„Miłość i śmierć na Long Island” – nowoczesna wersja „Śmierci w Wenecji”

Miłość i śmierć na Long Island

 

Tytuł: “Miłość i śmierć na Long Island”

Tytuł oryginalny: “Love and Death on Long Island”

Rok premiery: 1997

Reżyseria: Richard Kwietniowski

Obsada: John Hurt, Jason Priestley, Fiona Loewi, Sheila Hancock

 

 

 

 

Na zajęciach z języka polskiego nauczyciele często proszą o podanie przykładów antonimów. Uczniowie zwykle udzielają banalnych odpowiedzi: dobrze – źle, ciemno – jasno. Myślę, że w świecie filmu jako świetny przykład antonimów mogłyby posłużyć zestawienia: „Beverly Hills 90210” ze „Śmiercią z Wenecji” lub Brandona Walsha z Luchino Viscontim. Powyższy wybór przeciwieństw nie jest przypadkowy, gdyż film „Miłość i śmierć na Long Island” łączy wszystkie powyższe elementy.

„Śmierć w Wenecji” w odświeżonej wersji komediodramatu

Podejrzewam, że tytuł „Śmierć w Wenecji” jest znany większości osób. Niemal każdy kojarzy film Luchino Viscontiego lub czytał książkę Thomasa Manna. Historia niezdrowej fascynacji dorosłego mężczyzny nastoletnim chłopcem wzbudziła szereg kontrowersji. Z przymrużeniem oka, mogę dodać dla mniej zorientowanych, że „Śmierć w Wenecji” to ten film, który oglądali bohaterowie produkcji „Chłopaki nie płaczą” – słynny film o facecie w łódce – parafrazując bohatera granego przez Cezarego Pazurę.

W roku 1997 premierę kinową miał film Richarda Kwietniowskiego pt. „Miłość i śmierć na Long Island”. Polsko brzmiące nazwisko reżysera nie jest przypadkiem, gdyż posiadał on polskie korzenie. Kwietnowski w wywiadach po premierze filmu twierdził, że jego produkcja pośrednio bazowała na dziele Thomasa Manna, ale przede wszystkim na książce Gilberta Adaria, która miała taki sam tytuł jak film reżysera. Powieść Adaria w pewien sposób obśmiewała konwencję „Śmierci w Wenecji”, a Kwietnowski tworząc swój film dodał jej swoistej nostalgii i goryczy.

Miłość i śmierć na Long Island

Cierpienia starego Gilesa

„Miłość i śmierć na Long Island” opowiada historię brytyjskiego pisarza w zaawansowanym wieku, który utracił resztki sensu życia. Giles po śmierci żony stał się odludkiem, zupełnie nierozumiejącym zasad rządzących współczesnym światem. W celu wypełnienia swojego czasu wybiera się do lokalnego kina. Przez przypadek myli sale i zamiast trafić do pomieszczenia, gdzie odtwarzany jest stary film Edwarda Morgana Forstera, wchodzi do sali w której emitowana jest głupkowata amerykańska komedia dla młodzieży. Kiedy Giles zauważa wokół siebie samych młodych mężczyzn, a zamiast dobrze znanego dzieła Fostera z ekranu leci głupkowata komedyjka, zamierza wyjść z kina. Gdy pisarz dąży do wydostania się z seansu, jego oczy przykuwa widok jednego z aktorów, który nagle pojawia się na ekranie.

Zafascynowany chłopakiem Giles wraca na swoje miejsce i postanawia z jego przyczyny obejrzeć film do końca. Podczas napisów końcowych mężczyzna zauważa, że aktor, który go zauroczył nazywa się Ronnie Bostock. Od tego seansu, Giles staje się nie tylko fanem Bostocka, ale zaczyna swoim zachowaniem przypominać nastoletnie fanki zakochane w swoim idolu. W tym momencie film Kwietnowskiego przybiera swój najbardziej komediowych element. Giles zaczyna regularnie chodzić do kina na ten sam film, aby móc oglądać swojego ulubieńca.

Dodatkowo kupuje (a czasami i nawet kradnie) czasopisma młodzieżowe, gdzie na okładce znajduję się osoba Ronniego. Potem w domu po kryjomu przed gosposią wycina fragmenty, które dotyczą młodego aktora. Jednak najbardziej zabawne są sceny, gdy poszukując młodzieżowych filmów z Bostockiem, Giles idzie do wypożyczalni video i pyta ekspedienta, czy może u niego dostać takie produkcje jak np. „Gorące laseczki 2”. W tym momencie spojrzenie sprzedawcy na Gilesa, który szuka filmów z pod gatunku „sex comedy” jest bezcenne.

