„Rzymianka”(1954) – róża wśród pajęczyn

Rzymianka film

 

Tytuł: „Rzymianka”

Tytuł oryginalny: „La romana”

Rok produkcji: 1954

Reżyseria: Luigi Zampa

Obsada: Gina Lollobrigida, Pina Piovani, Daniel Gélin, Raymond Pellegrin, Franco Fabrizi, Renato Tontini i inni

 

 

„To, do czego jesteśmy zmuszeni, kształtuje nasz charakter, a nie to, co robimy z własnej woli.”. Autorem tej myśli był wybitny włoski pisarz Alberto Moravia, mający na koncie wiele udanych publikacji, w tym chociażby „Konformistę” (1951), „Pogardę” (1954) czy „Matkę i córkę” (1957). Kilka z jego powieści zostało sfilmowanych przez najważniejszych reżyserów XX wieku, lecz zanim świat na dobre zapoznał się z najgłośniejszymi obrazami zrealizowanymi na podstawie dzieł wspomnianego mistrza pióra, w 1954 roku Luigi Zampa – również na bazie książki tegoż twórcy – nakręcił zapomnianą dziś „Rzymiankę”, z wybitną rolą zmarłej niedawno Giny Lollobrigidy.

„Rzymianka” – zarys fabuły

Adriana to piękna młoda dziewczyna, wywodząca się z ubogiej rodziny. Wraz ze swoją schorowaną matką, szyjąc pościel i bieliznę od rana do wieczora, ledwo łączy koniec z końcem, a pieniądze, jakie otrzymuje za dodatkową pracę modelki świadczoną w wolnych chwilach, nie wystarczają na godne życie. Strofowana przez rodzicielkę i wykorzystywana przez napotykanych na swojej drodze mężczyzn, odarta z godności i marzeń o lepszej egzystencji, postanawia zostać kurtyzaną. Szansą na lepsze życie okazuje się spotkanie z przystojnym chłopakiem o imieniu Mino, lecz z uwagi na fakt, iż młodzieniec jest partyzantem walczącym przeciwko reżimowi Mussoliniego, przyszłość zakochanych maluje się w niekorzystnych barwach.

„Rzymianka” – uroda ważniejsza od charakteru

Dziewiętnastoletnia Adriana, z powodu ponadprzeciętnej urody i niedoświadczenia życiowego, traktowana jest przez męskie środowisko jak zabawka, a jej nieśmiałość – choć tylko pozorna – wzbudza jeszcze większą nonszalancję ze strony płci przeciwnej. Nawet matka dziewczyny, której najlepsze lata życia upłynęły na nieustannie ciężkiej pracy i dbaniu o gospodarstwo domowe, jest zdania, że tylko dzięki zewnętrznym atrybutom jej pociecha osiągnie sukces, a podkreślić należy, iż szczęście w oczach rodzicielki oznacza bogate zamążpójście, co w konsekwencji ma uchronić dorastającą córkę od losu, jaki spotkał jej rodziców. Podobne stanowisko wyraża przyjaciółka głównej bohaterki – Gizela, przesadnie adorowana przez swojego partnera Riccarda, bo stale otrzymująca od niego drogie prezenty. Jednak największą arogancją względem Adriany odznacza się, okłamujący ją na każdym kroku i szepczący dziewczynie czułe słówka do ucha, kierowca Gino, a jego wspólnik – brutalny i wyjątkowo silny Sonzogno – ucieknie się nawet do rękoczynów, aby wymusić na rzymskiej piękności nie tylko akt miłosny, ale co gorsza, małżeństwo. Dziewczyna atakowana jest z każdej możliwej strony, a jej codzienność, nasiąknięta ciężką pracą szwalniczą, nie przynosi efektów adekwatnych do czasu poświęconego przy maszynie.

