego, film Lucasa to lekka i pozbawiona większych kontrowersji produkcja. Nie mamy tu tabunu roznegliżowanych dziewczyn (ten trend stanie się modny dekadę później), a nawet najbardziej “źli” chłopcy wydają się tu sympatyczni. Najgroźniejszy gang w filmie „Amerykańskie graffiti” przypomina bardziej grupę lokalnych łobuziaków, aniżeli gości mających naprawdę poważne problemy z prawem.
Recenzenci opisują film Lucasa jako ten, który pokazuje amerykańską młodzież, której już nie ma i nigdy więcej nie będzie. Bohaterowie obrazu to pierwsze pokolenie żyjące w micie „amerykańskiego snu” i widać to też po ich postępowaniu, planach na przyszłość. Jedni za chwile dołączą do wyścigu szczurów, inni zostaną już na zawsze zepchnięci na margines. Akcja filmu rozgrywa się w roku 1962. Jest to czas zmierzchu ery rock’n’rolla. Młodzież jeszcze ubóstwia Elvisa Presleya i fascynuje się Marilyn Monroe, ale już za chwilę. Stany Zjednoczone zaleje fala ruchów hipisowskich. Panująca w społeczeństwie lekkoduszna aura lat pięćdziesiątych i początku sześćdziesiątych z czasem zmieni się w bunt i wielkiego wietnamskiego kaca.
Kiedyś pewien polski zespół śpiewał “każde pokolenie ma swój czas”. Ten cytat idealnie odzwierciedla amerykańskie kino młodzieżowe. Każda dekada przedstawia inny typ bohaterów. Zmienia się ich ubiór, styl życia, ale mimo to łączą ich podobne pragnienia: miłości, przyjaźni, posiadania własnych pieniędzy.
„Amerykańskie graffiti” dla dzisiejszego widza to produkcja w stylu vintage z klimatem, który już nigdy nie powróci. Film prezentuje świat bez social mediów, komputerów, telefonów komórkowych. Zamiast tego młodzież wychodzi z domu na ulice, aby szukać nowych znajomości i po prostu dobrze bawić się w swoim towarzystwie.
Literatura:
Roger Ebert, “American Graffiti “,rogerebert.com/reviews/american-graffiti-1973