„Pracująca dziewczyna” – napastnik nie roznosi napojów
Tytuł: „Pracująca dziewczyna”
Tytuł oryginalny: „Working Girl”
Rok produkcji: 1988
Reżyseria: Mike Nichols
Obsada: Melanie Griffith, Harrison Ford, Sigourney Weaver, Joan Cusack, Alec Baldwin i inni
Kiedy reżyser – Mike Nichols, do spółki z producentem – Douglasem Wickiem i scenarzystą – Kevinem Wade’em, podjęli się realizacji „Pracującej dziewczyny”, sytuacja kobiet na rynku pracy nie napawała optymizmem, a najbliższa przyszłość nie malowała się dla nich w korzystnych barwach. Nie chodzi w tym wypadku o stanowisko kasjerki w pobliskim sklepie ogólnospożywczym czy fryzjerki w modnym salonie w centrum miasta, ale o posadach oferujących zarówno czołowe funkcje zawodowe, jak i wysokie zarobki, które – jak dobrze wiemy – zarezerwowane są głównie dla mężczyzn. Wcielająca się w postać ambitnej i błyskotliwej, acz naiwnej Tess McGill – Melanie Griffith, pomimo dysponowania specjalistyczną wiedzą i wszelkimi atrybutami niezbędnymi do piastowania kluczowych ról w renomowanych firmach, jest traktowana przez środowisko pracownicze jak przysłowiowy kawałek mięsa, a nie równorzędna i godna szacunku partnerka, jednak motywacja kobiety do osiągnięcia wymarzonego celu jest na tyle silna, że nic nie jest w stanie ostudzić jej zapału.
„Pracująca dziewczyna” – zarys fabuły
Tess McGill to trzydziestolatka z głową pełną oryginalnych pomysłów, jak generować duże pieniądze dla pierwszoligowych firm, dla których zysk powinien iść pod rękę z jakością rozpowszechnianych produktów. Pewnego dnia rezolutna dziewczyna podejmuje zatrudnienie w dziale fuzji i przejęć w jednej z najlepszych korporacji, mieszczącej się na Wall Street. Bezpośrednia przełożona Tess – narcystyczna i wyniosła Katharine Parker, z miejsca zyskuje zaufanie nowo zatrudnionej sekretarki, a frazesy, jakie dumnie recytuje w jej obecności, między innymi: „Ubierz się tanio – zauważą strój. Ubierz się stosownie – dostrzegą kobietę. Coco Chanel”, powodują, że świeżo zatrudniona staje się nadmiernie ufna względem dopiero co poznanej zwierzchniczki.
Kiedy podczas pobytu w górach egocentryczna szefowa ulega wypadkowi na nartach i łamie nogę, nieświadoma podstępu pracownica odkrywa, że tamta przywłaszczyła sobie jej pomysł, co w efekcie usytuuje mistyfikatorkę jeszcze wyżej w strukturze firmy. Pomimo rozczarowania zachowaniem przełożonej, Tess nie rzuca rękawic i postanawia wykorzystać nieobecność Katharine do wdrożenia własnej koncepcji, a osobą, która zaoferuje swoją bezinteresowną pomoc, okaże się aktualny partner dwulicowej chlebodawczyni.
„Pracująca dziewczyna” – manifest kobiet
„Pracująca dziewczyna”, w reżyserii Mike’a Nicholsa, jest nie tylko filmem poruszającym problematykę równouprawnienia płci na gruncie zawodowym, ale przede wszystkim głośnym manifestem, mówiącym wyraźnie, że brak koneksji i pożądanego wyglądu, w tym wypadku odpowiedniej fryzury czy garderoby, nie muszą od razu spychać kobiet na margines. Przy doborze osób pracujących nad określonym zagadnieniem, a mówimy tu o finansowej analizie procesów związanych z połączeniem firm lub nabywaniem konkurencyjnego przedsiębiorstwa – czyli tym, co faktycznie interesuje Tess McGill – powinny bowiem liczyć się posiadane umiejętności i trafne pomysły. W obrazie twórcy „Absolwenta” (1967) główna bohaterka dysponuje właśnie takim zapleczem intelektualnym, jakie jest adekwatne do pełnionej przez nią funkcji, jednak z uwagi na swój delikatny głos, estetyczny makijaż i pełne wdzięku usposobienie musi ona starać się trzy razy bardziej, lecz i to często okazuje się niewystarczające.
