Eddie Murphy – gliniarz, przestępca czy książę – role z lat 80.

Lata osiemdziesiąte stanowiły bardzo ważny okres dla afroamerykańskiej społeczności. Michael Jackson wydał bestsellerowy album pt. „Thriller”, a teledyski promujące płytę trafiły na rotację MTV – wcześniej dostępną wyłączenie dla białych piosenkarzy. Michael Jordan stał się ikoną koszykówki, a zarazem jednym z najbardziej cenionych sportowców na świecie. Natomiast w dziedzinie kinematografii, rozbłysła gwiazda dwudziestokilkuletniego Eddiego Murphy’ego. Urodzony na początku lat sześćdziesiątych komik, w wieku zaledwie dziewiętnastu lat dołączył do obsady kultowego programu Saturday Night Live. Od początku udało mu się zdobyć uznanie publiczności i krytyków. Jednak sam Murphy zapewne nie spodziewał się, że rozpoczynając dekadę jako młody komik z Saturday Night Live, skończy ją jako jeden z najlepiej zarabiających aktorów w Hollywood. Oto przegląd najważniejszych filmów Eddiego Murphy’ego z okresu lat osiemdziesiątych.

Eddie Murphy – najlepsze filmy

5. „48 Godzin” (1982)

Eddie Murphy filmy - 48 godzin

Ciekawe jak potoczyłaby się kariera Eddiego Murphy’ego, gdyby pierwotny projekt „48 godzin” nie trafił na kilka lat do „zamrażarki”? Pod koniec lat siedemdziesiątych wytwórnia Paramount Pictures wyraziła zgodę na realizację filmu Waltera Hilla pt. „48 godzin”. Początkowo role dwójki głównych bohaterów zagrać mieli jednak zupełnie inni aktorzy. Postać żądnego zemsty policjanta Jack’a była przeznaczona dla Clinta Eastwooda, a rolę pomagającego mu więźnia zaproponowano Richardowi Pryorowi. Komplikacje wewnątrz wytwórni sprawiły, że film Hilla został odłożony na półkę. Ponowne zielone światło dla „48 godzin”, Paramount dało reżyserowi na początku kolejnej dekady.

Tym razem rola gliniarza Jack’a Catesa zaoferowana została Nickowi Noltowi, a wakat na postać Reggiego Hammonda (pierwotnie nazywał się Willie Biggs, ale za namową Murphy’ego nadano mu nowe imię i nazwisko) dzięki sprzyjającym zbiegom okoliczności dostał zaledwie dwudziestoletni Eddie Murphy. Początkowo niezapowiadająca się najlepiej produkcja stała się kinowym przebojem. Film zdobył uznanie zarówno wśród krytyków jak i widzów, a sam Murphy został nominowany m.in. do nagrody Złotego Globu w kategorii „Nowej gwiazdy/wschodzącego talentu”.

Postać Reggiego Hammonda w dużym stopniu zwiastowała typ kreacji, w którą wcielał się Eddie Murphy przez większość lat osiemdziesiątych. Bez znaczenia, czy aktor grał przestępcę, gliniarza albo bezdomnego, zawsze jego bohater charakteryzował się dużym stopniem niepokorności i sprytu.

4. „Noce Harlemu” (1989)

Filmy z Eddie Murphy - Noce Harlemu

„Noce Harlemu” to ciekawy i szczególny przypadek w karierze Murphy’ego. To jedyny film, gdzie aktor nie tylko zagrał główną rolę, ale również wyreżyserował cały projekt, a także był odpowiedzialny za stworzenie scenariusza. Po latach Murphy wspominał pracę przy „Nocach Harlemu” jako element mało satysfakcjonujący i rozczarowujący już przy samym procesie twórczym. Zapewne z tego powodu był to ostatni raz, gdy komik zdecydował się stanąć za kamerą. W „48 godzinach” Eddie Murphy „przejął” rolę po Richardzie Pryorze, natomiast w „Nocach Halrlemu”, obaj panowie wzajemnie partnerowali sobie na planie. Murphy od początku twierdził, że Pryor był jego idolem i wzorem do naśladowania na scenie.

To właśnie możliwość współpracy ze swoim „mistrzem” skłoniła aktora do stworzenia „Nocy Harlemu” – przyzwoitego gangsterskiego filmu z elementami czarnego humoru. Niestety, produkcja zbyt często balansowała na granicy klimatycznego kryminału, który był przerywany serią głupich i niepotrzebnych żartów. Ponieważ Murphy kojarzony był głównie z lekkimi komediami, część odbiorców była zawiedziona bardziej poważnym tonem filmu. Podobny problem miał inny nietypowy dla kariery aktora film pt. „Wampir w Brooklynie”, gdzie Murphy połączył swoje siły z mistrzem horrorów Wesem Cravenem. Również w tym przypadku balans pomiędzy dwoma gatunkami nie wyszedł komikowi na dobre.

