Barbara Radziwiłłówna – od Heleny Modrzejewskiej do Anny Dymnej
Barbara Radziwiłłówna – bez wątpienia największa miłość ostatniego Jagiellona to postać wzbudzająca wśród historyków wielkie emocje i spory. Jedni widzą w niej tragiczną heroinę, której utrata na zawsze zraniła duszę Zygmunta Augusta, inni postrzegają jako wyrachowaną nierządnicę podstępem uwodzącą króla i doprowadzającą Rzeczpospolitą na skraj wojny domowej. I tak do dziś Radziwiłłówna pozostaje nieprzeniknionym i fascynującym mitem. Legendarną pięknością spoglądającą na potomnych z wysokości swojego portretu koronacyjnego, spowitą w słynne perły, które po jej śmierci miała nabyć sama angielska królowa Elżbieta Wielka. W teatrze i w kinie z rolą ukochanej Zygmunta Augusta mierzyły się największe polskie aktorki, od Heleny Modrzejewskiej po Annę Dymną. A z pewnością nie było łatwo wcielić się w kobietę, której wizerunek jeszcze do niedawna uznawano za pierwowzór obrazu Madonny Ostrobramskiej.
Barbara Radziwiłłówna – Litwinka o legendarnej urodzie
Urodziła się na pewno 6 grudnia, ale co do daty rocznej do dziś nie ma pewności. Długo przyjmowano rok 1523, co wskazywałoby, że była młodsza o 3 lata od swojego późniejszego męża. Jednak badacz losów Radziwiłłówny, Zbigniew Kuchowicz, uważał, że data ta stanowiła przejaw strategii odmładzania żony ostatniego Jagiellona, tymczasem najprawdopodobniej Barbara mogła być równolatką lub była nieco starsza od Zygmunta Augusta. Pochodziła z możnego litewskiego rodu Radziwiłłów. Jej ojciec, Jerzy Radziwiłł, był kasztelanem wileńskim i hetmanem wielkim litewskim, a matka, imienniczka, wywodziła się z polskiego rodu Kołów. Ówcześni Radziwiłłowie nie mieli jednak jeszcze tak znacznego nazwiska, jak późniejsi siedemnastowieczni, znani nam z historii książęta decydujący o losach Polski. To właśnie mariaż Barbary z królem stał się przyczyną ich przyspieszonego o co najmniej pokolenie społecznego awansu i dojścia do wielkich godności.
Sama Barbara wychowywała się z pewnością w przepychu, choć nie przykładano nadzwyczajnej wagi do jej edukacji. Nie znała żadnego obcego języka, posługiwała się jedynie litewskim i polskim, nie interesowała się zbytnio renesansową sztuką czy literaturą. Wiadomo natomiast, że była wyraźnie faworyzowana przez rodziców i jako najmłodsza z trójki rodzeństwa cieszyła się szczególnymi względami. Dzięki temu, a także z uwagi na urodę oraz maniery damy to właśnie ona, a nie jej starsza siostra Anna, w 1537 roku poślubiła znaczną partię, ostatniego z litewskiego rodu Gasztołdów, Stanisława, wojewodę nowogródzkiego i trockiego. Wydarzenie to było tym bardziej dziwne, że wcześniej przyobiecano magnatowi Annę, a nawet doszło do podpisania umowy przedślubnej. Małżeństwo nie było jednak udane, a pięć lat po jego zawarciu Stanisław Gasztołd po krótkiej i nagłej chorobie zmarł, nie pozostawiając po sobie żadnego potomka. Bezdzietność Barbary postawił ją w niekorzystnym położeniu, bowiem ze względu na obowiązujące prawo, wdowa w takiej sytuacji nie miała prawa dziedziczyć majątku przejmowanego przez skarb państwa.
Barbara Radziwiłłówna i Zygmunt August – od romansu do małżeństwa
I właśnie wtedy na scenę historii Radziwiłłówny wkroczył Zygmunt August, młody król, który zjawił się w tym czasie z wizytą w Wilnie, a ponieważ uwielbiał dobrą zabawę i piękne kobiety, postanowił odwiedzić słynącą z urody wdowę. Pretekstem do wizyty stała się sprawa spadku przepadającego na korzyść Jagiellonów. Co prawda wcześniej interweniowała już alarmowana przez krewnych Barbary sama królowa Bona, zapewniając, że wdowie nie stanie się jej krzywda, ale nic nie stało na przeszkodzie, żeby pofatygował się do niej sam Jagiellon. Podobno reputacja Radziwiłłówny zachęcała monarchę do zalotów. Barbara jeszcze jako mężatka nie stroniła od romansów, które traktowała jako naturalną część życia młodej, bądź co bądź wydanej za mąż bez miłości, dziewczyny.
