„Afrykańska królowa” czyli starcie wielkich osobowości

Afrykańska królowa

 

Tytuł: “Afrykańska królowa”

Tytuł oryginalny: “The African Queen”

Rok premiery: 1951

Reżyseria: John Huston

Obsada: Katharine Hepburn, Humphrey Bogart, Robert Morley, Theodore Bikel i inni

 

 

Akcja klasyka z 1951 roku w reżyserii Johna Hustona (według książki C.S. Forestera) rozgrywa się podczas I wojny światowej. Rose (Katharine Hepburn) przebywa na misji z bratem pastorem w Afryce, gdzie wspólnie prowadzą kościół metodystyczny. Kiedy brat umiera, podróżnik Charlie (Humphrey Bogart), który czasem ich odwiedzał i dostarczał przesyłki, zabiera Rose ze sobą, nie chcąc zostawiać kobiety na pastwę Niemców, którzy napadli na wioskę. Wyruszają na niebezpieczne wody małym statkiem „Afrykańska królowa”. Charlie ma zamiar ukryć się i wypić swoje zapasu ginu, ale Rose upiera się by zaatakować pociskiem niemiecką łódź…

“Afrykańska królowa” – starcie charakterów

Charlie – nieokrzesany samotnik i oportunista, biorąc na pokład Rose, spodziewa się od niej pokory i bojaźliwości. Znał ją do tej pory jako sztywną starą pannę uzależnioną od picia herbatki i konwenansów. Przeżywa niemały szok, gdy okazuje się, że Rose jest w takim samym stopniu uparta i krnąbrna jak on sam. Przewyższa go odwagą i decyzyjnością, wywołuje w nim wstrząs i zmusza do działania. Oboje kłócą się, obrażają na siebie, a ona wylewa nawet cały jego zapas ginu.

Ale to starcie charakterów dokonuje się nie tylko w kontekście filmowych postaci, mamy tutaj bowiem również wielkich aktorów. Katharine Hepburn, laureatka aż czterech Oscarów, była kobietą bezkompromisową, żyjącą wbrew schematom, podobnie jak jej ekranowy partner Humphrey Bogart. Oboje mieli cięty język, nie byli uważanych powszechnie za sympatycznych, nie przejmowali się opinią innych i oboje byli wspaniałymi aktorami. Oglądając ich na ekranie, zapomina się, że to aktorzy – tak znakomicie i całkowicie naturalnie wczuwają się w role. Zresztą w niezależności i mocnym charakterze tych postaci mogli odnaleźć podobieństwa do samych siebie, także negatywne, jak uzależnienie Bogarta od alkoholu i tytoniu. Aktor otrzymał za tę rolę Oscara. Często grywał powściągliwych twardzieli, tutaj jest wygadany i emocjonalny. I jak we wszystkich swoich filmach chociaż daleko mu do amanta, przykuwa uwagę.

Afrykańska królowa 1951 recenzja

 

Wraz z Hepburn dają z siebie na ekranie wszystko, tworząc razem znakomity duet, na pewno pomogło to, że prywatnie aktorzy byli dobrymi znajomymi. Bohaterowie irytują siebie nawzajem, są porywczy i spierają się, potem okazuje się jednak, że tworzą zgrany zespół, troszczą się o siebie, świetnie razem współdziałają i rozumieją się bez słów. Jedno mobilizuje drugie i tworzą nieoczywistą ale świetną parę., która musiała się dotrzeć, ale jej fundamenty są trwałe.

“Afrykańska królowa” – kino przygodowe z rozmachem

„Afrykańska królowa” była jednym z niewielu wówczas filmów, kręconych nie tylko w filmowym studiu, a w prawdziwych, dzikich plenerach między innymi w Ugandzie. Warunki pracy były bardzo męczące przez upał, ataki owadów i choroby wśród ekipy. Sceny na łodzi kręcono na tratwie, z makietą łodzi na górze. Mimo że to bardzo stare kino, zdjęcia plenerowe, (zwłaszcza zwierząt) walka o naprawę łodzi pod wodą, robią wrażenie.

Trzeba przymknąć oko na realizm, trochę podkoloryzowano pewne fakty i czasami brakuje logiki, zwłaszcza w finale pojawia się kilka absurdów. Jest to jednak bardzo ciekawe przygodowe kino, prawdziwy survival, gdzie akcja toczy się w większości na łodzi, na której rodzi się fascynująca trwała więź między dwoma wielkimi indywidualnościami. Do tego jest to sympatyczny i pogodny film, wzór kina przygodowego, oraz dobre i mądre dzieło rozrywkowe, chociaż akcja rozgrywa się w bardzo trudnych czasach.

Hanna Bielecka

Hanna Bielecka - z wykształcenia filmoznawca i archiwista. Pisała relacje z festiwali i recenzje dla serwisów filmowych. Jej ulubionym gatunkiem filmowym są horrory i thrillery. Ma słabość do klasyków filmowych i gwiazd starego kina.