Rzymianka 1954 film recenzja

Nic więc dziwnego, iż za namową Gizeli i po dosadnych insynuacjach matki, twierdzącej że życie bez pieniędzy – nieważne jak bogobojne i uczciwe – skaże córkę na wieczną mękę, Adriana podejmuje w końcu decyzję o wyjściu na ulicę. Kobieta, pomimo młodego wieku i braku doświadczenia pod kątem obchodzenia się z mężczyznami, nie licząc kontaktu z egoistycznym Ginem, szybko zyskuje świadomość, że jej piękne ciało stało się poniekąd odpowiedzialne za wiele przykrości, lecz dzięki sile charakteru dziewczyny i uczuciu, jakim darzy ona partyzanta Mina, jest w stanie udźwignąć na barkach nie tylko żale rodzicielki i niesłuszną zazdrość ze strony przyjaciółki, ale przede wszystkim męską niegodziwość.

„Rzymianka” – film Luigiego Zampy a powieść Alberta Moravii

„Rzymianka”, w reżyserii Luigiego Zampy, w zestawieniu z powieścią autorstwa Alberta Moravii, jest jedynie wizualnym uzupełnieniem książki tego wybitnego pisarza. Film, pomimo że zaprezentował większość wątków zawartych w literackim pierwowzorze, wydaje się okrojony z emocji, zwłaszcza tych mniej obyczajnych. Na kartach powieści Adriana jest bowiem kimś w rodzaju przewodniczki po nocnych ulicach Rzymu, gdzie każdy neon, każdy hotel, każda restauracja, każdy element męskiego ciała, każde spojrzenie pożądliwych oczu stanowią wyjątkowy suplement do jej erotycznych opowieści. Dziewczyna, opisując swoją pracę, wysuwa bardzo trafne wnioski na temat partnerów, z którymi sypia i mówi nam wprost o kobiecej fascynacji mężczyznami w każdym wieku, mianowicie:

„U młodych lubiłam ich wysmukłe, szczupłe ciała, jeszcze chłopięce, niezręczne ruchy, nieśmiałość, pieszczotliwość spojrzenia, świeżość warg, miękkość włosów; u tych w średnim wieku podobały mi się muskularne ramiona, rozrośnięte klatki piersiowe, znamionujące ową masywność, którą dojrzałość nadaje budowie ramion, brzucha i nóg mężczyzny; podobali mi się na koniec i starzy, bo mężczyzna, w przeciwieństwie do kobiety, niewiele traci z wiekiem i nawet na starość zachowuje wdzięk młodości albo nabiera nowego, w zupełnie innym rodzaju.”.

Rzymianka 1954

Po tak zmysłowym opisie wydawać by się mogło, że Zampa nakręci bardziej odważny i prowokacyjny obraz, lecz niestety reżyser obrał drogę poprawności, pozbawiając tym samym swoje dzieło pikantniejszych wątków, co nie oznacza wcale, że filmowa wersja „Rzymianki” nie jest warta obejrzenia. O sile filmu świadczy, wcielająca się w rolę tytułową, wybitna włoska aktorka Gina Lollobrigida, a jej uroda w połączeniu z charyzmą nadaje głównej bohaterce szlachetność i pomimo tego, że dziewczyna wykonuje niechlubny zawód kurtyzany, kibicujemy tej „nocnej damie” od pierwszych do ostatnich minut i nie oceniamy zarówno pod kątem profesji, jaką wykonuje, jak i drogi, jaką obiera na późniejszym etapie życia i choć Zampa idealnie pokierował gwiazdą swojej produkcji, to jednak największe wyrazy uznania należą się Moravii za intymne wygenerowanie portretu kobiety upadłej.

Pisarz zastosował bowiem ciekawą metodę, otóż napisał historię w pierwszej osobie z żeńskiej perspektywy, co świadczy o głębokiej znajomości kobiecej psychiki. Poza tym niezwykle oryginalnym patentem Moravia w genialny sposób wykorzystał przedmioty codziennego użytku, za pośrednictwem których nie tylko zbudował w naszej wyobraźni odpowiednią scenografię, ale przede wszystkim – co w tym przypadku jest nawet istotniejsze – nakreślił kondycję psychiczną Adriany. Każde lustro, lampka nocna, element garderoby, drobny podarunek w formie biżuterii lub innych kosztowności ma tu swoje miejsce, jednak bez udziału emocji głównej bohaterki pozostaje jedynie martwym, nic nieznaczącym obiektem. Dowodem na to jest stwierdzenie Adriany, które pada podczas jej pierwszej wizyty w imponującej willi, gdzie partner dziewczyny świadczy zatrudnienie jako szofer, otóż:

