„Chłopcy z sąsiedztwa” – naturalistyczny obraz nastolatków

chłopcy z sąsiedztwa 1985

 

Tytuł: “Chłopcy z sąsiedztwa”

Tytuł oryginalny: “The Boys Next Door”

Data premiery: 1985

Reżyseria: Penelope Spheeris

Obsada: Maxwell Caulfield, Charlie Sheen i inni

 

W latach osiemdziesiątych filmowcy wielokrotnie podejmowali tematykę trudnej młodzieży. Niewiele produkcji miało w sobie jednak tyle surowości, co obraz w reżyserii Penelope Spheeris. „Chłopcy z sąsiedztwa” ilustrują skutki braku kontroli i wsparcia rodziców oraz nadmierną ekspansję przemocy w mediach. Zanim świat usłyszał o „Urodzonych mordercach”, kilka lat wcześniej temat nastoletnich zabójców został podjęty przez Spheeris w mocno autentycznym i realistycznym filmie.

Penelope Spheeris – punkowa reżyserka

Biografia Penelope Spheeris jest pełna wzlotów i upadków. Jej ojciec został zamordowany, gdy stanął w obronie czarnoskórego mężczyzny na ulicy. Z tego powodu Spheeris musiała szybko dorosnąć i stać się wsparciem dla mamy. Reżyserka, będąc jeszcze na studiach, pracowała nad wspólnym filmem z Richardem Pryorem. Jednak w tamtym czasie Pryor regularnie nadużywał wszelakich możliwych substancji psychoaktywnych, przez co dzieło nigdy nie zostało skończone, a o nielicznych kopiach materiału, który został nakręcony, długo krążyły legendy. Na początku lat osiemdziesiątych Spheeris zrealizowała dokument o amerykańskiej scenie punkrockowej pt. „The Decline of Western Civilization”. Film przedstawiał rzeczywistość punkrockowych zespołów z Los Angeles z końca lat siedemdziesiątych.

Punkowe, buntownicze zamiłowania Spheeris przeniosła na swój fabularny debiut z 1983 roku pt. „Suburbia”, który swoim wydźwiękiem przypominał quasi-dokument. Był to film bardzo realistyczny z obsadą opartą na lokalnych naturszczykach. Już pierwsza sekwencja „Suburbi” mogła przyprawiać o dreszcze. Na początku seansu obserwujemy matkę z małą córką, poruszające się samochodem ciemną nocą. Kobieta decyduje się zabrać nastoletnią autostopowiczkę. Kiedy psuje się samochód, bohaterka postanawia zadzwonić po pomoc, zostawiając córkę z nowo poznaną dziewczyną. W czasie, gdy matka wykonuje telefon, dziecko zostaje zaatakowane przez dzikiego psa, który zagryza je na śmierć. Sam film jest momentami wyjątkowo brutalny, chłodny, co dopełniają sceny z koncertów punkowych, gdzie przychodzi najbardziej agresywna młodzież w okolicy, a pobicia, kradzieże i gwałty są czymś „normalnym”. Produkcja opowiadała o młodych ludziach, którzy zostali z różnych powodów wyrzuceni z domu lub sami zdecydowali się z niego uciec, zmuszeni do życia w kilkanaście osób w squatach na przedmieściach miast.

chłopcy z sąsiedztwa 1985 recenzja

„Chłopcy z sąsiedztwa” – ból odrzuconych nastolatków

Pomimo umiarkowanych recenzji „Suburbi” Spheeris dość szybko dostała szansę na wyreżyserowanie kolejnego filmu. „Chłopcy z sąsiedztwa” z 1985 roku otrzymały znacznie większy budżet, dzięki czemu zatrudniono również profesjonalnych aktorów. Analogicznie jak w „Suburbi”, już sam początek „Chłopców z sąsiedztwa” wprowadza widza w nastrój niepokoju. Na ekranie pojawiają się wizerunki najbrutalniejszych seryjnych morderców, a w tle słyszymy opisy ich czynów. W następnej sekwencji przenosimy się do jednego z amerykańskich liceów, gdzie poznajemy dwójkę głównych bohaterów: Bo (Charlie Sheen) i Roy’a (Maxwell Caulfield). Nastolatkowie kończą szkołę, ale w przeciwieństwie do większości rówieśników z klasy, ich przyszłość nie rysuje się w kolorowych barwach. Pochodzący z biednych rodzin Bo i Roy prawdopodobnie podzielą losy własnych ojców, kończąc w lokalnej fabryce, pracując za grosze.

