„Pożegnanie z Afryką” – opowieść o narodzinach pisarki
Tytuł: Pożegnanie z Afryką (Out of Africa)
Rok produkcji: 1985
Reżyseria: Sydney Pollack
Obsada: Meryl Streep, Robert Redford, Klaus Maria Brandauer, Michael Kitchen, Malick Bowens, Suzanna Hamilton
Nagrodzony siedmioma Oscarami film Sydneya Pollacka Pożegnanie z Afryką przeszedł do historii jako melodramat wszech czasów. Zrealizowana z rozmachem ekranizacja autobiograficznej prozy Karen Blixen to jednak nie tylko wielki filmowy romans, ale także opowieść o kobiecym dojrzewaniu do samodzielności i odnajdywaniu własnej życiowej drogi. A wszystko to rozgrywa się w zachwycających plenerach Czarnego Lądu – przestrzeni dzikiej natury, od której bohaterka uczy się słuchać swojego wewnętrznego głosu uwolnionego od presji kulturowych stereotypów.
Karen Blixen i jej romans z Afryką
Karen Blixen to duńska pisarka, której prozę rozsławiła ekranizacja jej książki wspomnieniowej pt. Pożegnanie z Afryką z 1937 roku. Baronowa Blixen spędziła ponad dziesięć lat w Kenii, gdzie u stóp gór Ngong wspólnie z mężem prowadziła plantację kawy. Z powodu załamania rynku jej farma jednak upadła, a Dunka musiała wrócić do Europy i zajęła się pisarstwem.
Akcja filmu rozpoczyna się, gdy Karen Blixen (w tej roli Meryl Streep) jest już staruszką i spisuje swoje wspomnienia, rozpoczynając od kilkukrotnie powtórzonego zdania: „Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”. Ta niemal magiczna formuła przenosi bohaterkę w przeszłość, a przed oczami widza rozciągają się wspaniałe afrykańskie krajobrazy i ujęcie pociągu, którym w 1913 roku przybywa do Kenii główna bohaterka. Na krótko pojawia się również duński epizod z życia pisarki, wyjaśniający okoliczności zawarcia przez nią małżeństwa. Otóż Karen z rozsądku wychodzi za przyjaciela (i jednocześnie brata swojego niewiernego kochanka), z którym ma zamiar wyjechać z Europy i rozpocząć nowe życie z dala od przykrych wspomnień.
Baron Blixen (Klaus Maria Brandauer) od początku nie rokuje dobrze ani na małżonka ani na zarządcę majątku. Mężczyzna bezrefleksyjnie wydaje pieniądze swojej zamożnej żony, oddając się głównie wielotygodniowym polowaniom. Pozostawiona samej sobie Karen przeżywa frustrację i odrzucenie, jednak mimo to próbuje ułożyć sobie życie z mężem, dostosowując się do jego trybu życia. Gdy wybucha wojna i do Afryki docierają echa walk, bohaterka nie zważając na niebezpieczeństwo przedziera się przez dzikie połacie ziemi, by dostarczyć oddziałowi wojskowemu Brora potrzebną żywność i lekarstwa.
Wkrótce jednak Karen dowiaduje się, że mąż zaraził ją syfilisem. Aby mieć szansę na przeżycie, wraca do Danii, gdzie poddaje się wyniszczającej terapii arszenikiem. Po kuracji, która pozbawia ją szansy na upragnione macierzyństwo, Karen ponownie przyjeżdża do Afryki. Żąda, by mąż się wyprowadził i postanawia samodzielnie zająć się farmą z pomocą zamieszkującego nieopodal plemienia Kikujusów. Jednocześnie zaczyna więcej czasu spędzać z angielskim arystokratą, Denysem Finchem-Huttonem (Robert Redford). Wkrótce nawiązują namiętny romans. Jednak mimo że oboje są zakochani, mężczyzna nie chce żadnych formalnych więzów, co doprowadza do zerwania.