3. „Książę w Nowym Jorku” (1988)

Eddie Murphy najlepsze filmy - Książę w Nowym Jorku

Czy przesadą byłoby stwierdzenie, że „Książę w Nowym Jorku” przynajmniej raz w miesiącu jest emitowany na którymś z polskich kanałów telewizyjnych? Sympatyczna komedia o losach księcia Akeema podbiła serca widzów na całym świecie. Film zawiera wszystko to, co jest potrzebne w dobrej komedii: zabawne gagi, nutkę romantyzmu i końcowy morał. Produkcja w reżyserii mistrza komedii Johna Landisa w samych Stanach Zjednoczony zarobiła ponad trzysta milionów dolarów. Co ciekawe, mimo wcześniejsze przyjaźni Landisa i Murphy’ego podczas kręcenia „Księcia w Nowym Jorku” ego obu panów mocno torpedowało pracę na planie. W czasie ich pierwszego spotkania, Murphy wciąż był młodym i pokornym komikiem, który dopiero stawiał pierwsze kroki w branży filmowej. Po latach sytuacja uległa zmianie, to Murphy był popularnym i cenionym aktorem, a kariera Landisa przeżywała lekki kryzys.

Według Murphy’ego, Landis wciąż traktował go jako nieopierzonego chłopca, którym można sterować na planie. Konflikt pomiędzy tą dwójka był na tyle poważny, że pewnego dnia doszło do incydentu, gdzie aktor złapał reżysera za gardło i ściskał tak mocno, że Landis nie mógł przez chwilę złapać oddechu. Murphy i Landis po zakończeniu zdjęć do „Książę w Nowym Jorku” współpracowali ze sobą jeszcze raz przy okazji trzeciej części „Gliniarza z Beverly Hills”, jednak już nigdy nie nawiązali przyjacielskiej relacji.

Oprócz wielu przezabawnych gagów „Książę w Nowym Jorku” wyznaczył również nowy trend w filmografii Murphy’ego. To właśnie w powyższym dziele Johna Landisa, komik po raz pierwszy zdecydował się odegrać role kilku postaci w jednej produkcji. W późniejszym okresie, aktor próbował tej „sztuczki” coraz częściej, czego najlepszy przykładem są oba filmy z serii „Gruby i chudszy”, gdzie komik wcielił się w postacie wszystkich członków rodziny Klump. Niestety, z każdą kolejną produkcją efekt był coraz mniej zabawny.

2. „Nieoczekiwana zmiana miejsc” (1983)

Eddie Murphy komedie - Nieoczekiwana zmiana miejsc

To właśnie przy okazji filmu „Nieoczkiwana zmiana miejsc”, Eddie Murphy po raz pierwszy współpracował z Johnem Landisem. Komedia na pozór przedstawiała zwykłą historię „od pucybuta do milionera”. Jednak twórcy wyszli ponad ramy utartej konwencji, tworząc nieszablonowe i przede wszystkim zabawne dzieło.

Z powodu zakładu dwójki zamożnych braci (Randolpha i Mortimera) życie głównych bohaterów zostaje wywrócone do góry nogami. Owa zmiana ról powoduje wiele zabawnych, a zarazem pouczających scen. W „Nieoczekiwanej zmianie miejsc” Murphy wcielił się w rolę Billy’ego Raya Valentina, ulicznego naciągacza. Aktorowi partnerował inny gwiazdor programu Saturday Night Live – Dan Aykrod, który stworzył postać bogatego i zadufanego Louisa Winthorpa III. Mimo początkowych sporów, ostatecznie obaj panowie łączą siły i wspólnie próbują dać nauczkę braciom Duke. W jaki sposób zakończyła się historia Randolpha i Mortimera? Puentę widzowie mogli zobaczyć w jednej ze scen „Księcia w Nowym Jorku”.

„Nieoczekiwana zmiana miejsc” okazała się na tyle kasowym hitem, że Eddie Murphy postanowił odejść z programu Saturday Night Live, aby w pełni poświęcić się karierze aktorskiej.

1. „Gliniarz z Beverly Hills” (1984)

Najlepsze komedie z Eddie Murphy - Gliniarz z Beverly Hills

„Gliniarz z Beverly Hills” był filmem, który dał komikowi status pierwszoplanowej gwiazdy Hollywoodu. Odgrywana przez aktora postać Axela Foleya jest wyewoluowaną wersją Reggiego Hammonda. Foley jest równie arogancki i szarmancki, co bohater „48 godzin”, jednak tym razem od początku stoi po właściwej stronie prawa. Produkcja w reżyserii Martina Bresta to przede wszystkim sprawnie napisany film sensacyjny z dobrze wyważonymi elementami komediowymi. Pomijając wrodzony komizm Murphy’ego, warto wspomnieć o duecie „Billy” i Taggart, którzy mają za zadanie kontrolować Foleya, ale w swojej nieporadności są przezabawni.

Seria przygód o gliniarzu z Beverly Hills doczekała się trzech filmów. Od ponad dekady zapowiadania jest czwarta część przygód Axela Foleya. Przez ten czas wielokrotnie zmieniali się reżyserzy, scenarzyści, wytwórnie. Na ten moment prawa do serii zakupił Netflix, a film według zapowiedzi powinien pojawić się na platformie w tym lub co bardziej prawdopodobne w przyszłym roku.

Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej odnośnie ewolucji kina afroamerykańskiego, zapraszam do posłuchania mojego podcastu, do którego linku znajduje się na dole.

Bibliografia:

Marcin Pieńkowski, Ewa Drygalska, “Kino Afroamerykańskie. Twórcy, dzieła, zjawiska”, 2015

Historia kina afroamerykańskiego – podcast, https://www.youtube.com/watch?v=pRH0PeaiOJo

Damian Kaźmierczak

Miłośnik popkultury, próbujący odnaleźć w niej swoje miejsce. W kinie szczególnie zafascynowany okresem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Fan prozy Breta Eastona Ellisa. Aktualnie pracujący nad swoją pierwszą książką.