Jak stwierdza Roy: „pójdziemy tam w poniedziałek i nie zostaniemy na tydzień, rok, tylko na trzydzieści lat”. Bohaterowie nie są również zbyt lubiani przez bardziej popularnych uczniów. Na pożegnalną imprezę, która organizowana jest w dużym domu z basenem, wpraszają się sami. Kiedy przypatrują się promiennym, bogatszym nastolatkom, kiełkuje w nich zazdrość, przeradzająca się w gniew. Choć konflikt zostaje zażegnany w zarodku, agresja, frustracja zaczyna tylko narastać, szczególnie w przypadku Roy’a. Bohaterowie wyjeżdżają na krótkie wakacje do Los Angeles, które przeobrażają się w serie przestępstw, wybuchów furii prowadzących z czasem do brutalnych morderstw.

„Chłopcy z sąsiedztwa” – przyjaciele na zabój

Bo i Roy swoją bezwzględnością mogą przypominać bohatera filmu „Upadek” w reżyserii Joela Schumachera. Podobnie jak William Foster są oni sfrustrowani otaczająca ich rzeczywistością, w pewnym momencie przekraczają granicę, a potem nie są już w stanie wrócić do dotychczasowego życia. Bo mentalnie jest wciąż dużym dzieckiem, który z chęcią obejrzy kreskówkę, umówi się z ładną dziewczyną i beztrosko powygłupia. Roy natomiast wydaje się pozbawionym moralności psychopatą czy socjopatą. Jego wpływ na Bo jest wyraźny i negatywny, to on po raz pierwszy stwierdza: „trzeba było go zabić”, odnosząc się do pobitego pracownika stacji benzynowej. Wcześniej Roy brutalnie atakuje irańskiego sprzedawcę, który domaga się dopłacenia dwóch dolarów za paliwo.

 

„Chłopcy z sąsiedztwa” – problemy z tożsamością

Pierwsze morderstwo, które popełniają nastolatkowie, a właściwie Roy, w dużej mierze wyjaśnia skąd może brać się taka frustracja i agresja u chłopaka. Nastolatkowie przypadkowo trafiają do gejowskiego klubu, a potem wraz z jednym z tamtejszych mężczyzn przenoszą się do jego domu. Roy bardzo gwałtownie reaguje w momencie, gdy w klubie jeden z mężczyzn przypadkowo go trąca, analogicznie denerwuje go „wzrok” mieszkańca domu. Choć Bo wciąż obserwuje dziewczyny i próbuje je podrywać, Roy wydaje się nimi zupełnie niezainteresowany. Swoją uwagę skupia głównie na przyjacielu.

Podłoże frustracji Roya może mieć korzenie w nieakceptowaniu własnej orientacji, a co za tym idzie, tłumionym uczuciu do Bo. Kiedy Roy widzi przyjaciela w trakcie intymnego zbliżenia z nowo poznaną dziewczyną, zaczyna narastać w nim gniew, którego po chwili nie jest w stanie już opanować. Roy zaczyna brutalnie bić i dusić młodą kobietę, aż ostatecznie ją morduje. Penelope Spheeris nie wyjaśnia, czy Roy jest gejem, zostawiając tę kwestię do interpretacji widza.