Po dobrze zapowiadających się zbiorach kawy, na plantacji wybucha pożar. Karen traci wszystko, dlatego musi sprzedać farmę. Gdy Denys dowiaduje się o sytuacji kochanki, oferuje jej swoją pomoc, jednak Dunka postanawia wrócić do kraju. Mężczyzna ma zamiar towarzyszyć jej w drodze, ale dzień przed planowanym wylotem, jego samolot rozbija się o skały. Po pogrzebie Denysa Karen wyjeżdża do Europy.
Pożegnanie z Afryką i dwa oblicza miłości
Pożegnanie z Afryką wyraźnie dzieli się na dwie części, które wyznaczają dzieje dwóch związków erotycznych głównej bohaterki. Pierwszym z nich jest małżeńska relacja z baronem, drugim zaś namiętny romans z angielskim awanturnikiem. Karen przeżywa zupełnie sprzeczne miłosne doświadczenia. Oparty na rozsądku związek z Brorem nie ma żadnych znamion romantyzmu, ale stoją za nim powaga instytucji, tradycja oraz nadrzędna funkcja prokreacyjna. Małżeństwo daje zatem bohaterce możliwość realizacji społecznej roli, której zadaniem jest niejako integracja Karen ze zbiorowością i uzyskanie jej akceptacji. Dlatego krytycznym punktem dla małżeństwa okazuje się będąca wynikiem choroby wenerycznej bezpłodność. Zaprzepaszczenie szansy na macierzyństwo, być może bardziej niż sama niewierność męża, powoduje, że kobieta ocenia fasadowy związek jako całkowicie bezwartościowy i odprawia małżonka.
Z kolei romans z szalenie intrygującym Denysem stanowi w filmie Pożegnanie z Afryką erupcję najgłębszych pragnień Karen. To miłość na wskroś erotyczna, a zarazem romantyczna. Jej sensualny charakter zapowiada scena, w której bohaterowie wybierają się razem na safari i Denys pomaga Karen w toalecie, myjąc jej włosy. Rozlewająca się woda jest symbolem seksualnym odsyłającym do rodzącej się pomiędzy parą namiętności. Inne często towarzyszące portretowaniu tej relacji symbole erotyczne to ogień, dzikie zwierzęta, żyzne połacie sawanny i lot w przestworzach.
Znamienne, że większość z nich ma charakter ambiwalentny, z jednej strony dostarczają one niecodziennych i silnych uniesień, z drugiej stanowią niebezpieczeństwo, a nawet niosą ryzyko śmierci. Bohaterowie nieustannie zdają się wręcz balansować na granicy życia i śmierci (jak np. w scenie, gdy zostają zaatakowani przez lwy lub kiedy latają samolotem, który Denys nauczył się pilotować dopiero dzień wcześniej). Owo towarzyszące parze fizyczne zagrożenie odzwierciedla żar uczuć, ale też nieakceptowalny społecznie charakter ich związku. Szczególnie silnie aspekt ten odczuwa Karen, która nalega na sformalizowanie relacji, a więc umieszczenie jej w pewnych bezpiecznych i czytelnych społecznie ramach.
Pożegnanie z Afryką – początek niezwykłej metamorfozy Karen Blixen
Być może jednak najbardziej znamienna w Pożegnaniu z Afryką okazuje się spektakularna przemiana Karen pod wpływem różnych doświadczeń z mężczyznami. A co najciekawsze, kierunek tej metamorfozy nie wiedzie jak w tradycyjnym melodramacie do załamania bohaterki, ale wręcz przeciwnie, do odnalezienia swojej własnej, niezależnej od mężczyzny drogi. Karen, którą widzimy na początku historii i ta, którą obserwujemy w finale filmu, to niemal dwie różne kobiety. Gdy poznajemy bohaterkę, przejawia ona niezwykle nerwowe gesty i zachowanie. Desperacko miota się pomiędzy pragnieniem ujarzmienia niewiernego męża a uległością wobec niego. Wszystkie z przyjmowanych przez nią póz są rodzajem strategii służącej przypodobaniu się mężczyźnie. Każdą aktywność podejmuje z myślą o nim, aż po niemal szaloną decyzję przedarcia się przez afrykańskie połacie w środku wojny. Punktem zwrotnym w historii Karen jest okaleczająca ją choroba. To ona sprawia, że bohaterka niejako obiera zupełnie inny kurs.
