Kino nieme – historia filmowego napisu

kino-nieme-napis-filmowy

Napisy z filmu Upiór w operze

 

Jedną z charakterystycznych cech filmu niemego jest posługiwanie się napisami, które odgrywały bardzo istotne funkcje: stanowiły komentarz do akcji, osadzały wydarzenia w określonej czaso-przestrzeni, a także odzwierciedlały dialogi postaci.

Historia kina niemego to nie tylko dzieje wielkich gwiazd i reżyserów, ale także napisu filmowego. Co ciekawe, napis nie pojawił się w kinie od razu. Pierwsze projekcje filmowe zajmowały zaledwie kilka minut, dopiero na początku XX wieku oprócz komentatorów zatrudnionych w kinach do opowiadania historii na ekrany wprowadzono napisy. Początkowo były to jedynie tytuły i podtytuły poszczególnych scen, np. Aresztowanie Dreyfusa. Obraz wraz z tekstem tworzył wówczas coś w rodzaju ilustrowanej księgi z ruchomym obrazem. Umieszczane w nich napisy miały charakter opowiadający, ponieważ prowadziły całą akcję filmu oraz informujący – umiejscawiały bowiem wydarzenia w określonym czasie, np. Następnego dnia…

„I oto słodkogłose zwiastuny nowego dnia przepędziły ponure mroki nocy”

Na większą skalę rolę napisu w kinie niemym wykorzystał David Griffith. Dopiero po wynalezieniu montażu poszczególnych scen stało się bowiem możliwe stopienie napisu z obrazem. Pojawiły się wówczas napisy dialogowe, a ponadto zmieniła się sama funkcja tekstu pisanego. Już nie tyle prowadził on akcję, ile stanowił integralny komentarz niejako wtopiony w tkankę filmu. Do najbardziej znanych twórców napisów filmowych niemego kina należeli Gerald Duffy i Ralph Spence.

Historia kina - napis filmowy w kinie niemym

Bardzo szybko rola filmowego napisu wzrosła do tego stopnia, że ich autorzy byli nie tylko sowicie wynagradzani za swoją pracę, ale również poczuli się „poetami” ekranu. Tekst pisany w filmie stawał się przesadnie ozdobny i wyszukany. Nawet najzwyklejsze stwierdzenie faktów aspirowało do rangi ponadczasowej metafory. Zamiast potocznego stwierdzenia „Minęła noc” w filmie pojawiał się np. napis o treści: „I oto słodkogłose zwiastuny nowego dnia przepędziły ponure mroki nocy…”.

Kino nieme – zabawa w niecenzuralne słowa

Z historią filmowego napisu wiąże się również bardzo zabawny i jednocześnie interesujący epizod kina, a mianowicie używanie przekleństw przez aktorów. Okazuje się, że wiele ówczesnych gwiazd kina niemego zabawiało się podczas kręcenia poszczególnych scen wypowiadaniem kwestii daleko odbiegających od języka oficjalnego. Jednym słowem, aktorzy niejednokrotnie po prostu przeklinali, wiedząc, że ich słów i tak nikt nie usłyszy z ekranu. Cała sprawa wydała się jednak, gdy widzowie nauczyli się odczytywać kwestie z ruchu warg. W takich wypadkach napis miał odwracać uwagę od niewygodnych incydentów. Widzowie szybko jednak wymyślili zabawę zwaną „cuss word puzzle” czyli „odgadywanie przekleństw”.

Spojenie obrazu i filmowego napisu w okresie kina niemego było tak silne, że długo nie wyobrażano sobie możliwości odejścia od tego stanu. Napis, wyraźnie odwołujący się do tradycyjnej narracji powieści, stanowił pomost pomiędzy filmem i piśmiennictwem. Tymczasem rezygnacja z napisów w kinie po przełomie dźwiękowym nieodwołanie naruszała ów związek. Oznaczała ona, że film zbliżył się do rzeczywistości, stając się jej niemal doskonałą iluzją.

Dziś napis filmowy jest więc wyraźnym atrybutem kina niemego, niejako sygnałem wywoławczym wskazującym na konkretną, dawną minioną epokę. Z tego powodu nabiera on obecnie wartości sentymentalnej. Współcześni reżyserzy sięgający czasami po ten środek wyrazu, jak np. Lars von Trier, nie tylko nawiązują za pomocą napisów do przeszłości, ale także podkreślają umowność świata przedstawionego w filmie. Dzięki napisowi dokonuje się również odejście od dosłowności obrazu, a rzeczywistość powraca do kultury Słowa.

Źródło: Z. Pitera, Miłe kina początki, Wa-wa 1979.

Avatar photo

Agnieszka Czarkowska-Krupa

Redaktor Naczelna i Wydawca portalu Oldcamera.pl, dr nauk humanistycznych UJ, autorka książki "Paraboliczność w polskiej prozie historycznej lat 1956 – 1989" (Semper, 2014). Współautorka i redaktorka książki “Twarze i maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (E-bookowo, 2021). Miłośniczka kina i literatury. Pisała w książkach zbiorowych: "Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji", pod red. Żanety Nalewajk, (Elipsa, 2011) oraz "Etyka i literatura", pod red. Anny Głąb (Semper, 2014). Ma na swoim koncie prestiżowe publikacje dla Polskiej Akademii Nauk (“Ruch Literacki”), artykuły w czasopismach naukowych (“Tekstualia”, “Zeszyty Naukowe KUL”), periodykach artystycznych (“FA-art”) i w portalach internetowych. Pracowała jako wykładowca akademicki w Instytucie Mediów i Dziennikarstwa w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej, gdzie pełniła również funkcje promotora i recenzenta prac dyplomowych. Prywatnie mama Sebastiana i Olgi.