„Para idealna” – sukienka od Missoni na tle stylu Hamptons [recenzja serialu]
Tytuł: “Para idealna” (serial TV)
Tytuł oryginalny: “The Perfect Couple”
Rok produkcji: 2024
Obsada: Nicole Kidman, Liev Schreiber, Eve Hewson, Dakota Fanning, Billy Howle, Jack Reynor, Meghann Fahy i inni
Ten serial obejrzałam już kilka miesięcy temu i ponieważ wbrew entuzjastycznym zapowiedziom producentów nie powalił mnie na kolana, czekałam, czy może po pewnym czasie poczuję jakieś dobre fluidy do „Pary idealnej”. Na pewno na jej korzyść działa rajska sceneria wyspy Nantucket, piękne wnętrza i kostiumy bohaterów, cały blichtr wykreowanego na potrzeby produkcji świata amerykańskiej elity zasiedlającej wille na Półwyspie Cape Cod. Jednak fabuła i bohaterowie, pomimo doborowej obsady, to raczej zbiór ogranych i przewidywalnych chwytów. Jedyne, co zostało w mojej pamięci po obejrzeniu „Pary idealnej” to boska sukienka od włoskiego domu Missoni, w której Meghann Fahy tańczy na plaży w blasku zachodzącego słońca. Zdecydowanie chciałabym taką mieć.
Serial „Para idealna” – wokół ślubnego przyjęcia
Produkcja Netflixa na podstawie powieści Elin Hilderbrand miała wiele atutów, które mogły uczynić ją prawdziwym hitem. Począwszy od świetnych aktorów, na czele z Nicole Kidman, przez intrygującą historię z detektywistycznym wątkiem po wizualne rozkosze, które pozwalają widzom cieszyć się wspaniałym wyspiarskim krajobrazem – wszystkie składniki stanowiły idealną receptę na sukces. Coś jednak poszło nie tak, i pomimo wspaniałej kolorowej oprawy całość wypadła wtórnie w stosunku do wcześniejszych produkcji w tym stylu, jak chociażby „Wielkie kłamstewka” czy „Biały lotos”.
Główną bohaterką serialu jest Greer Garrison (Nicole Kidman), popularna powieściopisarka, która wraz z mężem Tagiem (Liev Schreiber) mieszka w luksusowej posiadłości na wyspie Nantucket. Niebawem ma się odbyć huczne wesele jej syna Benjiego (Billy Howle), dlatego w willi zjawiają się kolejni zaproszeni goście. Wśród nich jest brat Benjego Thomas (Jack Reynor) z żoną Abby (Dakota Fanning), francuska przyjaciółka rodziny Isabel (Isabelle Adjani) i rodzice przyszłej panny młodej. Amelia, bo tak ma na imię ukochana Benjego (w tej roli Eve Hewson), w opinii Greer nie pasuje do zamożnej i wpływowej rodziny. Młoda dziewczyna bez grosza przy duszy jest w oczach słynnej pisarki karierowiczką, a jej pozbawiona manier najlepsza przyjaciółka Merritt, jedynie pogarsza sytuację. Tymczasem w gorączce przedślubnych przygotowań nocą jeden z gości pada ofiarą tajemniczego morderstwa…
„Para idealna” – kolejna demaskacja amerykańskiej elity
Oczywiście wraz z uruchomieniem policyjnego śledztwa na jaw wychodzą kolejne pilnie strzeżone sekrety rodziny, która wydaje się coraz mniej idealna. Pod znakiem zapytania staje nie tylko planowany ślub, ale również pozornie świetnie zgrane małżeństwo Greer i Taga. „Para idealna” koncentruje się wokół popularnego motywu demaskacji mrocznego oblicza amerykańskiej socjety. I być może byłaby to nawet ciekawa produkcja, ponieważ nie ogląda się jej źle, ale wtórność zastosowanych rozwiązań aż razi. Jest ona widoczna przede wszystkim na poziomie postaci, skonstruowanych z do bólu przewidywalnych elementów.
Nicole Kidman, którą uwielbiam, w roli Greer niczym nie zaskakuje, wręcz przeciwnie chyba sama wydaje się znudzona graniem ciągle tej samej postaci eleganckiej damy z dobrego towarzystwa, której idealne życie prywatne jest tylko wydmuszką. Tym razem brak jej charyzmy i dwuznaczności, jakie zawsze nadawały kreacjom tej aktorki pewną dozę nieprzewidywalności i tajemnicy. Greer jest tylko irytująca, być może czasem budzi współczucie, ale nic więcej. Podobnie jest w moim odczuciu z innymi bohaterami, na których pomysł najwyraźniej wyczerpał się twórcom w czołówkowej scenie wspólnego tańca na plaży. Każdy ma coś za uszami, ale w sumie to płaskie, niczym niewyróżniające się postaci, które ulatniają się z pamięci błyskawicznie po wyłączeniu kolejnego odcinka. Próżno szukać tu tak intrygującej osobowości jak choćby ta stworzona przez Jennifer Collidge w „Białym lotosie”.
„Perfect Couple” i kolorowa sukienka od Missoni
Jedyne, czym urzeka mnie serial Netflixa „Para idealna”, to barwny świat stanowiący mieszankę luksusowych willi i wspaniałego nadmorskiego krajobrazu. Scenografię stanowią między innymi idealnie skomponowane wnętrza w stylu Hamptons, w których dominują piaskowe i błękitne odcienie nawiązujące do lazurowej wody za oknami. Mają one przywodzić na myśl biel morskiej piany, delikatne kolory wyrzuconych na brzeg muszli, a wygodne meble z elementami wikliny i morskiej trawy wręcz zapraszają do odpoczynku w zgodzie z duchem natury.
Kwintesencją stylowości produkcji Netflixa są zaś kostiumy bohaterów tej historii. Furorę robi przede wszystkim zjawiskowa sukienka, którą Merritt zakłada na przedślubną imprezę. Wspaniała kreacja od Missoni z pewnością przykuwa uwagę kobiecej części publiczności. Ja przynajmniej ją uwielbiam, a piękna Meghan Fahy fenomenalnie prezentuje każdy z atutów tej na wpół plażowej kreacji. Niestety nie będę mogła sobie na nią pozwolić, ale póki co, mój żal osładza butelka perfum od tego samego włoskiego domu mody. Jest jak marzenie, o idealnym życiu w miejscu, gdzie zawsze świeci słońce, a bryza znad lazurowego morza rozwiewa wszystkie małe i duże smutki.