Doniosłość tej decyzji podkreśla scena, w której Karen po chorobie wraca do Afryki i obwieszcza mężowi, że nie będzie miała dzieci oraz że myślała o ich przyszłości. Kobieta siedzi wówczas przed lustrem (symbol samopoznania), a jej wzrok pada na leżący na toaletce kompas podarowany jej przez Denysa. Rekwizyt ten zapowiada rolę, którą ten drugi mężczyzna odegra w życiu Karen, ale również jako przyrząd nawigacyjny oznacza obranie właściwego kierunku drogi. Mamy tu zatem do czynienia z procesem dojrzewania bohaterki, a jego istotnym etapem jest podróż na safari. Można bowiem pokusić się o interpretowanie owej dzikiej afrykańskiej przestrzeni również w aspekcie metaforycznym. Miłość otwiera Karen na głębokie pokłady własnego wnętrza, zrozumienie i nazwanie swoich pragnień. Dzięki uczuciu dochodzi również do konfrontacji kobiety z jej największymi lękami, czego wymowną oznaką jest zastrzelenie przez nią lwa.
Pożegnanie z Afryką – nowy model kobiecości i postkolonializm
Metamorfozę bohaterki Pożegnania z Afryką podkreśla znacząca zmiana w jej fizyczności. Gdy poznajemy Karen, od stóp do głów jest ona spowita w krępujący strój. Zapięta pod szyję kobieta w ciężkich butach przemierza upalne afrykańskie tereny. Jednak, gdy Karen wiąże się z Denysem, jej stroje stają się swobodniejsze, co odzwierciedla stopniowe porzucanie przez kobietę ciasnych społecznych konwencji, a także lepszy kontakt z własnymi pragnieniami (warto zaznaczyć na marginesie, że popularny film Sydneya Pollacka wylansował modę na stroje safari). W finale widzimy Karen już w nowej twarzowej fryzurze i w zwiewnych letnich sukienkach, które podkreślają jej kobiece kształty.
Paradoksalnie już po zerwaniu z ukochanym bohaterka osiąga niejako pełnię swojej kobiecości, wyraźnie kontrastującą z jej niemal męskim wizerunkiem z początku filmu. Efektem wewnętrznego dojrzewania Karen jest zatem akceptacja i afirmacja własnej kobiecości niezależnie od męskiego punktu widzenia.
Co ciekawe, samoakceptacja współgra z ewolucją postawy Blixen wobec afrykańskiej ziemi i jej mieszkańców. W dużej mierze dzięki Denysowi bohaterka odrzuca kolonialną perspektywę widzenia i dostrzega w miejscowych plemionach ich własną podmiotowość. Oznaką końcowej afirmacji Innego jest scena, kiedy Karen prosi służącego o zdjęcie jakże symbolicznych białych rękawiczek, które po przyjeździe do Kenii osobiście włożyła na jego dłonie. Innym niezwykle wymownym tropem ewolucji od postawy rasowej wyższości do refleksji postkolonialnej jest moment tuż przed opuszczeniem Afryki, gdy kobieta nakłania wiernego czarnoskórego pracownika, by zwrócił się do niej nie w formie „Msabu” ale wypowiedział jej imię „Karen”.
