David Griffith – Dickens filmu i wirtuoz melodramatu
David W. Griffith to niekwestionowany ojciec nowoczesnej kinematografii. Jako pierwszy odkrył bowiem narracyjny potencjał filmu, który w wykonaniu tego reżysera miał naśladować Dickensowską wielką opowieść. Ulubionym gatunkiem Davida Griffitha był zaś melodramat – forma, w jakiej twórca ten osiągnął prawdziwe mistrzostwo, a następnie poniósł całkowitą klęskę.
Reżyser z Kentucky
David W. Griffith urodził się w 1875 roku na południu USA, w stanie Kentucky. Pochodził z niezamożnej rodziny farmerów. Ojciec Griffitha walczył w armii konfederatów i zaszczepił synowi wielkie życiowe ambicje. Z powodu trudnej sytuacji finansowej rodziny przyszły reżyser skończył jedynie dwie klasy szkoły, a następnie wiedzę zdobywał samodzielnie. David Griffith próbował swoich sił jako aktor w teatrze, a także jako powieściopisarz. W 1907 roku wyjechał do Nowego Jorku, gdzie poznał samego Edwina Portera i wystąpił w jego filmie Rescued from an Eagle’s Nest. Zatrudnił się w wytwórni Biograph, gdzie szybko został reżyserem. W ciągu sześciu lat nakręcił kilkaset piętnastominutowych filmów.
Ojciec filmu amerykańskiego – pierwszy artysta kina
David Griffith był pierwszym świadomym artystą kina. To on wzbogacił bowiem film o szereg innowacji, które nadały kinu wymiar sztuki. Griffith spowodował, że film amerykański stał się opowieścią, a uczynił to przede wszystkim za pomocą montażu motywowanego psychologią postaci. Reżyser rozumiał, że kino jest formą sztuki zupełnie inną od teatru, wymaga zatem stosowania odmiennych rozwiązań. Odszedł zatem od przerysowanej gry aktorskiej na rzecz ujęć w zbliżeniach, ponadto wzmocnił dramaturgię filmu dzięki stosowaniu montażu równoległego. Szczególne osiągnięcia Griffitha zaznaczyły się w obrębie gry aktorskiej. To David Griffith wylansował takie gwiazdy, jak Mary Pickford, Lillian Gish, Blanche Sweet czy Mae Marsh.
Arcydzieła Griffitha
Pierwszym wielkim arcydziełem Griffitha były Narodziny narodu (The Birth of a Nation)z 1915 roku. Był to jednocześnie pierwszy film w historii kina, który wzbudził olbrzymie kontrowersje. Dzieło zyskało skrajnie różne recenzje: od zachwytów po zjadliwą krytykę. Reżyser opowiedział w filmie historię dwóch amerykańskich rodów: Stonemanów z Północy i Cameronów z Południa na tle czasów po wojnie secesyjnej. The Birth of a Nation miało wymowę wybitnie rasistowską, ukazywało Ku Klux Klan jako organizację broniącą słusznego porządku, a murzyńską część ludności Ameryki jako bezpodstawnie roszczącą sobie równe prawa. W kulminacyjnym momencie akcji widzimy najazd Afroamerykanów na miasto, który zmusza Cameronów do ucieczki i schronienia się w małej chatce. Griffith zastosował tu montaż równoległy i swój słynny chwyt „ocalenia w ostatniej chwili”. Ku Klux Klan przybywa z pomocą oblężonym i wszystko kończy się miłosnym happy Endem.
Drugie arcydzieło Griffitha to Nietolerancja (1916). I ten film nie podbił serc ówczesnej publiczności i krytyki. Głównym pomysłem dzieła było pokazanie tytułowej nietolerancji jako zjawiska, które doprowadza do głębokich rozłamów między ludźmi, a czasem wielkich tragedii. Narracja filmu jest prowadzona na czterech poziomach: akcja umiejscowiona jest we współczesnym Chicago, w starożytnym Babilonie najechanym przez Persów, w szesnastowiecznej Francji, gdzie podczas nocy świętego Bartłomieja dochodzi do rzezi Hugenotów oraz w Judei za czasów Chrystusa. Film posiadał wyraźne ambicje uniwersalistyczne, choć nie spełnił ich w całości. Na uwagę zasługuje zaś z pewnością symboliczny motyw kobiety kołyszącej kolebkę, mającej oznaczać niestabilność historii – w tej roli Lillian Gish. Mamy tu do czynienia z wielotorową akcją, dzięki której film zyskuje epickość na wzór dziewiętnastowiecznej powieści.
Nieme melodramaty i film społeczny
W kolejnych latach reżyser realizował głównie melodramaty, w których bohaterki przeżywały życiowe tragedie na skutek przekroczenia norm społecznych. To właśnie David Griffith był autorem pierwszego wielkiego melodramatu w historii kina – Złamanej lilii (1919). W głównej roli została obsadzona oczywiście Lillian Gish. Zagrała tu nastoletnią Lucy katowaną przez okrutnego ojca. Dramatyczną wizję uzupełniał wątek nieodwzajemnionej miłości nieśmiałego Chińczyka do pięknej dziewczyny. W podobnym tonie utrzymane były również filmy Męczennica miłości (1920) oraz Dwie sieroty. W pierwszym z nich David Griffith przedstawił historię młodej kobiety, której życie zostaje złamane przez urodzenie nieślubnego dziecka, w drugim zaś widzimy losy dwóch sióstr na tle rewolucji francuskiej.
Kolejne filmy nakręcone przez Davida Griffitha przed epoką dźwiękową nie zachwycają jednak, a raczej są źródłem rozczarowania. Duży wpływ na powolny upadek reżyserskiego kunsztu Griffitha miały zmiany w obsadzie aktorskiej. Po odejściu Lillian Gish jej miejsce zajęła Carol Dempster, która nie budziła entuzjazmu wśród publiczności. Najlepszym filmem z jej udziałem była Ulica marzeń z 1921 roku, aktorka mogła się tu bowiem pochwalić swoją umiejętnością tańca. Kolejną gwiazdą Griffitha była Mae Marsh, doskonała zwłaszcza w Białej róży (1923). Ważny w dorobku artysty jest również dramat społeczny Czyż życie nie jest piękne? z 1924 roku, którego akcja toczy się w Berlinie tuż po I wojnie światowej. Film stanowił oskarżenie wojny i kultu pieniądza.
Dźwiękowa klęska Davida Griffitha
W latach 1930 – 1931 David Wark Griffith zrealizował dwa filmy dźwiękowe, które jednak nie spełniły pokładanych w nich oczekiwań. Abraham Lincoln był zakrojonym na szeroką skalę freskiem historyczno-biograficznym. Znawcy kina ocenili go raczej pozytywnie, zwłaszcza za rolę Waltera Hustona. Ostatnim filmem reżysera i zarazem jego ostateczną klęską była Walka, opowiadająca historię alkoholika powoli staczającego się na dno drabiny społecznej.
Do dziś ocena dorobku Davida Griffitha jest pełna ambiwalencji – jedni znawcy uważają go za prawdziwego geniusza, który jako pierwszy stworzył nowoczesny język filmu, inni doceniają jedynie jego dwa filmy, resztę zbywając zdawkowym komentarzem. Jednak nawet jeśli opowiedzieć się za drugą opcją, Griffith i tak pozostanie jednym z największych nazwisk historii kina.
Literatura:
M. Oleszczyk, David Wark Griffith: kino uczy się opowiadać, [w:] Kino nieme, pod red. T. Lubelski, R. Syska, I. Sowińska, Kraków 2010.
Z. Pitera, Miłe kina początki, Warszawa 1979.