Wszystkie gwiazdy na niebie i na ziemi wskazywały więc na to, że dojdzie do romansu, któremu na przeszkodzie nie stanął również fakt, że Zygmunt August był wówczas żonaty z austriacką księżniczką Elżbietą. Królewskie małżeństwo zostało oczywiście zaaranżowane i niestety okazało się tak fatalną pomyłką, że zamyślano o jego unieważnieniu, co popierała nawet sama Bona. Tymczasem August, gdy tylko poznał Barbarę, niemal oszalał na jej punkcie. Parę połączyła wielka namiętność, a wkrótce również szczere uczucie, zaskakująco głębokie i nieprzemijające. Mimo że wkrótce monarcha sprowadził do Wilna swoją żonę Elżbietę, całe dnie i noce spędzał z Barbarą. Organizował dla niej wielkie bale, sprowadzał smakołyki i kosztowności, odwiedzał potajemnie, korzystając z ukrytego przejścia w ogrodzie Radziwiłłów.
W 1545 roku niespodziewanie po jednym z ataków epilepsji zmarła królowa Elżbieta. Zaledwie dziewiętnastoletnia monarchini została pochowana w katedrze w Wilnie. Owdowiały Zygmunt August nie spieszył się jednak do nowego ożenku, mimo że jego komnaty nieustannie szturmowali posłowie z europejskich dworów, zachwalający wdzięki rozmaitych księżniczek. Jego duszą i ciałem zawładnęła tylko jedna kobieta – Barbara Radziwiłłówna, która nagle, jak na ironię losu, stała się dla króla niedostępna. Jej brat Mikołaj Rudy i kuzyn Mikołaj Czarny nagle zrobili się bardzo drażliwi na punkcie honoru siostry i zabronili Zygmuntowi widywania się z magnatką. Historycy są zgodni, że ich misternie uknuta intryga miała decydujący wpływ na zawarcie małżeństwa z Barbarą. Radziwiłłowie wiedzieli bowiem, że stęskniony za ukochaną król wcześniej czy później złamie dane słowo. Co więcej, sama Radziwiłłówna wysłała mu wiadomość, że spodziewa się dziecka, więc gdy Zygmunt zjawił się nocą u Barbary, jej bracia złapali go na gorącym uczynku. Wówczas król oświadczył, że ożeni się z ukochaną i niebawem odbył się sekretny ślub. Wiadomo, że miało to miejsce latem 1547 roku. Małżeństwo musiało jednak zostać zachowane w sekrecie. Barbara została wysłana do wznoszącego się na wyspie zamku w Dubinkach, gdzie miała czekać na wezwanie króla. A przyszło jej czekać długo i w bardzo depresyjnym nastroju, bowiem tuż po przybyciu do Dubinek, poroniła. Zygmunt August zdecydował się publicznie ogłosić ją żoną dopiero 17 kwietnia 1548 roku. Stało się to po otrzymaniu wiadomości o śmierci ojca, która zastała młodego władcę, gdy przebywał w Wilnie.
Krótkie szczęście królowej Barbary i ostatniego Jagiellona
Nie był to bynajmniej tryumf młodej pary. Szok i niedowierzanie możnych i polskiej szlachty wywołany niespodziewaną wiadomością wkrótce przerodził się w otwartą niechęć, ocierającą się o bunt. Nieprzychylne nastroje wobec młodej królowej podsycała królowa Bona, która oświadczyła, że nie uznaje tego małżeństwa i śmiertelnie obrażona na znak sprzeciwu wraz ze swoimi córkami opuściła Wawel, udając się do Wielkopolski. Sejm w Piotrkowie zażądał od króla opuszczenia niejawnie i niegodnie poślubionej małżonki, a sam prymas Mikołaj Dzierzgowski stwierdził, że jest gotów wziąć na siebie grzech złamania przysięgi małżeńskiej. Grożono wybuchem wojny domowej, a widząc opór króla, senatorowie i posłowie posunęli się nawet do teatralnego gestu: wszyscy padli przed Zygmuntem Augustem na kolana, by błagać króla o litość nad narodem. W demokracji szlacheckiej był to niesłychany wyraz ukorzenia, przed polskim władcą nigdy bowiem nie klękano na znak szlacheckiej równości. Podobno wstrząśnięty przebiegiem obrad Jagiellon myślał wówczas nawet o abdykacji i zachowaniu jedynie władzy na Litwie.