Pożegnanie z Afryką – nostalgiczna opowieść o utracie
Pożegnanie z Afryką to zatem opowieść o inicjacyjnej podróży na Czarny Ląd, która jednocześnie staje się wielką podróżą wewnętrzną. Karen z rozdygotanej, spętanej przez więzy społecznych oczekiwań osoby staje się świadomą własnych granic kobietą, emanującą spokojem i dojrzałością. Bohaterka potrafi zrezygnować z wielkiej miłości, ponieważ wie, czego chce i nie waha się stawiać ukochanemu mężczyźnie wymagań. Gdy oczekuje od Denysa, by się jasno określił, jej postawa nie przypomina już uległej żony. Co więcej, Karen demaskuje nieodpowiedzialność kochanka, która kryje się pod pozorami jego rzekomo bezcennej niezależności. Stwierdza, że wiele się nauczyła, a najważniejszą z owych zdobytych mądrości jest ta, iż najbardziej wartościowych rzeczy nie można mieć za darmo, trzeba za nie zapłacić. Ale Denys nie chce płacić, a ona, inaczej niż większość bohaterek melodramatów, potrafi z tym żyć.
W tym miejscu dochodzimy do kolejnego dopełniającego portretu bohaterki aspektu. Pożegnanie z Afryką jawi się mianowicie jako nostalgiczna opowieść o utracie. Karen traci na Czarnym Lądzie niemal wszystko: młodość, możliwość bycia matką, miłość, a w końcu również pieniądze i farmę, której poświęciła dziesięć lat ciężkiej pracy. I gdy wydaje się, że kobieta ma wszelkie powody, by popełnić samobójstwo, widzimy coś zupełnie przeciwnego. Właśnie wtedy dopełnia się proces wewnętrznej przemiany Karen. Przed wyjazdem udaje jej się wywalczyć godne warunki życia dla plemienia Kikujusów, a jej niezłomna i odważna postawa wzbudzają powszechny podziw. Niezwykle znamienną jest w tym kontekście scena rozgrywająca się tuż przed powrotem Blixen do Europy, co więcej stanowi ona kompozycyjną klamrę filmu. Mężczyźni, którzy na początku ze zgorszeniem wyrzucają Karen z ekskluzywnego lokalu przeznaczonego tylko dla panów, na końcu sami zapraszają bohaterkę, by się z nimi napiła, uznając ją za równą sobie.
Pożegnanie z Afryką – narodziny pisarki
Pożegnanie z Afryką na najgłębszym poziomie jest historią o odkrywaniu sensu życia i własnych talentów. To zatem opowieść o narodzinach kobiety-pisarki. Droga Karen do wyzwolenia w sobie twórczego potencjału jest długa i kręta, jednak wiemy, że owe zdolności tkwią w niej od początku. Podczas kolacji, na którą zaprasza Denysa i jego przyjaciela, ujawnia nieprzeciętny talent do snucia opowieści. Nazajutrz mężczyzna wręcza jej kosztowny prezent – złote pióro, by kiedyś spisała swoje historie. Ów symboliczny dar zapowiadający przyszłą profesję Blixen współgra z innymi oznakami zwiastującymi dalsze losy bohaterki.
Można tu zaliczyć wspomniany już kompas wyznaczający kierunek drogi, a także wspólny z Denysem lot samolotem. Karen wspomina bowiem tę podróż powietrzną jako wtajemniczenie w boską perspektywę oglądania świata. Stwierdzenie to nie tylko oznacza określony punkt widzenia, polegający na oglądaniu rzeczywistości z góry, a więc z boskiego dystansu, ale odsyła również do popularnej metafory twórczości literackiej. Pisarz wchodzi mianowicie w pozycję Boga, ponieważ podobnie jak On, powołuje do życia nowe światy, a co więcej, czyni to za pomocą słowa, a więc mitycznego Logosu. Tak zatem rodzi się pisarka Karen Blixen, która wiele lat później napisze: „Miałam w Afryce farmę u stóp gór Ngong”.
Literatura:
G. Stachówna, 100 melodramatów, Kraków 2000.