„Zaćmienie” – erozja nowoczesnej miłości
Tytuł: “Zaćmienie” (“L’eclisse”)
Rok produkcji: 1962
Reżyseria: Michelangelo Antonioni
Obsada: Monica Vitti, Alain Delon, Fracisco Rabal, Louis Seigner, Lilla Brignone i inni
„Zaćmienie” Michelangelo Antonioniego to ostatnie ogniwo filmowej trylogii przedstawiającej destrukcję miłości we współczesnym świecie. Monica Vitti i Alain Delon stworzyli tu kreacje przypadkowych kochanków, których romans kończy się bez powodu zanim się zaczął. Betonowe molochy, wszechobecna technicyzacja codzienności i konsumpcjonizm tworzą sieć, w której coraz bardziej samotny człowiek zastępuje miłość przelotnym seksem i pustą rozrywką. Tytułowe zaćmienie obejmuje już całą cywilizację i jej zwiastunem jej końca.
„Zaćmienie” – reportażowy realizm zamiast fabuły
„Zaćmienie” zamykające cykl, na który składają się również „Przygoda” (1960) i „Noc” (1961), jest najmniej fabularną częścią trylogii. Wydarzenia robią wrażenie przypadkowych, a reportażowy styl Antonioniego wpisuje się w poetykę realistyczną. Główną bohaterką filmu jest Vittoria (Monica Vitti), młoda tłumaczka, która w początkowych scenach zrywa ze swoim partnerem. Mimo że mężczyzna za wszelką cenę próbuje zatrzymać dziewczynę, ona pozostaje wierna swoim uczuciom – stwierdza, że łączący ich afekt definitywnie się wypalił.
Wkrótce poznaje przystojnego maklera giełdowego o imieniu Pier (Alain Delon). Para nawiązuje romans, który wydaje się coraz bardziej poważną relacją. Pier myśli nawet o małżeństwie z Vittorią, ale ona nie ma zamiaru tak poważnie się wiązać. Pewnego wieczoru umawiają się na spotkanie, jednak żadne z nich się nie pojawia. Nie wiadomo, dlaczego rezygnują z randki, ani czy to definitywny koniec ich relacji. Widzimy jedynie zapadający zmierzch i pustą ulicę.
„Zaćmienie” – człowiek w pułapce nowoczesności
Antonioni jak zwykle opowiada bardziej obrazem niż dialogiem i to obraz jest głównym narzędziem komunikacji z widzem. Akcja „Zaćmienia”, podobnie jak „Nocy” rozgrywa się w dużej metropolii. Tym razem nie jest to Mediolan, a Rzym. Przestrzeń buduje przytłaczająca nowoczesna architektura, zwłaszcza dzielnicy EUR, gdzie sfilmowana zostaje pamiętna, ostatnia scena filmu. Mamy tu do czynienia z nieustannym komponowaniem planów na zasadzie geometryzacji, w którą wpisują się sylwetki bohaterów. Ludzie stają się niejako częścią swoich sztucznych wytworów.
Widzimy charakterystyczne dla Antonioniego cięcia kadru polegające na rozdzielaniu bohaterów przez elementy architektoniczne, obrazujące duchową izolację pomiędzy jednostkami. Niemożność nawiązania głębokiego porozumienia i samotność bohaterów doskonale podkreślają również liczne ujęcia, w których kochankowie całują się przez okienną szybę.
Ponadto technika w „Zaćmieniu” stanowi rodzaj sieci, w którą zostaje uwikłany człowiek. Świetnie podkreśla to scena w biurze Piera, gdy jednocześnie rozdzwania się mnóstwo telefonów, a on zostaje niejako uwięziony w labiryncie kabli. Sekwencje kręcone na giełdzie doskonale oddają z kolei współczesny konsumpcjonizm, ale też uzależnienie od silnych emocji, które przerywają monotonię codzienności. Duchowość nie przedziera się do tego świata nawet poprzez echo śmierci. Na wieść o zgonie znanego maklera minuta ciszy na giełdzie i wynikające z każdej sekundy finansowe straty urastają do rangi heroicznego poświęcenia.