Osobny rozdział stanowi natomiast jej relacja z przystojnym chłopakiem – Mickiem – mężczyzną na pozór troskliwym i zainteresowanym, ale na dłuższą metę szowinistycznym i manipulującym uczuciami Tess. Najlepszą sceną, która idealnie określa charakter ich związku, jest ta, podczas której urocza dziewczyna przymierza seksowną bieliznę, jaką dostała od partnera w prezencie. W tym intymnym skrawku konfekcyjnym prezentuje się co prawda zabójczo, jednak – jak sama po chwili stwierdza – wolałaby dostać coś, co mogłaby pokazać na zewnątrz: elegancki płaszcz lub sweter. Jeżeli najbliższa osoba za każdym razem wręcza drugiej połówce upominek podkreślający jedynie jej wdzięki, można przyjąć, że robi prezent głównie sobie i nie ma się co dziwić, że pozostała część mężczyzn traktuje Tess przedmiotowo, skoro Mick widzi w niej tylko „maszynkę” przydatną wyłącznie w łóżku.
„Pracująca dziewczyna” – okoliczności zatrudnienia Melanie Griffith
Pierwszym wyborem do roli Tess McGill była amerykańska aktorka – Michelle Pfeiffer – najpiękniejsza kobieta na świecie – jak ujął to w tamtym okresie producent – Douglas Wick. Po chwili dodał, że gdyby obsadzić kogoś takiego, przy jej biurku stałaby kolejka facetów próbujących ją poślubić. Z uwagi na taki obrót spraw producent i reszta ekipy filmowej doszli do konsensusu i wspólnie stwierdzili, że potrzebują kobiety, która, nosząc okulary, miałaby w sobie odrobinę anonimowości, a gdyby tylko je zdjęła, widz od razu dostrzegłby jej piękno. Ponadto Wick zasygnalizował, że: „Melanie Griffith miała w tamtym czasie powierzchowność outsiderki, z łzami w oczach obserwującej klejnoty zainstalowane na wystawie przy Piątej Alei na Manhattanie, a twarz aktorki – przyciśnięta do szyby sklepu jubilerskiego – zdradzała tęsknotę za tymi nieosiągalnymi błyskotkami.” Mówiąc bardziej potocznie – przypominała Kopciuszka w szykownym żakiecie, ale z tenisówkami na stopach i takim właśnie wizerunkiem opatrzono świeżo zatrudnioną artystkę. Zanim jednak finalnie zakontraktowano przyszłą gwiazdę „Pracującej dziewczyny”, agentka Melanie Griffith – Nicole David, przy wsparciu menadżerki aktorki – Phyllis Carlyle, zaserwowały Mike’owi Nicholsowi film „Dzika namiętność” – pierwszy obraz, w którym córka Tippi Hedren zaprezentowała się z zupełnie innej strony.
Ciekawe, że kiedy twórca „Absolwenta” oglądał ową produkcję, ta nie miała jeszcze oficjalnej premiery kinowej. Reżyser wspomnianego filmu – Jonathan Demme, wyraził zgodę na pokazanie obrazu Nicholsowi na prywatnym pokazie, co w efekcie przyspieszyło decyzję o zaangażowaniu Griffith. Ostateczny głos w tej sprawie należał jednak do ówczesnego szefa wytwórni 20th Century Fox – Scotta Rudina, który kategorycznie odmówił zatrudnienia gwiazdy „Dzikiej namiętności”, a argumentował to stwierdzeniem, że potrzebne jest dużo bardziej znane nazwisko w celu przyciągnięcia większej widowni. Melanie Griffith, podobnie jak Tess McGill, nie dała za wygraną i dzięki wsparciu Mike’a Nicholsa otrzymała zaproszenie do Nowego Jorku, by tam odczytać kilka kwestii zawartych w scenariuszu. W tym celu ubrała się w biały lniany garnitur, bardzo elegancki i „biznesowy”, a wszystko po to, aby wywrzeć jak najlepsze wrażenie zarówno na reżyserze, jak i producentach. Kiedy zjawiła się w wyznaczonym miejscu, okazało się, że jest tam dwanaście osób, co tylko spotęgowało u niej stres i wzbudziło niepewność. Obecna podczas przesłuchania kierowniczka castingu – Juliet Taylor, stwierdziła po wyjściu Griffith, że: „To ta dziewczyna. Była urocza, zabawna, wrażliwa, seksowna – miała wszystko. I była prawdziwa”.
