“Film balkonowy” – chodnikowa scena, czyli o sztuce rozmawiania

Film Balkonowy

 

Tytuł: “Film balkonowy”

Rok produkcji: 2021

Gatunek: dokument

Reżyseria: Paweł Łoziński

 

 

 

 

“Gdybym rozmawiał z ludźmi z poziomu chodnika, nie uzyskałbym nigdy takich efektów” – tak o magii prowadzenia konwersacji z wysokości pierwszego piętra mówił reżyser „Filmu Balkonowego”, Paweł Łoziński. Spotkanie online z twórcą oraz przedpremierowa projekcja dokumentu odbyła się 6 kwietnia w poznańskim Kinie Pałacowym.

Czuły obserwator w “Filmie balkonowym”

W „Filmie balkonowym” Paweł Łoziński udowodnił, że najlepsze są najprostsze pomysły. Wyszukiwanie odległych historii czy podróże po świecie stanowią część pracy w zawodzie reżysera. Łoziński zmienił reguły gry, pozwalając, aby to bohaterowie filmowi sami do niego przyszli. Spędzał dnie i noce na balkonie, czekając na kogoś, kto odważy zaprezentować się przed kamerą. Jednym przychodziło to łatwiej, drugim – znacznie ciężej. Im dłużej bohaterowie rozmawiali z reżyserem, tym bardziej stawali się otwarci.

Czuli w nim sojusznika. Widzieli kogoś, komu można się zwierzyć. Odkrywali, że ich historie kogoś obchodzą, a tym samym – coś znaczą. Paweł Łoziński kontynuuje koncepcję szkoły swojego ojca – Marcela, twórcy filmu „Wszystko może się przytrafić” (1995). Założeniem „szkoły” Łozińskiego, jest skupienie się na codziennym życiu zwykłych ludzi, a także brak poszukiwania sensacji. Reżyser prezentował istotę rzeczy.

Film balkonowy recenzja

Łoziński w swoim “Filmie balkonowym” pokazał też różnorodność. Każdy bohater jest inny, ma za sobą odmienną historię. Mijając ludzi na ulicy, często nawet nie wiemy, z czym się zmagają. Z pozoru szczęśliwa, spacerująca para, w rzeczywistości ma poważne związkowe kłopoty. Staruszek okazał się ukrywać swoją orientację przez całe życie. Jeszcze inną bohaterkę wyzwoliła śmierć bliskiej osoby. Wszystkie te opowieści pokazują prawdziwą naturę człowieka. Problemy, smutek, samotność, nostalgię i radość. Widzimy kontrast pomiędzy nowo narodzonym dzieckiem i doświadczonym człowiekiem. Reżyser nie ocenia, a obserwuje. Dosłownie patrzy z góry, a niedosłownie – spogląda swoim rozmówcom głęboko w oczy.

“Film balkonowy” to nie jest smutny film

Dokument Łozińskiego wzbudził w widzach dużo emocji. Siedząc w sali kinowej, wielokrotnie słyszałam śmiech. Kiedy bohaterowie mówili o samotności, panowała cisza. Myślę, że nie tylko w mojej pamięci na dłużej zostały fragmenty „Filmu balkonowego”. Wielokrotnie odtwarzam je w głowie, myśląc o tym, jak potoczyły się losy bohaterów po zakończeniu zdjęć. Najnowszy dokument Łozińskiego jest na pewno filmem emocjonalnym, nostalgicznym. Nie można zakwalifikować go jednak do kategorii filmu smutnego. Strata bliskich osób, samotność, problemy, to nasza codzienność, od której nie można uciec.

Każdy definiuje ją inaczej, odczuwa po swojemu. “Byli tacy przechodnie, których zaczepiam i pytam: Co u Pana? Wszystko świetnie […] przepraszam, nie będzie Pan bohaterem mojego filmu. […] Ja nie robię reklamówki życia, tylko taki film o tym, co przeszkadza nam w środku”. Reżyser na spotkaniu mówił, że nie ma nic złego w rozmawianiu o samotności. Nie jest ona smutna, ale prawdziwa, a tę prawdziwość chciał pokazać w swoim filmie.

Film balkonowy 2021

“Film balkonowy” Łozińskiego – koniec rozdziału

Zakończenie zdjęć do filmu to koniec pewnej ery. Kończy się ustalona rutyna, w którą zdążył już wdrożyć się reżyser. Codzienne spotkania z bohaterami oraz odkrywanie nowych historii sprawiły, że Łoziński uzależnił się od tych interakcji. Podczas rozmowy z widzami w Kinie Pałacowym, reżyser przyznał, że był w złym nastroju po skończeniu zdjęć do filmu. Zakończył je wraz z nadejściem pandemii, która skutkowała pojawieniem się masek w przestrzeni publicznej. Noszenie ich zakrywało twarz, a co za tym idzie, ludzkie emocje nie były już tak widoczne.

Formuła filmu straciłaby przez to na znaczeniu. Mimo tego, że praca nad dokumentem była dla reżysera miłym doświadczeniem, przygotowania zdjęć musiały się kiedyś skończyć. Twórca wspomniał, że pandemia niejako go „uratowała”, gdyż stanowiła wyznacznik końca pracy nad materiałem do filmu. Łoziński przyznał, że proces montowania również był dla niego wyzwaniem. Wybór najlepszych fragmentów z rozmów z dwoma tysiącami ludzi był nie tylko mozolny, ale również zmuszał do szczegółowej selekcji. Reżyser przyznał, że wiele ciekawych historii nie „weszło” do filmu. Być może spełnią się pragnienia wielu fanów i będzie możliwość spotkania jeszcze innych interesujących osobowości w wersji reżyserskiej filmu.

„Film balkonowy” to dzieło, o którym trudno zapomnieć. Prawdziwość oraz naturalność ukazane na ekranie sprawiają, że film przykuwa uwagę odbiorców i podkręca ich ciekawość. Widzowie bardzo angażują się w losy bohaterów. Smucą się i śmieją razem z nimi. Film pozwala na wytworzenie silnej więzi pomiędzy oglądającymi i oglądanymi. Oglądającym łatwo jest przeniknąć do świata oglądanych, zdając sobie sprawę, że mogą utożsamić się z filmowymi bohaterami.

Ponadto, jest to film uniwersalny. Odpowiedni dla osoby w każdym wieku. Aktualny zarówno teraz, jak i za kilka czy kilkanaście lat. Dlatego, że opowiada o nas. To my mogliśmy przechadzać się po jednej z warszawskich ulic. Mogliśmy mieć szansę opowiedzenia o sobie. Ten film uczy nas, że historia każdego człowieka ma w sobie filmowy potencjał. I być może to właśnie naszą będziemy mogli kiedyś obejrzeć na dużym ekranie.

Dorota Wituła

Dorota Wituła - dzieli swoje życie pomiędzy dwa miasta - Łódź i Poznań. Absolwentka dziennikarstwa, obecnie - studentka filmoznawstwa. W obszarze jej zainteresowań znajduje się głównie polski film dokumentalny, któremu postanowiła poświęcić swoją pracę magisterską.