Monochromatyczna kolorystyka oddaje różne odcienie czerni (dominującej w pomieszczeniach) i bieli, której przewagę można obserwować w scenach plenerowych. Jaskrawe słońce potęguje wrażenie upału, nudy i pustki, w których toną bohaterowie. To świat wyjałowiony z wszelkiej głębi, nad którym unosi się złowrogie widmo apokalipsy. Jej zwiastun stanowi już w jednej z pierwszych scen dziwaczna wieża przypominająca kształtem atomowy grzyb.
Monica Vitti i Alain Delon, czyli kobieta i mężczyzna w „Zaćmieniu”
„Zaćmienie”, jak każdy film Antonioniego, przedstawia znamienną wizję męskości i kobiecości. Kreacja Vittorii to jedna z najlepszych ról w karierze Moniki Vitti. Zjawiskowo piękna, niezwykle zmysłowa, a jednocześnie nieco rozmarzona, stanowi kwintesencję delikatnej kobiecości. To pierwsza we włoskim kinie aktorka uosabiająca kobiecą refleksyjność i inteligencję, zupełnie inna niż słynne Włoszki lansowane na typowe seksbomby. Znamienne, że Vittorię cechuje uczciwość wobec samej siebie i wrażliwość, przejawiająca się w trosce o byłego narzeczonego i matkę. Jednocześnie jednak jest to kobieta silna i samodzielna, doskonale dająca sobie radę bez mężczyzny i nie godząca się na związki dające jedynie namiastkę miłości. Z tego powodu Vittoria jest również bohaterką nieco zagubioną i wyraźnie nacechowaną melancholią.
Pier stanowi z kolei przeciwieństwo Vittorii. Trzeba przyznać, że rola Alaina Delona została tu niezwykle trafnie dobrana. Co ciekawe, Antoni zaproponował ją początkowo Zbigniewowi Cybulskiemu, jednak polski aktor odmówił. Delon natomiast świetnie stworzył postać powierzchownego mężczyzny, dobrze przystosowanego do rytmu współczesnego życia. Pier nudę i wewnętrzną pustkę zabija dzięki emocjom na giełdzie, ciągłej pracy i konsumpcji. Miłość to dla niego gra niewarta świeczki, zamiast zagłębiać się w poznanie skomplikowanej i choć fascynującej to jednak trudnej do zdobycia Vittorii, woli przelotne erotyczne relacje. Być może dlatego mężczyzna ostatecznie rezygnuje z tego związku. Nie ma na niego czasu ani dostatecznej energii. Wystarcza mu zaspokojenie pożądania.
„Zaćmienie” jako alegoria duchowej klęski nowoczesności
„Zaćmienie”, zwłaszcza jako koda trylogii Antonioniego, ma wyraźnie charakter alegoryczny. Reżyser zdaje się tu stawiać niezbyt optymistyczną diagnozę współczesnej cywilizacji. O ile jeszcze w „Nocy” bohaterowie decydują się być ze sobą mimo wszystko, a widmo sensu można dostrzec w samym pragnieniu miłości, o tyle tutaj Vittoria i Pier całkowicie rezygnują ze związku. Duchowość, a przede wszystkim miłość, ulega w nowoczesnym świecie swoistej erozji. Cywilizacja dobrobytu okazuje się poznawczym i intuicyjnym zaćmieniem. Zaburza naturalne ludzkie potrzeby i przekierowuje je na nieistotne substytuty.
Film kończy słynne sześciominutowe ujęcie pustego skrzyżowania w dzielnicy EUR. Bohaterowie nie pojawili się na umówionym spotkaniu, zjawiła się natomiast kamera, by zarejestrować obraz świata tuż przed zmierzchem. Geometryczne bryły budynków najpierw zdominowały kadry filmu, by wreszcie całkowicie wyeliminować to, co ludzkie. Został tylko nieczuły, lodowato chłodny miejski krajobraz, w którym nie ma już żadnego punktu zaczepienia. Nikogo, kogo można by pokochać.
Literatura:
A. Garbicz, „Kino, wehikuł magiczny – podróż trzecia. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego”, Kraków 1996.
„Kino epoki nowofalowej”, pod red. T. Lubelskiego, I. Sowińskiej i R. Syski, Kraków 2015.