„Klangor” – ojciec nigdy się nie poddaje [recenzja]
Tytuł: “Klangor” (serial TV)
Rok premiery: 2021
Twórca: Kacper Wysocki
Obsada: Arkadiusz Jakubik, Maja Ostaszewska, Katarzyna Gałązka, Piotr Witkowski, Wojciech Mecwaldowski, Matylda Giegżno i inni
Polski serial „Klangor” zrealizowany dla Canal Plus to z pewnością produkcja warta uwagi. Główny wątek kryminalny, czyli poszukiwanie zaginionej w tajemniczych okolicznościach nastolatki, zostaje obudowany wielowymiarową narracją o rodzinnych więziach i tajemnicach, ale też o zachodnim Pomorzu, filmowanym w mrocznej, przygnębiającej aurze. Najmocniejszą stroną serialu jest zaś według mnie centralna figura ojca, znakomicie wykreowana przez Arkadiusza Jakubika. I choć produkcja nie zachwyciła mnie od strony prowadzenia śledztwa tak jak „Kruk”, myślę, że odtwórca głównej roli stworzył na tyle sugestywnego bohatera, iż wraz z Michałem Żurawskim można zaliczyć go do grona wybitnych ojcowskich postaci.
„Klangor” – kolejna dobra polska produkcja
„Klangor” to już kolejny świetny polski serial, zrealizowany z dbałością o ciekawy scenariusz, dobrze rozpisanych bohaterów i scenograficzne detale, budujące specyficzny, i co najważniejsze, polski klimat produkcji. Twórcą pomysłu jest Kacper Wysocki, znany między innymi z pracy nad głośnym „Belfrem” z Maciejem Stuhrem. Dzięki osadzeniu akcji serialu w realiach zachodniego Pomorza (zdjęcia kręcono między innymi w Świnoujściu) nie mamy wrażenia, że to słaba kalka zachodnich pomysłów, ale historia rozgrywająca się obok nas. Co więcej, nie przedstawia się tu wybrzeża znanego z wakacyjnych pocztówek, tętniącego turystycznym życiem i słońcem, ale ponury, jesienny krajobraz filmowany w niskim kodzie barw. Te olbrzymie, otwarte przestrzenie bezkresnego morza i dzikich zakątków stanowią niezwykle ciekawy element serialu. To bowiem Pomorze jednocześnie znane i nieznane – mające do zaoferowania jakąś tajemnicę i niestereotypową perspektywę. Oczywiście nieco mroczne plenery współtworzą klimat całej opowieści, w której znacznie więcej jest ciemnych niż jasnych stron. Wreszcie owa potęga żywiołu, obrazy wzburzonego wiatrem gniewnego morza dają jednak nadzieję na oczyszczenie i wymierzenie sprawiedliwości. Natura jest tu bowiem rodzajem instancji transcendentnej, wyższej niż przyziemne, ludzkie instynkty.
W takich oto realiach gorączkowo śledzimy losy więziennego psychologa, Rafała Wejmana (Arkadiusz Jakubik), który niemal samotnie wychowuje dwie dorastające córki: Hanię (Katarzyna Gałązka) i Gabi (Matylda Giegżno). Samotnie, ponieważ jego żona pielęgniarka (w tej roli Maja Ostaszewska) wyjechała do pracy w Szwecji i odtąd rodzina żyje w nieustannych rozjazdach. Podczas weekendowej nieobecności rodziców w domu dochodzi do nieprzewidzianej sytuacji. Gabi po sobotniej randce z Arielem (Maciej Musiał) nie wraca do domu. Na dodatek Rafał z żoną otrzymują od dziewczyny tajemniczego SMS-a, z którego wynika, że zabiła chłopaka, a jego ciało tego samego dnia zostaje wyłowione z wody…
„Klangor” – żmudna walka z czasem
Tempo narracji „Klangora” jest raczej powolne i momentami męczące. Jesteśmy świadkami długich scen przeszukiwania rozmaitych pomieszczeń, kluczenia po lesie, rejsu łodzią. Myślę, że to jedna ze słabszych stron serialu, choć rozumiem jej umotywowanie. Wydaje mi się, że widz ma niemal fizycznie odczuć zmęczenie i znużenie poszukiwaniami. Ma doświadczyć beznadziei i bezcelowości kolejnych działań, a także rozczarowania fałszywymi tropami. Tymczasem mijają kolejne cenne godziny i dni, a z każdą minutą szansa na odnalezienie żywej nastolatki maleją.
Rośnie zatem frustracja – rodziny poszukującej Gabi, ale też odbiorcy. Niejednokrotnie wydaje się, że fabuła utknęła w martwym punkcie, chociaż oczywiście jest to jednocześnie okazja do wprowadzenia retrospekcji objaśniających pewne wątki i wydarzenia, a także dookreślających skomplikowane relacje rodziny Wejmanów. To bowiem ewidentnie rodzina przechodząca kryzys i stojąca w obliczu dużych wyzwań. Do końca serialu nie opuszcza nas jednak nikła nadzieja, która nakazuje wierzyć w pomyślne rozwiązanie. To właśnie ów tytułowy klangor – żurawi śpiew zwiastujący nadejście wiosny.
Serial „Klangor” – ojciec w obciachowej kurtce
Po seanse serialu „Klangor” najbardziej utkwił mi jednak w pamięci nie sam proces śledczy, ale postać gotowego na wszystko ojca, rewelacyjnie wykreowana przez Arkadiusza Jakubika. Zarówno wątek kryminalny, jak i charakter postaci przywodzą na myśl innych serialowych bohaterów. Wśród nich jest oczywiście Michał Żurawski z „Kruka”, ale też Tomasz Schuchardt z „Wielkiej wody”. Wygląda na to, że nadszedł w polskim filmie czas na świetne męskie kreacje i wzorce ojców, którym warto się przyjrzeć i które wspaniale się ogląda na ekranie.
Myślę, że Rafał Wejman to jedna z najlepszych ról w karierze Jakubika, ponieważ udało mu się połączyć różne odcienie jednej z najtrudniejszych funkcji w życiu mężczyzny. Jego bohater to ojciec maksymalnie zaangażowany, biorący na siebie pełną odpowiedzialność za wychowanie córek i również wszystkie domowe obowiązki. Nieprzypadkowe są tu długie sceny, w których Rafał zmywa podłogę i naczynia, robi pranie, odkurza. To całkowite obalenie stereotypu silnego mężczyzny, który nie zajmuje się tak prozaicznymi kwestiami. Z tym obrazem ściśle koresponduje obciachowa żółta kurtka, w której bohater bez cienia wstydu paraduje po mieście, choć wszyscy żartują z jego ubioru. Kurtka jest bowiem owocem przegranego zakładu z córkami, a Rafał ma zamiar dotrzymać danego słowa.
Widzimy tu zatem człowieka z zasadami, ale też obawiamy się, czy tak czuły mężczyzna będzie umiał sprostać trudnej sytuacji, czy będzie wystarczającym oparciem dla swojej rodziny. I tutaj widz się nie zawodzi – Rafał w obronie najbliższych potrafi być twardy i bezwzględny. Nie poddaje się do końca, jest tym, który nie może okazać strachu, nie może zdezerterować. Kiedy patrzyłam na postać Jakubika w „Klangorze”, przypomniały mi się mądre słowa Zofii Nałkowskiej z „Granicy”: „Ojciec się nie boi (…) Musi być ktoś jeden, kto się nie boi, kto może osłonić przed ciemnością, w której wszystko jest straszne i niepojęte, przed całą nocą świata. Czy nie dlatego Bóg nazywa się Ojcem?”.