Ostatecznie jednak nie ugiął się i z całą mocą stanął za Barbarą, a nawet więcej, postanowił doprowadzić do jej koronacji. Do dziś głęboka i szczera miłość monarchy wzbudza ogromne emocje. Nawet we współczesnych czasach, nie każdy potrafi przeciwstawić się wyraźnemu sprzeciwowi rodziny w planach małżeńskich, musi więc zadziwiać ten król, który o swoje prawo do szczęścia, stanął do walki nie tylko z własną matką, ale także z całym światem. Sprowadził żonę do Krakowa, zarządzając wielki, uroczysty pochód. Zorganizował jej dwa razy liczniejszy i bogatszy dwór niż miała jego matka. Obsypywał klejnotami, wydawał na cześć żony uczty i bale. Wywoził z nieprzychylnego Krakowa do zamku w Niepołomicach, gdzie z dala od polityki, zaszyci w gęstej puszczy, mogli spędzać ze sobą upojne chwile. Była to jednak miłość, której towarzyszyły nieustanne obawy o życie Barbary. Nie dość, że często chorowała, to jeszcze król bał się, że jego matka znajdzie sposób, by potajemnie ją otruć. Nerwowo sprawdzano więc wszystkie potrawy i napoje, nie pozwalano Barbarze przebywać samej i przyjmować obcych gości. Sama koronacja po wielkich bojach ze szlachtą odbyła się 7 grudnia 1550 roku na Wawelu, kiedy Barbara była już bardzo chora. Zmarła po długim i strasznym cierpieniu 8 maja 1551 roku. Wiadomo, że przyczyną jej śmierci była choroba związana z narządami kobiecymi. Długo uważano, że była to kiła i oskarżano Barbarę o zarażenie nią króla, co w konsekwencji miało doprowadzić do jego bezpłodności. Hipoteza ta została jednak obalona. Barbara najprawdopodobniej zmarła na raka narządów rodnych lub infekcję po poronieniu.
Zygmunt August, któremu odmawiano prawa do miłości, postanowił uświadomić ten fakt poddanym i wyjątkowo upamiętnić śmierć ukochanej żony. Za jej wolą odmówił pochowania królowej na Wawelu, ale zdecydował, że Barbara spocznie w Wilnie. Jak oznajmił: „Przeto gdy żywej wdzięczni być nie chcieli, nie zdało się nam, abyśmy między tak niewdzięcznymi ludźmi umarłą chować mieli”. Zorganizowano więc ogromny, miesięczny pochód, wioząc ciało królowej przez ponad 700 km przez cały kraj. Ciało królowej ubrano w czarną atłasową suknię, do rąk włożono berło i jabłko, na palcu umieszczono bogaty pierścień, a na głowie koronę. Aby zabezpieczyć zwłoki przed rozpadem, zalano je wapnem. Była to ostatnia, tryumfalna podróż Barbary. Przed każdym miastem i wioską król zsiadał z konia i pieszo szedł za trumną małżonki. W całej Polsce i Litwie biły żałobne dzwony i odprawiano msze za jej duszę. W końcu spoczęła w krypcie Katedry Wileńskiej, obok pierwszej żony Zygmunta Augusta, Elżbiety.
