„Windą na szafot” – miłość i zbrodnia
Tytuł: “Windą na szafot” (“Ascenseur pour l’echafaud”)
Rok produkcji: 1958
Reżyseria: Louis Malle
Obsada: Jeanne Moreau, Maurice Ronet, Georges Poujouly, Yori Bertin, Lino Ventura, Jean Wall i inni
„Windą na szafot” Louisa Malle’a to wysmakowany i dopracowany w najdrobniejszych detalach film o obsesyjnej miłości, która doprowadza kochanków do zbrodni. To właśnie ten obraz wykreował zjawiskową Jeanne Moreau jako muzę nadchodzącej Nowej Fali, a artystyczne zdjęcia i klimatyczna jazzowa muzyka stworzyły dzieło będące kryminałem, dramatem psychologicznym i moralitetem w jednym.
„Windą na szafot” – nie ma zbrodni doskonałej
„Windą na szafot” to film, którym w 1958 roku Louis Malle brawurowo wkroczył na wielki ekran. Zaprezentował odbiorcom dzieło przemyślane, interesujące, piękne wizualnie i dźwiękowo, ze świetnie nakreślonymi sylwetkami postaci. Oto widzimy dwoje kochanków, którzy postanawiają pozbyć się jedynej przeszkody na drodze do wspólnego szczęścia, czyli męża Florence (w tej roli Jeanne Moreau). Julien (Maurice Ronet), były żołnierz wojny w Indochinach, realizuje wyrachowany plan: morduje pana Caralę w jego biurze, pozorując samobójstwo ofiary. Gdy jednak bohater opuszcza budynek, zauważa, że na balkonie zostawił ślady, wraca więc do biurowca, ale niespodziewanie zostaje uwięziony w windzie. Powód jest banalny: w sobotnie popołudnie, po skończonej pracy wyłącza się prąd.
Tymczasem czekająca na niego Florence coraz bardziej zaczyna się niepokoić i całą noc snuje się po mieście w poszukiwaniu kochanka. Sytuację dodatkowo komplikuje kradzież samochodu Juliena przez parę młodych ludzi. Wykorzystując dokumenty mężczyzny oboje meldują się w hotelu, gdzie chłopak próbuje ukraść kolejny wóz, a przyłapany na gorącym uczynku, strzela do właściciela. Ranek przynosi chwilową poprawę sytuacji: Julienowi udaje się wymknąć z biurowca, a Florence odkrywa, kto jest prawdziwym sprawcą zabójstwa w hotelu. Ostatecznie jednak wywołanie wspólnych zdjęć kochanków z mikrofilmu należącego do Juliena demaskuje brutalną prawdę o zbrodni i jej motywach.
„Windą na szafot” – między kryminałem a polityką
„Windą na szafot” to film bardzo interesujący pod względem formy. Obraz stanowi swoistą hybrydę gatunkową, a każdy z jego składników wydaje się równie udany. Jest to zatem świetnie skonstruowany kryminał z dobrze zawiązaną intrygą, suspensem i zaskakującym finałem. Film powstał zresztą na podstawie powieści Noëla Calefa. Na innym poziomie dzieło Louisa Malle’a to klasyczny moralitet, w którym bohaterowie stają przed wyborami natury etycznej, a ich czyny mają daleko idące konsekwencje. Złamanie moralnych zakazów, czyli zdrada i zbrodnia zostają zatem, zgodnie z tradycyjnym systemem wartości, przykładnie ukarane. „Windą na szafot” zawiera także aluzje polityczne, zapowiadające nadchodzące w ówczesnej Francji zmiany.
W tym kontekście istotna jest równoległość motywów: mamy bowiem dwie pary bohaterów. Jedną z nich stanowią przedstawiciele pokolenia trzydziestolatków (Julien i Florence), drugą zaś dwudziestolatków: Louis (Georges Poujouly) i Veronique (Yori Bertin). Bohaterowie tych generacji decydują się na swoisty zamach na starsze autorytety, uosabiające tradycyjny mieszczański ład. Znamienne, że Julien jest byłym uczestnikiem wojny w Indochinach, której klęska otworzyła nową epokę w dziejach Francji: zwiastowała władzę Charlesa de Gaulle’a i okres V Republiki. Louis to z kolei przedstawiciel najmłodszego pokolenia buntowników, których emblematem stały się czarne kurtki. Zmiany polityczne zapowiadają również istotne przemiany artystyczne, także w obrębie kina. Chodzi mianowicie o nadejście kontestacyjnego nurtu Nowej Fali, do której będzie się zaliczał Malle.
Jeanne Moreau spaceruje po Champs Elysees
Film „Windą na szafot” przeszedł jednak do historii kina przede wszystkim dzięki niepowtarzalnemu klimatowi, kreowanemu przez nastrojową muzykę, wspaniałe zdjęcia i charyzmę odtwórców głównych ról. To właśnie w tym dziele w pełni ujawnił się fenomen Jeanne Moreau – pięknej, dojrzałej i tajemniczej kobiety, równie nieprzeniknionej jak noc, kiedy samotnie snuje się po Champs Elysees. Kobieca postać zagubiona w mroku ulic wędrująca przy wtórze jazzowej melodii na trąbce w wykonaniu Milesa Davisa magnetyzuje widza. Nastrojowe zdjęcia autorstwa Henriego Decae, eksponujące symboliczną grę światłocieni, powstały bez dodatkowego oświetlenia – jedynie w oparciu o światła witryn i latarni.
Tak oto powstaje niezwykle efektowny dramaturgicznie, wizualnie i dźwiękowo obraz – przemieszanie jazzowych improwizacji, klimatu czarnej ikonografii, miłości, zbrodni, chłodnego wyrachowania i obłędu namiętności.
Literatura:
A.Garbicz, J. Klinowski, “Kino, wehikuł magiczny. Podróż druga 1950 – 1959”, Kraków 1987.
„Kino epoki nowofalowej”, pod red. T. Lubelskiego, I. Sowińskiej i R. Syski, Kraków 2015.