„Pingwin” (1964) – honorowa miłość

Pingwin 1964

 

Tytuł: „Pingwin”

Rok produkcji: 1964

Reżyseria: Jerzy Stefan Stawiński

Obsada: Andrzej Kozak, Krystyna Konarska, Zbigniew Cybulski i inni

 

 

Jerzy Stefan Stawiński zalicza się do najwybitniejszych twórców polskiego kina. Urodzony w 1921, prozaik, scenarzysta i reżyser, należał do grona autorów, odpowiedzialnych za powstanie i rozwój nurtu, który powszechnie określany jest mianem Polskiej Szkoły Filmowej. To właśnie temu płodnemu okresowi zawdzięczamy jedne z najważniejszych dzieł rodzimej kinematografii. W dorobku scenarzysty znaleźć można obrazy o różnorodnej tematyce i gatunkach. Od kina wojennego (“Kanał“,”Eroica”), przez historyczne (“Krzyżacy”) do komediodramatów (“Zezowate szczęście“). Wszystkie je łączyło to, że na trwałe zapisały się w historii kultury, stanowiąc wzór i punkt odniesienia dla kolejnych pokoleń twórców. Stawiński przez lata dał się poznać jako artysta wyróżniający się wysokim stopniem wrażliwości. Był spostrzegawczym komentatorem współczesnego świata, a jego teksty mogą nadal uchodzić za aktualne. Jednym z mniej znanych dzieł Stawińskiego pozostaje nakręcony w 1964 roku obraz „Pingwin”. Pozycja ta zasługuje na szczególną uwagę, gdyż autor scenariusza podjął się także wyreżyserowania filmu.

„Pingwin” – cichy bohater

Andrzej (Andrzej Kozak) jest skromnym i nieśmiałym studentem. Mieszka wraz z rodzicami w małym mieszkaniu. Obiektem jego westchnień jest Baśka (Krystyna Konarska). Dziewczyna jednak nie zwraca na niego uwagi. Obraca się w towarzystwie przebojowych dzieci dobrze sytuowanych rodziców. Andrzej zwany Pingwinem stara się przeniknąć do tego środowiska, by móc być bliżej swej wybranki serca. Udaje mu się dostać na imprezę u Adasia (Wojciech Duryasz), który również stara się o względy Baśki. Ona jednak odrzuca jego zaloty. Chłopak w geście zemsty upokarza ją, odczytując przy pomocy znajomego Łukasza (Zbigniew Cybulski) miłosne listy autorstwa dziewczyny. Pingwin staje w jej obronie i postanawia odzyskać korespondencję. Gdy Adaś zostaje porwany przez nieznanych sprawców, niespodziewanie pojawia się okazja do odebrania listów Łukaszowi.

Film „Pingwin” – zapomniany skarb polskiego kina

Jak na polską produkcję z lat 60. przystało, film odznacza się wysokim poziomem subtelności i dobrego smaku. Nawet postacie pochodzące z półświatka nie plugawią ekranu swoją obecnością bądź niekulturalnym językiem. Forma obrazu jest schludna i gustowna. Czarno białe kadry nadają mu eleganckiego charakteru. Bohaterowie załatwiają swoje, nawet brudne, sprawy w sposób kulturalny i taktowny. Nie ma tu miejsca na żadną wulgarność, czy zbędną dosadność. Film można określić mianem dyskretnego studium głęboko skrywanych, silnych emocji. Doświadcza ich prawie każdy uczestnik przedstawionych wydarzeń. Wszystkie ukazane uczucia wnoszą coś do seansu także wtedy, gdy ich wątki są poboczne, służąc jedynie za tło dla głównej fabuły. Pełnią jednak istotną funkcję, budując ekranową rzeczywistość i nadając postaciom głębi. Romantyczne rozterki Andrzeja, są niemniej ważne niż jego relacje z ojcem i matką. Przede wszystkim twórcy skupili się na ukazaniu jego ogólnego postrzegania świata. Jest to główny motyw filmu, który decyduje o jego oryginalności. Postać Andrzeja może być stawiana za wzór dla młodych ludzi, jako jednostki, która zawsze kieruje się swoimi zasadami, cechująca się w życiu zwykłą ludzką przyzwoitością.

Film Pingwin 1964 recenzja

Film Pingwin – Krystyna Konarska, źródło: Filmowa.net

„Pingwin” – kino dyskretne

Film utrzymany jest w spokojnym tonie. Dzięki kameralnemu nastrojowi pozwala widzowi na większe skupienie się na świecie wewnętrznych przeżyć oraz myśli bohatera. Są one prezentowane w postaci narracji z offu, słyszalnej tylko dla widzów. Pozwala nam to spojrzeć na świat oczami osoby introwertycznej. Takiej, która posiada pragnienia jak każdy inny, lecz nie potrafi bez skrupułów sięgać po marzenia. Andrzej jest osobą wrażliwą i cierpiącą, ponieważ jego natura nie pozwala mu w pełni korzystać z uroków życia. Z pewną dozą zazdrości spogląda on w stronę mijanych na ulicy rówieśników, którzy prowadzą bogate życie towarzyskie. Wcielający się w bohatera Andrzej Kozak idealnie pasuje do swej roli, nie tylko z uwagi na wątłą posturę. Jego gra jest oszczędna, lecz w zupełności wystarczająca. Towarzyszący mu na ekranie aktorzy również wyróżniają się stonowaną ekspresją, bez zbędnego szarżowania.

Cała obsada wywiązuje się ze swych obowiązków wzorowo. Tak jak w wielu podobnych produkcjach z epoki, niebagatelne znaczenie mają bliskie ujęcia twarzy, które często wyrazić potrafią więcej niż słowa. Jako ciekawostkę przytoczyć zaś można fakt, że w jednym z epizodów oglądać możemy Stanisława Tyma. „Pingwin” to kino osobiste, skupiające się na przeżyciach młodego człowieka oraz jego poczuciu odosobnienia i alienacji. Jest on cichym obserwatorem rzeczywistości, który w sposób wnikliwy analizuje otaczający go świat. Sprawia to, że film posiada uniwersalną wartość i mimo upływu lat, nadal może służyć jako pomoc w zrozumieniu odmienności oraz potrzeby przynależności i akceptacji.

Andrzej Kownacki

Andrzej Kownacki

Z wykształcenia fototechnik. Z zamiłowania kinoman. Większość życia spędził przed ekranem telewizora, oglądając filmy, seriale i teledyski. Fan muzyki lat 70. i 80. Wierzy, że kinematografia może wpływać na ludzi, zmieniając ich postrzeganie świata. Nie ma ulubionego gatunku, ponieważ uważa, że aby naprawdę poznać kino, trzeba oglądać wszystko. Nieobce są mu klasyczne dzieła, ikony popkultury, jak i obskurne produkcje, o których mało kto słyszał. Pisze amatorsko o szeroko pojmowanej kulturze na portalach Wild Weekly i Dziennik Teatralny oraz z przymrużeniem oka na prywatnym blogu.