Barbara Radziwiłłówna – piękność swojej epoki
Co wiemy o urodzie i aparycji Radziwiłłówny? Powszechnie uważa się, że była wyjątkową pięknością swojej epoki, jednak zdarzają się historycy, którzy do dziś kwestionują jej fizyczne walory. Kamil Janicki uważa na przykład, że była „nie porażająco piękna na wzór Heleny trojańskiej, ale ładna”. Ja osobiście pokuszę się o przypuszczenie, że Barbara musiała być nie „tylko ładna”, ale oszałamiająco piękna. Wskazują na to nie tylko niektóre z jej portretów, jak słynni wizerunek nieświeski, ale przede wszystkim niespotykany, początkowo wybitnie erotyczny afekt Zygmunta Augusta. Wiadomo, że był on nie tylko miłośnikiem kobiet, ale także znawcą renesansowej sztuki i literatury. A epoka ta, będąca powrotem do antycznego klasycyzmu, szczególnie ukochała sobie fizyczne piękno. Za wzór kobiecej urody uchodziła eteryczna blondynka o delikatnych rysach, „donna angelicata”, czyli „kobieta anielska”, którą w osobie Laury opiewał Petrarka w swoich słynnych sonetach. Barbara miała być idealnym wcieleniem tego kobiecego ideału: złotowłosa, szczupła dziewczyna o klasycznej twarzy. Przez pewien czas uważano nawet, że właśnie wizerunek tej królowej posłużył za pierwowzór obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Ostatecznie jednak obalono tę hipotezę, a podobieństwo obu postaci ma być związane z konwencją estetyczną epoki.
Wiadomo, że Barbara szczególnie uwielbiała kolor czerwony i jej wcięte w talii suknie, podkreślające szczupłą sylwetkę szyto właśnie w tej barwie. Gdy podczas uroczystego ślubnego pochodu spotkała się z Zygmuntem Augustem na przedpolach Radomia, miała na sobie właśnie pyszny czerwony strój. Nie grzeszyła oszczędnością, na stroje wydawała mnóstwo pieniędzy, niejednokrotnie popadając w długi. Jej ulubioną biżuterią były perły, dlatego Zygmunt August nabywał dla niej najpiękniejsze i najcenniejsze okazy. Właśnie w perłach wystąpiła w słynnym stroju koronacyjnym: miała wówczas na sobie perłowy kołnierz, zwiewny welon i czepiec z perłową opaską okalającą szyję. W przeciwieństwie do obyczajów odległej epoki, szczególnie dbała o higienę osobistą. Zażywała tak częstych kąpieli, że król martwił się o jej zdrowie, żeby się nie przeziębiła. Pośmiertne badania jej szczątków wykazały ponadto, że miała wszystkie zdrowe zęby. Nie stroniła również od makijażu, do malowania twarzy używała stosowanego wówczas w kosmetyce bielidła. Jej długie „szykowanie się” przed opuszczeniem komnat stało się wręcz tematem plotek, a nawet zgorszenia, ponieważ, co przed królową Barbarą nigdy się nie zdarzało na Wawelu, król długo czekał w korytarzu na wyjście małżonki.
Co do osobowości – wiadomo, że zanim poważnie zachorowała, była kobietą wesołą i pełną życia. Lubiła zabawy, uczty i polowania. Towarzyszyła królowi w łowach, tańczyła na balach maskowych, spacerowała po ogrodach, a Zygmunt August specjalnie dla niej sprowadził do wileńskiego zamku łabędzie. Musiała być również pewna siebie i swoich uczuć, do których dawała sobie pełne prawo. Nie przestraszyła się gróźb szlachty kierowanych pod jej adresem, ryzyka otrucia przez królową Bonę, ani krążących po kraju paszkwili na temat jej lubieżności. Co prawda Zygmunt August zatajał przed nią wiele spraw, ale i tak musiały one dochodzić do uszu Barbary. Z pewnością nie mieszała się do polityki, a korona nie była celem, o który walczyła. Zabiegała jedynie o afekt swojego ukochanego i być może tym podbiła jego serce, w którym zachował ją na zawsze. W swoich pięknych i czułych listach do Zygmunta podpisywała się jako „uniżona sługa”, a nawet „niewolnica”.
Barbara Radziwiłłówna w teatrze
Postać nieszczęśliwej Barbary Radziwiłłówny, przedwcześnie zmarłej w niewyjaśnionych okolicznościach i pozostawiającej zbolałego na zawsze króla na stałe zagościła w wyobraźni polskich artystów. Zarówno malarze, pisarze, jak i filmowcy sięgali po legendę królowej, czyniąc z niej wielką miłośnicę, tragiczną heroinę lub bohaterkę narodową. Jedną z najsłynniejszych sztuk poświęconych Barbarze Radziwiłłównie był klasycystyczny dramat Alojzego Felińskiego z początku XIX wieku. Postać królowej została tu skrajnie wyidealizowana, a autor uczynił z niej wielką patriotkę, kierującą się przede wszystkim dobrem narodu. Co ciekawe, premiera tragedii miała miejsce prawdopodobnie w Nowogródku, w styczniu 1812 roku, a w tytułowej roli wystąpił trzynastoletni Adam Mickiewicz.
