Kim są „Normalni ludzie” Sally Rooney? – recenzja serialu HBO
Tytuł: “Normalni ludzie” (serial HBO)
Tytuł oryginalny: “Normal People”
Rok produkcji: 2020
Obsada: Daisy Edgar-Jones, Paul Mescal, Eliot Salt, Desmond Eastwood, Sarah Greene, Fionn O’Shea
Serial HBO „Normalni ludzie” na podstawie bestsellerowej powieści Sally Rooney z pewnością oddaje klimat prozy słynnej irlandzkiej pisarki. Akcja toczy się niespiesznie, w nieco nostalgicznej aurze Zielonej Wyspy, a bohaterami opowieści są młodzi ludzie powoli wchodzący w dorosłość i dokonujący pierwszych życiowych wyborów. To jednak nie tylko historia inicjacyjna, ale przede wszystkim serial o miłości, w której pragnienie intymności jest równie silne jak paniczny lęk przed bliskością. Tytułowi „normalni ludzie” to bowiem współcześni neurotycy – zagubieni, czasem irytujący, a czasem obcy, a czasem bardzo bliscy.
„Normalni ludzie” i sukces prozy Sally Rooney
Sally Rooney to irlandzka pisarka, której nazwisko robi obecnie wielką światową karierę. Debiutowała zaledwie kilka lat temu powieścią „Rozmowy z przyjaciółmi”, która została bardzo dobrze przyjęta, literacką gwiazdą została zaś po napisaniu w 2018 roku „Normalnych ludzi”. Promocję powieści zorganizowano z wielkim rozmachem, w polskim wydaniu na okładce wydawcy (WAB) obok wycinków z anglojęzycznej prasy opiniotwórczej („The Guardian”, „The New Yorker”, „the New York Times”, „Independent”) możemy między innymi przeczytać, że to „jedna z ulubionych książek Baracka Obamy” i „jedna z najważniejszych powieści ostatnich lat”. Do tej pory sprzedano już ponad 3 miliony egzemplarzy i przełożono ją na 46 języków.
Wygląda na to, że ten sukces przysporzy popularności również wcześniejszej powieści Roooney, ponieważ niedawno HBO oprócz adaptacji „Normalnych ludzi” zaprezentowało serial na podstawie „Rozmów z przyjaciółmi”. Obecnie urodzona w 1991 roku pisarka uchodzi za głos pokolenia millenialsów, jej proza portretuje problemy, z jakimi mierzy się ta generacja, a przede wszystkim sięga do targających nią frustracji i lęków, które utrudniają „dopasowanie” do społecznych oczekiwań.
Ja rozpoczęłam lekturę prozy Rooney od końca – czyli od powieści „Gdzie jesteś piękny świecie” (2022) – i muszę się przyznać, że początkowo dominującym uczuciem, które mi towarzyszyło, było… poirytowanie. Poirytowanie neurotycznymi bohaterami miotającymi się między kolejnymi życiowymi zakrętami, inkrustowane całym przekrojem współczesnych modnych tematów i ideologii (od feminizmu, przez ekologię po marksizm). Gdy jednak patrzę na tę prozę całościowo, postrzegam ją jako naprawdę interesującą. Nie figuruje wprawdzie na mojej osobistej top-liście obok Eleny Ferrante (słynny cykl neapolitański “Genialna przyjaciółka“!), którą wyraźnie zdetronizowała w opinii znawców, ale nie sposób odmówić jej wewnętrznej spójności.
Powtarzalność wątków takich, jak trudy inicjacji, samotność, lęk przed bliskością, motyw społecznych nierówności, zaburzeń psychicznych i wieloletniego związku erotycznego o niejednoznacznym statusie jest wyrazista i znacząca. No i najważniejsze: nie można Sally Rooney odmówić tego, co w literaturze kluczowe: talentu do snucia wciągającej opowieści.
„Normalni ludzie” – serial HBO
Serial HBO zrealizowany na motywach powieści „Normalni ludzie” zrealizowano niezwykle zgodnie z duchem pisarstwa Sally Rooney. Nie bez znaczenia jest oczywiście fakt, że autorka współtworzyła scenariusz adaptacji. Reżyserię powierzono Lenny’emu Abrahamsowi i Hattie Macdonald, a w główne role wcielili się Daisy Edgar-Jones i Paul Mescal. Dobór aktorów, zarówno jeśli chodzi o warunki zewnętrzne, jak i zaprezentowane na ekranie kreacje, okazał się trafny. Oboje wypadają w swoich rolach wiarygodnie i potrafią oddać złożone osobowości swoich bohaterów.
