„Nocny kowboj” – kino kontestacji przeciwko american dream

Nocny kowboj

 

Tytuł: “Nocny kowboj” (“Midnight Cowboy)

Rok produkcji: 1969

Reżyseria: John Schlesinger

Obsada: Jon Voight, Dustin Hoffman, Sylvia Miles, John McGiver, Brenda Vaccaro

 

 

 

Są filmy, których znakiem rozpoznawczym jest motyw muzyczny lub wspaniale wykreowana postać. Wizytówką „Nocnego kowboja” mógłby być już sam sposób poruszania się głównego bohatera – zuchwały, gwiazdorski i nieco zadufany. Z takim krokiem tytułowy Teksańczyk porzuca pracę pomywacza w restauracji i decyduje się zaatakować miasto marzeń, czyli całkowicie odmienny mentalnie Nowy Jork. Joe Buck, facet mający więcej pewności siebie niż niejeden mówca motywacyjny, z uśmiechem dziecka szturmuje ulice w kowbojskim stroju i z papierosem w ustach. Jeszcze wówczas nie wiemy, co jest celem jego wzniosłej wyprawy. Słyszymy natomiast huraoptymistyczne „Everybody’s Talkin” Harry’ego Nilssona, które trochę jak rodzime „Iść w stronę słońca” każe nam iść i nie oglądać się za siebie.

„Nocny kowboj” i kino kontestacji, czyli jak wyrazić chaos późnych lat 60.

Epoka kina klasycznego dobiegła końca. Ekspresja w sztuce zaczyna ewoluować, wymykać się normom i odznaczać cechami charakterystycznymi swoich autorów. Na zachodniej półkuli łamane są obowiązujące zasady gry – a dlaczego? A bo wielcy producenci filmowi podupadli, wzrósł brak zaufania wobec władz i… wybuchła rewolucja obyczajowa. Lata 60. były walką o rzeczy na chwilę obecną fundamentalne: w 1963 r. zaproponowano międzynarodową deklarację o niedyskryminacji człowieka ze względu na rasę, a w 1967 r. ONZ przedstawiło konwencję o likwidacji dyskryminacji wobec kobiet (sic!). Po doświadczeniach wojny i de facto wciąż trwającej wojnie wietnamskiej oraz krwawych procesach dekolonizacyjnych w Afryce czy Azji Południowo-Wschodniej, twórcy powiedzieli b a s t a. Filmy tego okresu mówią o próbie ucieczki od kapitalistycznego, maskującego swoje niecne poczynania systemu i pogoni za marzeniami, które są zgoła inne od amerykańskiego snu.

Schlesinger, twórca wywodzący się z nurtu brytyjskich młodych gniewnych, na koncie miał już „Rodzaj miłości” (1962) czy „Darling” (1965) – filmy będące kanonem europejskiego kina nowofalowego. Mimo sukcesów postanowił dokonać zwrotu w karierze i udać się do Stanów Zjednoczonych, w których o buncie słychać było wówczas najgłośniej. To tam zrodził się nurt bez precedensu w historii kina, jakim było słuchające młodego pokolenia kino kontestacji. Stanowiący wizytówkę tego fenomenu filmy „Bonnie i Clyde” (Arthur Penn, 1967) czy „Swobodny jeździec” (reż. Dennis Hopper, 1969) były przewrotne, lekceważyły gatunkowość i wyrażały ducha pędzących, nieoglądających się za sobą czasów. Podobnie „Nocny Kowboj”, który swoją przenikliwą krytyką Stanów Zjednoczonych i demitologizacją Nowego Jorku wyróżnił się jako film odważny i odświeżający.

Nocny kowboj recenzja

„Nocny kowboj” – o czym opowiada i co próbuje przekazać?

Przybyły do Nowego Jorku Joe Buck planuje robić nic innego, jak sprzedawać usługi seksualne zamożnym kobietom. Jak się jednak okazuje, chętnych nie ma tyle, ile mógłby przypuszczać. Kiedy już znajduje klientkę i oferuje swoje usługi, ta oczekuje zapłaty, co czyni całą scenę przewrotną: to nie Joe a kobieta okazuje się w niej usługodawcą. W „Nocnym kowboju” Nowy Jork to nie miasto pełne miłości i perspektyw na rozwój – ogarnięci samotnością ludzie są gotowi oddawać się za pieniądze, byle choć na chwilę poczuć bliskość. Podobnie jak w „Absolwencie” (reż. Mike Nichols, 1967), bogate życie Amerykanów nie dostarcza bohaterom satysfakcji, a otwiera w sercach pustkę. Uśmiechnięty od ucha do ucha Teksańczyk zderza się ze ścianą. Miały być pieniądze i przelotne romanse, a są współczucie dla nowojorczyków i brak środków do życia.