Miłość i śmierć na Long Island recenzja

„Miłość i śmierć na Long Island” – w pogoni za idolem

Z czasem sam Giles zauważa, że jego niezdrowe zafascynowanie młodym Bostockiem nie jest czymś normalnym. Zwierza się on ze swoich problemów zarówno przyjacielowi jak i terapeucie. Obaj doradzają mu odpoczynek, zajecie się czymś innym, a najlepiej wyjazd z miasta. Mężczyzna akceptuje ich rady, ale celem jego wyjazdu staje się Long Island, gdzie mieszka Ronnie Bostock. Od tego momentu akcja filmu rozgrywa się na terenie Stanów Zjednoczonych. Giles szukając kontaktu z Bostockiem, „przez przypadek” wpada na jego dziewczynę w supermarkecie i poprzez zmyśloną historię o jego chrześnicy wielkiej fance aktora, wkupuje się w jej łaski. Dzięki czemu pisarz może poznać obiekt swoich fascynacji, zdobyć jego zaufanie, a z czasem pod pozorem napisania scenariusza dla Ronniego, mężczyzna ma możliwość spędzenia z chłopakiem wiele czasu.

„Miłość i śmierć na Long Island” – poszukując sensu życia

Film Kwietnowskiego „Miłość i śmierć na Long Island” bazując na prozie Adaria, zgrabnie połączył gatunki komedii i dramatu. Sam w sobie jest przykładem swoistego antonimu, gdyż z jednej strony mamy historię wiekowego brytyjskiego pisarza, a z drugiej widzimy świat młodego amerykańskiego aktora grającego w głupkowatych młodzieżowych komedyjkach. Momenty śmiechu przeplatają się tu z elementami smutku i nostalgii. Scena kiedy Giles ostatecznie wyznaje swoje uczucia Ronniemu, jest zarazem abstrakcyjna, zabawna, ale również bardzo smutna. Bostock podchodzi ze zrozumieniem do sympatycznego Giles, ale powoli traktując go już jako chorego, psychicznego starszego pana. Uważam, że „Miłość i śmierć na Long Island” jest przede wszystkim produkcją, która pokazuje jak łatwo stracić cel w życiu i poczuć się niepotrzebnym.

Omawiany film zostawia wiele niedomówień. Ostatecznie nie wiemy jakie są losy głównego bohatera, a zarazem równie mało wiemy o jego przeszłości. Poznajemy go jako zagubionego i nieprzystosowanego do realiów pisarza – wdowca. Nic nie wiadomo o jego ewentualnych homoseksualnych skłonnościach, a sam film pokazuje, że jego fascynacja młodym Bostockiem ma podłoże bardziej estetyczne aniżeli erotyczne. Odrzucając wszystkie groteskowe, przejaskrawione i ekscentryczne elementy obrazu, uważam że w pewien sposób jest to uniwersalna historia. Historia, która przedstawia losy zagubionego człowieka szukającego sensu życia.

Love and Death on Long Island

Możliwe, że Ronnie przypominał Gilesowi samego siebie z młodości, z czasów, gdy on sam był urodziwym i naiwnym młodzieńcem, przed którym kariera stała otworem. Natomiast w momencie, gdy doświadczony mężczyzna zaznał gorzkiego smaku życia, zapragnął po prostu ponownie poczuć się młody, kochany i podziwiany. Końcowa scena, gdy Ronnie czyta fax przesłany od Gilesa, pokazuje w swojej istocie sens całego filmu. Jest ona smutna, wzruszająca i na swój sposób tragiczna.

„Miłość i śmierć na Long Island” – ikona młodzieży w ambitnej roli

Na koniec warto zwrócić jeszcze uwagę na aktorstwo w filmie „Miłość i śmierć na Long Island”. John Hurt w roli Gilesa jest świetny. Zgrabnie łączy on groteskowość i swoistą traumatyczność odgrywanej przez niego postaci. Kiedy bohater wypożycza film dla nastolatków, bawi swoją nieporadnością, a gdy zwierza się młodszemu chłopakowi ze swoich uczuć staje się postacią na swój sposób tragiczną. Hurtowi partneruje Jason Priestley. Przypisywanie temu aktorowi jedynie twarzy Brandona Walsha byłoby rzeczą mocno niesprawiedliwą. Priestley kojarzony jest po dziś dzień głównie z rolami w serialach, a nie jest to do końca sprawiedliwa ocena, o czym może świadczyć m.in. jego rola w filmie Kwietnowskiego. Jason Priestley zgrabnie parodiuje konwencje młodzieżowego kina, do którego standardów przyczynił się m.in. grając w „Beverly Hills 90210”. Scena w barze jasno pokazuje, że pomiędzy głównymi aktorkami była chemia na planie, dzięki czemu obraz jest autentyczny.

„Miłość i śmierć na Long Island” to film zdecydowanie mniej znany aniżeli „Śmierć w Wenecji”. Ja jednak uważam, że warto poświęcić jeden z jesiennych lub zimowych wieczorów na zapoznanie się z dziełem Richarda Kwietniowskiego. Myślę, że po świecie chodzą miliony Gilesów, którzy raczej nie przeżywają zauroczeń młodszymi aktorami, ale w pewnym momencie życia zagubili jego sens i wciąż próbują znaleźć coś, co zmotywuje ich do wstawania z łóżka.

Bibliografia:

An Interview with Richard Kwietniowski, director of “Love and Death on Long Island” [by Jason Margolis], Indiewire.com

Damian Kaźmierczak

Miłośnik popkultury, próbujący odnaleźć w niej swoje miejsce. W kinie szczególnie zafascynowany okresem lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Fan prozy Breta Eastona Ellisa. Aktualnie pracujący nad swoją pierwszą książką.