„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” – idź pod prąd

Stowarzyszenie umarłych poetów

 

Tytuł: “Stowarzyszenie Umarłych Poetów”

Tytuł oryginalny: “Dead Poets Society”

Rok premiery: 1989

Reżyseria: Peter Weir

Obsada: Robin Williams, Robert Sean Leonard, Ethan Hawke, Josh Charles

 

„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” to znane dzieło Petera Weira, które zaowocowało jedną z najwybitniejszych ról w karierze Robina Williamsa. Aktor wcielił się tu w postać charyzmatycznego nauczyciela o niestandardowych metodach pracy, szturmem zdobywającego zaufanie i podziw swoich uczniów. Pod inicjacyjną opowieścią o okresie dojrzewania i poszukiwaniu indywidualnych dróg życiowych kryje się jednak coś więcej. Film Petera Weira, podobnie jak jego główny bohater, kwestionuje skostniały, oparty na przestarzałych regułach system edukacji, zarzucając mu powielanie wyświechtanych frazesów kosztem autentycznej ciekawości świata.

„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” – klasyk Petera Weira

Peter Weir po wyreżyserowaniu wspaniałego „Pikniku pod Wiszącą Skałą” (1975) stał się legendą australijskiego kina. Wybitne dzieło otworzyło przed urodzonym w Sydney twórcą drzwi do wielkiej kariery w Hollywood, jak również dało mu możliwość kreowania prawdziwych gwiazd. W latach 80. Weir wypromował Mela Gibsona, który stworzył świetne kreacje w dwóch jego historyczno-politycznych dramatach: „Gallipoli” i „Rok niebezpiecznego życia”. Z kolei „Świadek” (1985) i „Wybrzeże moskitów” (1986) przyniosły rewelacyjne role Harrisona Forda. Dla Robina Williamsa współpraca z australijskim reżyserem okazała się równie owocna, w „Stowarzyszeniu umarłych poetów” stworzył bowiem jedną z najbardziej ikonicznych postaci w całym swoim dorobku. I oczywiście został wyróżniony zasłużoną nominacją do Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej.

„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” przedstawia historię Johna Keatinga, nauczyciela języka angielskiego, który obejmuje posadę w elitarnej szkole dla chłopców. Szybko okazuje się, że pedagog nie trzyma się utartych schematów nauczania i zamiast nudnego wkuwania podręcznikowych regułek zachęca uczniów do uruchomienia własnej kreatywności. Rewolucyjne metody Keatinga padają na podatny grunt i wielu chłopców zaczyna poważnie rewidować swoje dotychczasowe podejście do życia i siebie samych. Zainspirowani przez nauczyciela chłopcy postanawiają założyć tajne Stowarzyszenie Umarłych Poetów, którego naczelnym hasłem staje się starożytna maksyma „carpe diem”. Nie wszystkim jednak metody Keatinga przypadają do gustu, a kiedy jeden z wrażliwych uczniów popełnia samobójstwo, na nauczyciela spada gniew licealnych władz.

Stowarzyszenie umarłych poetów film recenzja

„Stowarzyszenie Umarłych Poetów” – po stronie młodzieńczego buntu

Film „Stowarzyszenie Umarłych Poetów” zupełnie się nie zestarzał i wciąż wywołuje głębokie poruszenie, mimo że jego ocena wśród znawców kina do dziś nie jest jednoznaczna. Philip Kemp nazywa na przykład dzieło Petera Weira „pretensjonalnym dramatem” i określa jako utwór zdecydowanie „przeceniany”. Tym, co zarzuca się dramatowi z Robinem Williamsem, jest przede wszystkim apoteoza buntu wobec tradycyjnych norm i schematów, niejako wpisana w tkankę tego obrazu. W krytycznym ostrzu wymierzonym tu w skostniały system edukacji dostrzeżono poddanie w wątpliwość najważniejszych instytucji życia społecznego, nie tylko szkoły, ale też rodziny i kultury intelektualnej.

Dla mnie właśnie w owym odważnym opowiedzeniu się po stronie indywidualnej wrażliwości i intuicji kryje się wielkość „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”. Sceny, w których uczniowie wyrywają z podręcznika kartki z definicją poezji czy kiedy dostrzegają, jak trudno w szeregu równo maszerującego tłumu odnaleźć swój jednostkowy rytm, to prawdziwe kinowe michałki. Nie sposób przemówić własnym głosem bez krytycznego przyjrzenia się temu, jak bardzo mocno jesteśmy w swoim myśleniu uwikłani w społeczne, genealogiczne i szkolne schematy. Nie sposób przeżywać życia jedynie w głowie bez sensualnego doświadczania świata. Nie sposób zaprotestować przeciwko niesprawiedliwości bez nabrania przekonania, że czasami warto iść pod prąd.

Finalna scena „Stowarzyszenia Umarłych Poetów”, w której uczniowie żegnają swojego nauczyciela odważnym okrzykiem Walta Whitmana „O Kapitanie, mój Kapitanie!” przedstawia ostateczne zwycięstwo Keatinga. Wyrzucony z pracy, obwiniony o deprawowanie młodzieży, upokorzony na oczach swoich wychowanków i współpracowników, ostatecznie odnosi prawdziwy, a nie jedynie moralny sukces. Jego postępowanie oddziałało bowiem na młode osobowości dużo silniej niż wyblakłe mądrości z przestarzałych książek. Trudno wyobrazić sobie bardziej dosadne wyznanie wiary w rolę nauczycieli, którzy, jeśli potraktują swój zawód jak misję, mają szansę kształtować całe pokolenia samodzielnie myślących, kreatywnych, a przede wszystkim szczęśliwych ludzi.

Literatura:

P. Kemp, “Historia kina”, Warszawa 2021.

“Kino końca wieku. ” pod red. T. Lubelskiego, R. Syski i I. Sowińskiej, Kraków 2019.

 

 

 

Avatar photo

Agnieszka Czarkowska-Krupa

Redaktor Naczelna i Wydawca portalu Oldcamera.pl, dr nauk humanistycznych UJ, autorka książki "Paraboliczność w polskiej prozie historycznej lat 1956 – 1989" (Semper, 2014). Współautorka i redaktorka książki “Twarze i maski. Ostatni wielcy kochankowie kina” (E-bookowo, 2021). Miłośniczka kina i literatury. Pisała w książkach zbiorowych: "Podmiot w literaturze polskiej po 1989 roku. Antropologiczne aspekty konstrukcji", pod red. Żanety Nalewajk, (Elipsa, 2011) oraz "Etyka i literatura", pod red. Anny Głąb (Semper, 2014). Ma na swoim koncie prestiżowe publikacje dla Polskiej Akademii Nauk (“Ruch Literacki”), artykuły w czasopismach naukowych (“Tekstualia”, “Zeszyty Naukowe KUL”), periodykach artystycznych (“FA-art”) i w portalach internetowych. Pracowała jako wykładowca akademicki w Instytucie Mediów i Dziennikarstwa w Wyższej Szkole Teologiczno-Humanistycznej, gdzie pełniła również funkcje promotora i recenzenta prac dyplomowych. Prywatnie mama Sebastiana i Olgi.