„Co kryje prawda”, czyli jak zło może czaić się tuż obok
Tytuł: “Co kryje prawda”
Tytuł oryginalny: “What Lies Beneath”
Rok produkcji: 2000
Reżyseria: Robert Zemeckis
Obsada: Harrison Ford, Michelle Pfeiffer, Diana Scarwid, Joe Morton i inni
W dreszczowcu Roberta Zemeckisa, twórcy takich hitów jak „Forrest Gump”, „Powrót do przyszłości” czy „Cast away” głównymi bohaterami są była skrzypaczka Claire (Michelle Pfeiffer) i ceniony doktor Norman (Harrison Ford). Po tym jak córka Claire z pierwszego małżeństwa wyjeżdża na studia, kobieta wraz z mężem zostają w domu nad jeziorem w stanie Vermont. Początkowo są zachwyceni pięknem okolicy i domu oraz swobodą, wkrótce jednak zaczynają się dziać niepokojące rzeczy.
Claire poznaje sąsiadkę, która ma niestabilnego męża, zaczyna też widzieć i słyszeć irracjonalne sygnały w domu. Wkrótce nawiązuje kontakt z duchem tajemniczej dziewczyny. Okazuje się, że nie jest on jedynie wytworem wyobraźni bohaterki tylko duszą zaginionej studentki, a mąż Claire znał ją lepiej niż powinien…
“Co kryje prawda” – genialna technika Zemeckisa
To, co jest najbardziej znamienne w odbiorze filmu “Co kryje prawda”, to perfekcyjna scenografia. Posiadłość Spencerów znajduje się na uboczu, posiada przepiękne położenie nad jeziorem z mostkiem w malowniczym i jednym z najmniejszych stanów – Vermont. Sam dom wygląda jak z katalogu, robi wrażenie wręcz nierealnie uporządkowanego. Mnóstwo w nim rekwizytów jak lampki czy kwiaty, wszystko jest znakomicie dobrane i stylowe, każda część domu stanowi przemyślany element. Zresztą tak jak Claire i Norman, którzy są zawsze modnie i gustownie ubrani, ze świetnymi manierami.
I właśnie w tym ładnym świecie zaczynają się dziać przedziwne sprawy. Michelle Pfeiffer jest aktorką, która sprawdza się w każdym gatunku, także tutaj w roli coraz bardziej pogubionej, ale jednak niezwykle odważnej Claire, Harrison Ford pojawia się tu natomiast w nieco innej niż zwykle bardziej mrocznej odsłonie. Oprócz pięknej scenografii, zapada w pamięć także sugestywna i dramatyczna muzyka Alana Silvestri, który zresztą wielokrotnie współpracował z Zemeckisem.
Film “Co kryje prawda” – gatunkowa hybryda
„Co kryje prawda” to kino, które z jednej strony jest dramatem – i małżeństwa Spencerów i sąsiadów pozornie wzorcowe, kryją w sobie jednak dziwne sekrety, a ludzie potrafią być kimś zupełnie innymi niż się wydają. Ma w sobie także wiele z kryminału: Claire uparcie próbuje bowiem rozwiązać zagadkę zaginionej dziewczyny, gromadzi fakty i dowody. Wreszcie sporo tutaj czystego horroru, gdyż w filmie pojawiają się typowe „straszaki”, jak twarz w lustrze, dziwne odgłosy w domu, a nawet chwilowe opętanie.
Jeśli ktoś szuka tu logiki, to srogo się zawiedzie, bo pewne sytuacje zwłaszcza finał są mało realistyczne i przekombinowane. Oderwanie od rzeczywistości przeciętnych ludzi może czasami drażnić: Claire po paru koszmarach już ma sesje terapeutyczne, a Norman w swoim gabinecie posiada kolekcję śnieżnobiałych koszul. Wielki dom zawsze wygląda perfekcyjnie, a nie ma żadnego śladu sprzątaczki, bohaterowie tymczasem często chadzają na wystawne spotkania. Jednak “Co kryje prawda” to przede wszystkim dreszczowiec, a w tym wypadku logika czy realia życiowe nie są priorytetem.
“Co kryje prawda” – wizualna uczta
Przyjemnie się patrzy na piękną posiadłość i pięknych bohaterów, kontrastujących z niepokojem jaki odczuwa się już od napisów początkowych. Akcja dosyć szybko staje się dynamiczna i pełna zwrotów, co dodatkowo potęguje muzyka, dźwięk, zdjęcia i umiejscowienie domu poza cywilizacją. Widać, że reżyser inspirował się w części twórczością Alfreda Hitchcocka – tajemnicze morderstwo, intrygująca blondynka, powolna budowa napięcia, a także imię głównego bohatera – Norman – przywodzące postać mordercy ze słynnej „Psychozy”.
Najlepsza w filmie „Co kryje prawda” jest natomiast przyjemność, jaką seans dostarcza widzowi: tajemnicę odkrywa się powoli, co jakiś czas pojawiają się nowe ślady i tropy, a także paranormalne zjawiska, co czyni historię wciągającą i fascynującą do samego końca.