Po historię miłości Barbary i Zygmunta Augusta sięgali również w swojej twórczości Stanisław Wyspiański, Franciszek Wężyk, Adam Edward Odyniec, Dominik Magnuszewski czy Lucjan Rydel. Powstawały nawet inspirowane tym tematem opery, jak „Barbara Radziwiłłówna” Henryka Jareckiego czy „Zygmunt August” Tadeusza Yoteyko z 1925 roku. Na deskach teatrów w rolę słynnej władczyni wcielały się zaś wspaniałe aktorki. Najsłynniejszą z nich była bez wątpienia Helena Modrzejewska, mistrzyni kreacji tragicznych, która w połowie lat 60. wcielała się w tę popisową kreację w Teatrze Krakowskim w sztuce Felińskiego. Z tego okresu zachowały się zdjęcia autorstwa krakowskiego fotografa Walerego Rzewuskiego, przedstawiające aktorkę w roli królowej Barbary. Na jednej z fotografii widzimy Modrzejewską w stroju wykonanym na wzór portretu Radziwiłłówny autorstwa Łukasza Cranacha Młodszego, obszytym mnóstwem pereł, z charakterystycznym kołnierzem, bufiastymi, bogato zdobionymi rękawami, opaską okalającą twarz i beretem. Postać aktorki emanuje królewskim majestatem i dostojeństwem, ale też smutkiem wpisanym w dzieje słynnej Litwinki.
Oprócz Modrzejewskiej w rolę Barbary Radziwiłłówny na deskach teatru wcielały się również inne aktorki. Do historii teatru przeszła kreacja Zofii Petri, która wystąpiła jako polska władczyni w Łodzi w 1958 roku w słynnym dramacie reżyserowanym prze Kazimierza Dejmka. W 1974 roku w Białymstoku wybitną kreację stworzyła Ewa Radzikowska, a w Teatrze Telewizji w spektaklu “Godzina miłości” w roli Barbary pojawiła się Pola Raksa.
Filmowa Barbara Radziwiłłówna międzywojnia – Jadwiga Smosarska
Gdy w 1931 roku dokonano sensacyjnego odkrycia szczątków Barbary Radziwiłłówny w wileńskiej katedrze, które zaginęły na kilkaset lat, nastąpił swoisty renesans zainteresowania tą postacią. Pięć lat później, w 1936 roku powstał popularny film historyczny Józefa Lejtesa z Jadwigą Smosarską w roli głównej. Widać w nim przeważające wówczas w powszechnej opinii (poza krytycznie nastawionymi historykami) przychylne oceny postaci Barbary, postrzeganej głównie przez pryzmat romantycznej miłości z królem. Za scenariusz odpowiadał Anatol Stern, który wyraźnie wyidealizował postać królowej. W dramacie pojawiają się nieścisłości historyczne, zmieniające wymowę pewnych faktów. Zygmunt August (w tej roli Witold Zacharewicz) w momencie poznania Barbary jest tu człowiekiem wolnym, niezwiązanym małżeństwem z Elżbietą Austriaczką. Barbara jawi się jako cnotliwa panna, na honor której nastaje nieco rozpustny młody król. Jest gotowa poświęcić się dla dobra Polski i pójść do klasztoru.
Radziwiłłowie nie kierują się interesami rodowymi, a Bona to zło wcielone, wchodzące w konszachty z samym diabłem. Stara królowa nie tylko spotyka się w filmie z Barbarą (naprawdę nie doszło do bezpośredniego kontaktu obu kobiet) i oświadcza jej, że nigdy nie uzna jej za synową, ale także przy pomocy guślarki próbuje rzucić na dziewczynę urok, a w końcu podaje młodej żonie syna truciznę, która staje się przyczyną jej śmierci. W filmie widać tendencje umacniające legendę silnego państwa, zgodnie z którą król wbrew warcholstwu szlachty jawi się jako stanowczy monarcha dbający o interesy narodu. Współgrało to z ideami lansowanymi wówczas przez zwolenników silnych rządów niedawno zmarłego marszałka Józefa Piłsudskiego.