To jednak nie wystarczyło, aby przyszła Tess McGill otrzymała zielone światło. W tym samym okresie ceniony amerykański reżyser – Lawrence Kasdan, poszukiwał odtwórczyni kluczowej roli żeńskiej (Muriel Pritchett) na potrzeby swojego filmu – „Przypadkowy turysta” (1988). Zaprosił Geenę Davis, która finalnie zagrała w tej produkcji, otrzymując za swoją kreację Oskara i „gwiazdę” niniejszego rozdziału. Gdy tylko do uszu Scotta Rudina dotarła powyższa informacja, skonfundowany, powiedział, że jak tylko Griffith weźmie udział w przesłuchaniu organizowanym przez Kasdana, nie ma co starać się o główną rolę w „Pracującej dziewczynie”. Aktorka, po długiej konsultacji z menadżerką – Phyllis Carlyle, uznała, że postać Tess McGill jest tą właściwą, bo jak stwierdziła jej rozmówczyni: „Kto zagra Muriel w „Przypadkowym turyście”, może zdobyć Oskara, ale kto zagra w „Pracującej dziewczynie”, będzie gwiazdą”. Kilka dni po podjęciu decyzji Melanie Griffith stawiła się na zdjęciach próbnych i po wypowiedzeniu słynnej kwestii: „Mam głowę do interesów i ciało do grzechu”, otrzymała rolę.
„Pracująca dziewczyna” – pozostała część obsady
Poza fenomenalną Melanie Griffith, szeregi aktorskie w „Pracującej dziewczynie” zasilili Sigourney Weaver, Harrison Ford, Joan Cusack i Alec Baldwin. Dwa nazwiska, wymienione jako pierwsze, były siłą napędową produkcji i miały zachęcić potencjalnych odbiorców do szturmowania kin. Początkowo planowano, aby głównym antagonistą był mężczyzna, jednak po dłuższym namyśle zdecydowano się na kobietę, co było strzałem w dziesiątkę. Pierwszym – i jak się później okazało – ostatecznym wyborem producentów do roli Katharine Parker była Sigourney Weaver i nie ma się co dziwić takiej decyzji, bo artystka cieszyła się w tamtym okresie statusem gwiazdy, a to wszystko dzięki kreacji Ellen Ripley z filmów: „Obcy” (1979) Ridley’a Scotta i „Obcy – decydujące starcie” (1986) Jamesa Camerona, z czego za ten drugi tytuł uhonorowano ją nominacją do Oskara w kategorii najlepsza aktorka pierwszoplanowa. Skonfrontowanie ze sobą dwóch niewiast, w produkcji jawnie krytykującej dyskryminujące zachowania mężczyzn względem kobiet, było w pełni świadome, bo pokazało, że ułamek męski jest totalnie nieistotny, kiedy konkurentką okazuje się reprezentantka tej samej płci.