Boys Next Door 1985 film

„Chłopcy z sąsiedztwa” – aktorski popis Sheena i Caulfielda

Charlie Sheen w latach osiemdziesiątych był naprawdę obiecującym i utalentowanym aktorem, nawet jeśli z własnej winy pogrzebał w pewnym momencie swoją karierę. Bo jest postacią niejednoznaczną, nastolatek popełnia błędy, ale w przeciwieństwie do przyjaciela posiada pewne hamulce. Choć momentami możemy odnosić wrażenie, że Bo nie jest do końca sprawny umysłowo. Sheen nadał postaci niewinny urok, który zupełnie kontrastował z zimnym Royem. Maxwell Caulfield stworzył postać naprawdę przerażającego nastolatka. Chociażby w scenie, gdy bije dziewczynę Bo, na myśl przychodzą najmocniejsze sceny z „Suburbii”.

Urodzony w Wielkiej Brytanii Caulfield, zanim trafił do Hollywood, zdobył uznanie jako aktor teatralny. Przełom w jego karierze nastąpił wraz z główną rolą w drugiej części „Grease”. Maxwell stworzył parę z Michelle Pfeiffer, ale „Grease 2” nie powtórzyło sukcesu pierwowzoru, a Caulfield nie stał się drugim Johnem Travoltą. W „Chłopcach z sąsiedztwa” Sheen i Caulfield świetnie się uzupełniają, ale z czasem ich kariery potoczyły się zupełnie inaczej. Charlie został gwiazdą kina, a później telewizji (przez moment był najlepiej zarabiającym aktorem serialowym) a Maxwell po chwilowym zastrzyku sławy na dobre wrócił do grania w brytyjskich teatrach.

Film chłopcy z sąsiedztwa 1985 analiza

„Chłopcy z sąsiedztwa” – na kilka lat przed „Urodzonymi mordercami”

Temat seryjnych morderców stał się modny w latach dziewięćdziesiątych. Przede wszystkim za sprawą strzelaniny w Columbine i kontrowersyjnego dzieła Oliviera Stone’a pt. „Urodzeni mordercy”. Film Spheeris w przeciwieństwie do dzieła Stone’a (na podstawie scenariusza Quentina Tarantino) pozbawiony jest momentów komiksowej, komediowej estetyki. W przypadku „Chłopców z sąsiedztwa” nie poznajemy tak naprawdę motywów, dlaczego Roy zabija? Ot tak po prostu, nastolatek używa pistoletu po raz pierwszy, a potem strzela już z przyzwyczajenia. Główni bohaterowie krążą po mieście bez celu, Roy morduje napotkanych na drodze ludzi, którzy z jakiegoś powodu go irytują. Po zastrzeleniu kilku osób, Bo zwraca się do przyjaciela: „musisz zacząć nad tym panować, bo jeszcze nas zamkną”. Jego nieświadomość jest porażająca, ale również współgra z zupełną obojętnością Roya. Aczkolwiek warto nadmienić, że końcowa sekwencja może zmienić trochę odbiór filmu i ocenę głównych bohaterów.

W „Chłopcach z sąsiedztwa” Penelope Spheeris potrafiła zbudować mroczny klimat, który zarówno odrzucał, jak i na swój sposób intrygował. Wielka szkoda, że w kolejnych latach reżyserka postawiła głównie na lekkie (by nie powiedzieć wprost głupawe) komedyjki. Jednak to między innymi dzięki „Światowi Wayna” Spheeris zarobiła spore sumy pieniędzy, których pewnie nigdy nie miałaby szans zainkasować, jeśli kręciłaby dalej bardziej off-owe dzieła w stylu „Suburbi” czy „Chłopców z sąsiedztwa”. Polecam „Chłopców z sąsiedztwa” jako propozycję na zimowy, chłodny seans.

Ocena filmu:

8/10

Damian Kaźmierczak

Miłośnik popkultury, próbujący odnaleźć w niej swoje miejsce. W kinie szczególnie zafascynowany okresem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Fan prozy Breta Eastona Ellisa. Aktualnie pracujący nad swoją pierwszą książką.