„Normalni ludzie” to historia Marianne i Connella, dziewczyny i chłopaka z dwóch różnych światów, których losy splatają się w liceum w małym irlandzkim miasteczku. Ona pochodzi z zamożnej, elitarnej rodziny, on jest synem sprzątaczki, która zajmuje się domem Marianne. W liceum to jednak on jest gwiazdą – powszechnie lubianym zawodnikiem szkolnej drużyny, a ona nieśmiałą out-siderką pozbawioną przyjaciół. Marianne i Connell nawiązują potajemny i ognisty romans, który w kolejnych odcinkach będzie przechodził bardzo zmienne koleje. Podobnie jak zmienny okaże się ich towarzyski status: na studiach w Trinity College w Dublinie to Marianne w przeciwieństwie do Connella będzie cieszyła się bowiem towarzyską popularnością.
Właśnie owo nieustannie zmieniające się napięcie w relacjach między bohaterami, a także ich sukcesy i porażki stanowią koło napędowe akcji rozgrywającej się nie tylko w Dublinie, ale również w Toskanii i w Szwecji. Nieważne jak daleko „dojdą” Marianne i Connell, nieustannie będą krążyć wokół tych samych miejsc z przeszłości. Obcość i przywiązanie, bliskość i samotność to bieguny, na których oboje wciąż balansują, próbując stać się tytułowymi „normalnymi ludźmi”.
Serial „Normalni ludzie” – neurotyczna miłość millenialsów
Dwunastoodcinkowy Serial „Normalni ludzie” został zrealizowany niezwykle ascetycznie, nie ma specjalnie zaprojektowanej czołówki ani żadnych zwracających uwagę ozdobników. Nawet muzyka pojawia się bardzo dyskretnie, ani na chwilę nie zakłócając odbioru i nieustannego psychicznego napięcia między bohaterami. Bardzo ważną rolę odgrywają dialogi i cielesność bohaterów: ich mimika, wygląd, głos, a przede wszystkim sceny erotyczne. To właśnie te ostatnie obnażają rzeczywiste relacje pary, ale również indywidualne wewnętrzne konflikty. Stąd znaczący motyw masochistycznych upodobań seksualnych Marianne, znajdujący wyjaśnienie w jej trudnej sytuacji rodzinnej i negatywnej samoocenie.
Seks wyraźnie jest w „Normalnych ludziach” kluczem otwierającym zaryglowane drzwi do wnętrza wrażliwych bohaterów. Wizualny leitmotiv drzwi w serialu wydaje się zresztą bardzo znaczący. To bez wątpienia najczęściej pojawiający się element przestrzeni, organizujący przestrzeń działania bohaterów. Otwieranie i zamykanie rozmaitych drzwi ma tu znaczenie dosłowne i nie tylko: to również drzwi społecznego awansu, nowych perspektyw i wreszcie drzwi serca drugiego człowieka. Co ciekawe, okazuje się, że równie łatwo można je otworzyć, co z hukiem zatrzasnąć i stracić szanse na ukryte za nimi możliwości. Drzwi mogą również okazać się barierą nie do przejścia i przyczyną uwięzienia w psychicznej pułapce, jak w scenie, kiedy pogrążony w depresji Connell nie jest w stanie nacisnąć klamki drzwi swojego pokoju i opuścić pomieszczenia.
Na pierwszym planie w „Normalnych ludziach” znajduje się oryginalny związek Marianne i Connella. Najbardziej frapujący wydaje się jego niejednoznaczny status, relacja balansuje bowiem pomiędzy seksem bez zobowiązań, dozgonną przyjaźnią i odwiecznym przeznaczeniem – czymś na kształt platońskich dwóch połówek pomarańcza, które odnajdą się w każdych okolicznościach. Ta dziwaczna hybryda będąca połączeniem dziewiętnastowiecznej powieści z nowoczesnym wzorcem otwartego związku przykuwa uwagę i wciąga w skomplikowane i niewątpliwie pełne neurotyzmu uczucie.
Kim są „normalni ludzie” Sally Rooney?
Serial, podobnie jak powieść Sally Rooney, stanowi swoistą grę z tytułową etykietą „normalnych ludzi”. Kim bowiem są owi „normalni ludzie”? Czy są nimi borykający się z wewnętrznymi rozterkami Marianne i Connell czy wręcz przeciwnie – cała reszta świata, którego pragną być częścią, ale nieustannie odbijają się od kolejnych klamek. W powieści już na początku relacja pary nastolatków zostaje opisana w kategoriach przekroczenia obowiązującej normy: „Przebywanie z nią na osobności jest jak opuszczanie pokoju z normalnym życiem i zamknięcie za sobą drzwi” – myśli Connell o Marianne. To jednak tylko pozory, pojęcie normalności ulega tu bowiem nieustannym przekształceniom, by wreszcie stać się pustą językową formułą, która nie opisuje niczego poza doświadczeniem niemożliwego do zredukowania poczucia własnej odrębności i inności.
Literatura:
Sally Rooney, „Normalni ludzie”, przeł. J. Kozłowski, Warszawa 2018.
Natalia Szostak, „Nie umiem tego powstrzymać”. Jane Austen prekariuszy”, „Książki” 2021, nr 6, s. 86 – 90.