Sigourney Weaver, podczas wywiadu udzielonego Annie Serdiukow na potrzeby magazynu „Zwierciadło” w 2020 roku, tak mówiła o „Pracującej dziewczynie”: „Uwielbiam ten tytuł! Koniec lat 80. był przełomowy pod wieloma względami. To był czas hedonizmu, szybkich karier w kręgach finansowo-bankowych, zresztą nie bez powodu – środowiska polityczne i biznesowe krzyżowały się bezkolizyjnie ze światkiem przestępczym. Pamiętam dobrze, że reżyser Mike Nichols rysował nam tło obyczajowe za każdym razem, kiedy mieliśmy wątpliwości, zresztą w scenariuszu miało to również swoje odbicie. To był już moment, kiedy cały świat zrozumiał, że HIV nie dotyczy tylko kręgów homoseksualnych, a narkotyki – wyłącznie przestępców i kryminalistów. Pracownicy nowojorskiej giełdy nocami imprezowali z bossami mafii, podział na dobro i zło się zacierał. Atmosfera końca jakiejś epoki, jakiejś ery udzieliła się i nam na planie.”, następnie dodała: „Szalenie cenię „Pracującą dziewczynę”. To niby prosty komediodramat, ale są w nim zawarte uniwersalne prawdy o ludziach. Pamiętam, jak Nichols pytał nas: „Co sprawia, że ty to ty? Sukces? Inni? Akceptacja innych? Awans?”. To były ważne pytania”.
Największą gwiazdą omawianej produkcji pozostaje jednak mężczyzna, czyli znany z serii „Gwiezdne wojny” i „Indiana Jones” – Harrison Ford, który cieszył się w tamtym okresie ogromną popularnością, bo poza kultowymi kreacjami Hana Solo i archeologa – dr Henry’ego Jonesa, w 1986 roku wyróżniono go nominacją do Oskara za główną rolę męską w filmie „Świadek” (1985), w reżyserii Petera Weira. Jack Trainer, w interpretacji amerykańskiego aktora, to człowiek obyty w towarzystwie, dowcipny i czarujący, będący jednym z najlepszych specjalistów w swoim fachu. Kiedy widzi Tess po raz pierwszy, nie potrafi oprzeć się jej urokowi i od wstępu komplementuje ją słowami: „Jest Pani pierwszą kobietą na tym bankiecie, która ubrała się jak kobieta.”, a przypomnieć należy, że całkiem niedawno Katharine Parker delikatnie wypomniała uroczej podwładnej przeciętną jakość garderoby.
Kreacja Harrisona Forda jest wyjątkowa jeszcze z jednego powodu – to jego pierwsza, w całości komediowa rola i choć w trylogii przygodowej, zrealizowanej pod batutą Stevena Spielberga, postać cynicznego archeologa cechowała się niebanalnym dowcipem, tak w przypadku Jacka Trainera osiągnięto pod tym kątem perfekcję. Joan Cusack i Alec Baldwin nie dostali zbyt wiele czasu ekranowego, ale kiedy już pojawiają się w kadrze, wywiązują się ze swoich obowiązków znakomicie – ona, jako szalona i krzykliwa przyjaciółka tytułowej bohaterki i on – szowinistyczny alkoholik, traktujący Tess przedmiotowo i wypominający jej wady, mimo że sam nie był w stanie uzyskać zgody banku na wzięcie kredytu.
„Pracująca dziewczyna” – kulisy realizacji filmu
„Pracująca dziewczyna” rodziła się w prawdziwych bólach i nie chodzi tu tylko o żmudny i niezwykle czasochłonny proces zatrudniania Melanie Griffith, ale także o jej kondycję psychiczną. Aktorka walczyła wówczas z kilkuletnim uzależnieniem od alkoholu i kokainy, a w 2019 roku tak mówiła o tamtym okresie: „To był koniec lat 80. W Nowym Jorku działa się masa rzeczy na imprezach. Było dużo kokainy. Było wiele pokus.”. Pewnego dnia, kiedy Griffith dotarła na plan filmowy, reżyser – Mike Nichols, szybko zorientował się, że gwiazda produkcji jest pod wpływem narkotyków. Konsekwencją jej niezdyscyplinowania była utrata całej nocy zdjęć, przez co producenci ponieśli duże koszty.