Sama fabuła, być może nieco rażąca sentymentalizmem, nie wypada na ekranie najgorzej, za to zgodnie z intencjami twórcy scenariusza, który stwierdził, że stworzył „baśń o świętej męczennicy miłości, umierającej z imieniem ukochanego na ustach”. Sama Smosarska z pewnością stanęła na wysokości zadania, tworząc postać, która mimo że osadzona mocno w obyczajowości międzywojnia, przekonuje głębią swojego uczucia do króla. Aktorce udało się oddać na ekranie żywą naturę swojej bohaterki, jej radość życia, chęć zabawy, a następnie narastającą powagę i królewskie dostojeństwo. Sama scena śmierci Barbary jest wyraźnie wzorowana na słynnym obrazie Józefa Simmlera „Śmierć Barbary Radziwiłłówny”. Smosarska ma na sobie białą koszulę i zdobiony nocny czepiec, spod którego spływają długie, rozpuszczone włosy. Jej ręka bezwładnie opada na łóżko, a Zygmunt August zrozpaczony żegna się z ukochaną, przysiadając na boku jej łoża.
Barbara Radziwiłłówna i kino powojenne – Anna Dymna
We współczesnym kinie to Anna Dymna nadała filmową twarz polskiej królowej. Stało się tak w popularnym serialu „Królowa Bona” z lat 1980 – 1981 oraz w filmie „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” w reżyserii Janusza Majewskiego z 1982 roku. Kanwę fabularną dla wersji filmu stanowi żałobny pochód z ciałem żony Jagiellona z Krakowa do Wilna. Wcielający się w rolę Zygmunta Augusta Jerzy Zelnik podczas długiego i wyczerpującego marszu wspomina dzieje swojej wielkiej miłości. W licznych retrospekcjach wykorzystano zdjęcia z serialu, w którym w główną postać królowej Bony wcieliła się znakomita Aleksandra Śląska.
Anna Dymna jako Barbara zachwyca swoją delikatną urodą, podkreślaną przez twarzowe stroje z epoki. Jej bohaterka jest jednocześnie pełna erotyzmu i powabu, ale też urzeka jako wielka dama. Nie udaje niedostępnej, bez wahania oddaje się miłosnym uniesieniom, nie bacząc na przeszłość i przyszłość. To kobieta stworzona do miłości, żyjąca w dziwnym przeczuciu nietrwałości życia i ulotności chwili, które nieustannie unosi się niczym czarna chmura nad dziejami tego romansu.
Obraz nie kłóci się z prawdą historyczną i nie zafałszowuje początków słynnego romansu, kiedy to król zdradzał swoją małżonkę. Jednocześnie cały film, w nawiązaniu do tytułu, przyjmuje formę przełożonego z literatury na kinowy język epitafium. Zgodnie z definicją słownikową, jest to „krótki napis nagrobkowy najczęściej wierszowany, a także utwór poetycki sławiący zmarłego, utrzymany w stylu takiego napisu”. Film rzeczywiście jest lapidarnym, skondensowanym ciągiem obrazów wyłaniających się z podświadomości załamanego po śmierci ukochanej mężczyzny. Widzimy tu piękną, pełną życia Barbarę, bez pamięci zakochaną, której obraz podlega nieustannej konfrontacji z jej pośmiertnym wizerunkiem – martwym, spowitym w bandaże ciałem. W jednej z ostatnich scen Barbara ożywa na oczach męża, a ten wrzuca do jeziora jej nagrobny portret. Król powraca do kraju już nie w czarnym żałobnym stroju, ale w lśniącej zbroi, w całym majestacie, jadąc konno na czele długiego pochodu. Umiera Barbara, ale rodzi się jej legenda, całkowicie nieśmiertelna i wbrew wszelkim ziemskim złorzeczeniom, odporna na działanie czasu. Miłość królewska, oskarżana o to, że jest tylko płochą namiętnością, nie tylko nie ustaje, ale wchodzi w wymiar metafizyczny i wieczny. Oto zwycięstwo godne królowej.
Literatura:
Z; Kuchowicz, “Barbara Radziwiłłówna”, Łódź 1978.
K. Janicki, “Damy złotego wieku”, WL, Kraków 2021.
A. Januszek-Sieradzka, “Wilno – Kraków – Wilno. Podróże królowej Barbary Radziwiłłówny (1523 – 1551)” (artykuł).