Niziny społeczne reprezentowane przez włoskiego pochodzenia Enrico ukazano jako ledwo łączące koniec z końcem, ale i podstępne, gotowe do skrajnych rozwiązań. Enrico starał się nie iść w ślady ojca, który skończył z rakiem płuc i skrzywieniem kręgosłupa jako analfabeta-pucybut. Aby uniknąć wydeptanej przez ojca ścieżki, podjął się pracy naciągającego na pieniądze alfonsa. Bohater „Nocnego kowboja” mimo budowanego zaufania w relacji z Joe wybiera korzystne finansowo, ale niekorzystne względem przyjaciela rozwiązania. Pozbawiony wiary w ludzi „szczur” (jak go nazywają) działa toksycznie nawet wobec siebie samego – pali mimo groźnego dla zdrowia kaszlu, oszukuje bliskich sobie ludzi i nie podejmuje się uczciwego zarobku. Nowy Jork systemowo spychał na drugi plan mniejszości i oto Enrico, podobnie jak inni mu bliscy, nie daje sobie żadnych nadziei na lepsze życie. Już nawet nie próbuje uniknąć ścieżki, którą wytyczył mu ojciec…

Joe i Enrico tworzą w filmie „Nocny kowboj” specyficzny duet już ze względu na sam wygląd: Joe wysoki, pewny siebie i ubrany w wyszukany kowbojski strój, a Enrico niski, zgarbiony i noszący dziurawe, stare ciuchy. Zdaje się, że łączy ich poczucie bezradności. Zarówno jeden, jak i drugi są rozczarowani nowojorską rzeczywistością, która zamiast wyciągnąć po nich rękę, spycha do niezabezpieczonej liną bezdennej studni. „Nocny kowboj”, jak już wspominałem, umiejscowiony został w czasach szczególnych. Dlatego nie brakuje w nim typowych dla kina kontestacji scen haju narkotykowego czy komentarza do rewolucji seksualnej. Jednak i LSD, i seksualne ekscesy, nie przynoszą Joe odkupienia.

Nocny kowboj film

Teksańczyk zastał inny Nowy Jork niż z afiszy biur turystycznych i jak widać – nie nadąża za nim. Joe i Enrico są do siebie podobni: obaj zagubieni i zepchnięci na margines. Ten pierwszy jednak ma w sobie tę niewinność i nieprzystający do realiów optymizm, który wynosi go ponad chmury i pozwala ujrzeć wszystko z idealistycznej perspektywy. Kwestię, czy ich duet wyraża prawdziwą przyjaźni, czy oportunistyczną ścieżkę ku przetrwaniu, reżyser pozostawia do interpretacji widzowi. Jedno jest pewne – Schlesinger stworzył film na wskroś ambitny. „Nocny kowboj” potrafi zaskakiwać brutalnością obrazów i bezpośredniością krytyki Nowego Jorku, ale i olśniewać swoją naiwnie ciepłą aurą. Zdaje się, że obrazuje końcówkę lat 60. w pełnej okazałości, gdzie drapieżny kapitalizm i amerykański sen zdzierały się z deziluzją pozornie pokojowego demokratycznego systemu i poniżającej mniejszości systemu.

„Nocny kowboj” – ten jeden raz, kiedy Akademia się nie pomyliła

Za kamerą stanął nikt inny, jak absolwent łódzkiej filmówki, Adam Holender, operator filmów takich twórców, jak Jim Jarmusch, Jerry Schatzberg czy Agnieszka Holland. Z kolei odpowiedzialny za muzykę John Barry, kompozytor znany z „Tańczącego z wilkami” czy „Pożegnania z Afryką”, stworzył, oddający teksańskie pochodzenie bohatera, podkład z dominacją brzmienia harmonijki. Napisanie głównego motywu przypadło natomiast Harry’emu Nilssonowi (a początkowo Bobowi Dylanowi), którego nieco folkowe „Everybody’s talkin” stało się numerem 1 w Kanadzie i zdobyło nagrodę Grammy.

Ostatecznie to film, reżyser i scenariusz adaptowany zdobyły wyróżnienie na gali oscarowej. Wtem do głosu doszedł utwór bliski pozbawionej złudzeń, chłodnej rzeczywistości. Zawierający komentarz do nowojorskich nierówności społecznych, krytykę amerykańskiego snu i transgresywne motywy z udziałem seksu czy narkotyków „Nocny Kowboj” znacząco odbiegał od dotychczasowego gustu Akademii, która jeszcze 3 lata wcześniej nagrodziła klasyczne „Dźwięki muzyki”. Jak zatem Schlesinger zaskarbił sobie sympatię raczej konserwatywnej Akademii Oscarowej?

Film Nocny kowboj 1969

Zasługą mogą być doskonałe role Jona Voighta i Dustina Hoffmana, muzyka Johna Barry’ego i Harry’ego Nilssena oraz oczywiście… fantastycznie opowiedziana historia o trudnej do pogodzenia przyjaźni. „Nocny kowboj” odbierany jest jako film w konwencji buddy movie, bo to przyjaźń Joe Bucka (Jon Voight) i Enrico Rizzo (Dustin Hoffman) stanowi o jego konstrukcji. I tutaj nie powinno być złudzeń – Schlesinger stworzył autentyczny wyciskacz łez, który zabiera nas w podróż po wzlotach i upadkach przyjaźni dwóch wyrzutków społecznych.

Bibliografia:

Konrad Klejsa, “Kino kontestacji w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej”, w: “Kino epoki nowofalowej. Historia kina”, tom 3, pod red. Tadeusza Lubelskiego, Iwony Sowińskiej, Rafała Syski, Kraków 2015.

Avatar photo

Kamil Smoczyński

Kamil Smoczyński - (prawie) magister filmoznawstwa i stosunków międzynarodowych. Filmoznawczą magisterkę pisze o japońskim filmie dokumentalnym, który na pewien czas stał się głównym obszarem jego zainteresowań. W filmie szuka istotnych historii, aktywizmu społecznego i przełamywania tematów tabu. Autor kilku publikacji na temat kina, współorganizator konferencji Forum Filmu Japońskiego i współtwórca instagramowego konta odskocznia_.