Aktorka tak wspomina ten moment: „Mike był na mnie tak zły, że nie chciał ze mną rozmawiać. Asystent reżysera – Mike Haley, podszedł do mnie pierwszy i powiedział: „Zamykamy. Idź do domu” i wiedziałam, że mam duże kłopoty. Następnego ranka Nichols zabrał mnie na śniadanie i powiedział: „Oto, co się stanie. Zapłacisz za ostatnią noc z własnej kieszeni. Nie zamierzamy zgłosić cię do studia, ale musisz ponieść koszty”, a było to 80.000 dolarów. Chcieli zwrócić moją uwagę i naprawdę im się to udało. To było bardzo upokarzające, zawstydzające doświadczenie, ale wiele się z niego nauczyłam.”. Trzy tygodnie po zakończeniu zdjęć Griffith trafiła do ośrodka rehabilitacyjnego, aby poddać się leczeniu uzależnienia. Jak na ironię, według biografii „Mike Nichols: A Life”, napisanej przez Marka Harrisa, reżyser walczył z własnym uzależnieniem od kokainy mniej więcej w tym samym czasie, co gwiazda jego filmu.
„Pracująca dziewczyna” – film „w liczbach”
„Pracująca dziewczyna”, przy budżecie 28 milionów dolarów, zarobiła prawie 103, otrzymując przy okazji sześć nominacji do Oskara w kategoriach: najlepszy film, reżyseria, piosenka, główna rola żeńska (Melanie Griffith), drugoplanowa rola żeńska (wyróżnione: Sigourney Weaver i Joan Cusack). Statuetka powędrowała jedynie do Carly Simon za utwór „Let the River Run”, a wspomnieć należy, że przed premierą tego kawałka miała już na koncie wiele sukcesów fonograficznych.
„Pracująca dziewczyna”, pomimo dokładnie trzydziestu pięciu lat na karku, nadal jest filmem niepowtarzalnym i bardzo istotnym, którego przesłanie do tej pory pozostaje aktualne, ponieważ kobiety w dalszym ciągu traktowane są protekcjonalnie, a nawet jeśli piastują ważne stanowiska polityczne, ich powierzchowność musi być zbliżona do modelu męskiego – krótkie włosy, długie spodnie, brak ozdób w postaci biżuterii lub jej znikoma ilość. Wyjątkowość obrazu Mike’a Nicholsa podkreśla dodatkowo fakt, że przed istotnymi wydarzeniami dotyczącymi sytuacji kobiet – między innymi trzecią falą feminizmu (początek lat 90. XX wieku), ugrupowaniem „Girl Power” z początku lat dwutysięcznych i głośnym ruchem „Me Too”, istniejącym od 2017 roku – była Tess McGill – reprezentująca siłę, determinację i upór, a jej wygląd zewnętrzny i inteligencja uzupełniły jedynie ten bogaty pakiet osobowościowy.
Postać pracującej dziewczyny nie miałaby racji bytu, gdyby nie Melanie Griffith – aktorka nieco zapomniana, która jeszcze trzy dekady temu liczyła się w hollywoodzkiej grze. Warto sobie o niej przypomnieć, ponieważ dokładnie 35 lat temu – obdarzając Tess McGill swoją figurą i charakterem – dała kobietom z całego świata nadzieję na lepsze jutro, bo jak mówi hasło promocyjne, widniejące na plakacie omawianego filmu: „Dla każdej, która kiedykolwiek wygrała. Dla każdej, która kiedykolwiek coś straciła. I dla każdej, która stale tam jest i próbuje”.
Bibliografia:
Gardner C., „Working Girl’ Turns 30: On-Set Romances and Secrets of the Staten Island Ferry Revealed in Juicy Oral History” [on-line] [dostęp: 19 stycznia 2023], dostępna w Internecie: Hollywoodreporte
Ebert R., „Working Girl” [on-line] [dostęp: 19 stycznia 2023], dostępna w Internecie: Rogerebert
Serdiukow A., „Sigourney Weaver – zbyt dobrze wychowana” [on-line] [dostęp: 19 stycznia 2023], dostępna w Internecie: Zwierciadlo