„Tego dnia, ponieważ miałam wyjść z Ginem, ubrałam się jak mogłam najładniej, włożyłam najlepsze pantofle, najlepszą bluzkę i najlepszą parę jedwabnych pończoch. Pamiętam, że sukienka była dwuczęściowa, czarny żakiecik i spódniczka w czarno-białą kratę. Materiał nie był nawet najgorszy, ale krawcowa z naszej dzielnicy, która go uszyła, miała niewiele większe kwalifikacje od mojej matki. Spódnica była za krótka i w dodatku nierówna, o wiele dłuższa z przodu, tak że zakrywała mi wprawdzie kolana, ale za to z tyłu niemal widać było uda. Żakiet był zanadto wcięty w pasie, z dużymi klapami i tak wąskimi rękawami, że uwierał mnie pod pachami. Żakiet ten pękał na mnie, biust wylewał się na zewnątrz, jak gdyby w trakcie szycia zabrakło nagle materiału. Bluzeczka była prosta, bez żadnych haftów, różowa, z przezroczystego taniutkiego materiału, przez który prześwitywał mój najlepszy spodzik z białego nansuku. Pantofle miałam czarne, błyszczące, z dobrej skórki, ale staromodne. Nie nosiłam kapelusza, a moje włosy, kasztanowate, kręcone, rozpuszczone były na ramiona. Włożyłam po raz pierwszy tę sukienkę i bardzo się nią pyszniłam. Wydawało mi się, że jestem niezwykle elegancka i że wszyscy będą się za mną oglądali na ulicy. Ale kiedy weszłam do sypialni pani domu i zobaczyłam jej łóżko, szerokie, niskie, z miękkimi materacami, przykryte jedwabną, pikowaną kołdrą, haftowaną bieliznę z cienkiego płótna i zasłony miękko spływające z sufitu, a jednocześnie ujrzałam moje trzykrotne odbicie w lustrach toalety stojącej w głębi pokoju, zdałam sobie sprawę, że ubrana jestem jak żebraczka”.

Rzymianka Gina Lollobrigida

Po tym jakże szczegółowym opisie majętnego pomieszczenia, zwłaszcza fragmencie z trzykrotnym odbiciem wizerunku w lustrach toalety, widać intensywność emocji, jakie targały główną bohaterką, a drobiazgowa charakterystyka jej garderoby, z wyraźnym uwzględnieniem wylewającego się biustu i odkrytych ud, pokazuje, że owo ubranie nie zostało uszyte źle, jak z początku myślała jego właścicielka, ale poprzez celowe zwężenie w odpowiednich miejscach miało jedynie podkreślić ponadprzeciętne, cielesne atrybuty Adriany – dziewczyny na wskroś dobrej, lecz równie naiwnej.

„Rzymianka” – Gina Lollobrigida w roli tytułowej

Nie ulega wątpliwości, że Gina Lollobrigida, obok innej znanej gwiazdy włoskiego kina – Sophii Loren, była jedną z największych filmowych ikon. Jej kariera objęła aż sześć dekad, a ilość obrazów, w jakich zagrała, liczy prawie siedemdziesiąt. Oprócz występowania w filmach ta wszechstronna artystka parała się ponadto śpiewem, rzeźbieniem, rysunkiem oraz – co na późniejszym etapie kariery przyniosło jej duży rozgłos – dziennikarstwem i fotografią. W 1973 roku, na rynku wydawniczym ukazał się album z fotografiami jej autorstwa, zatytułowany „Italia Mia”. Zestaw składa się ze 192 zdjęć, głównie czarno-białych, przedstawiających codzienne życie we Włoszech na początku lat. 70 XX wieku. Znajdziemy tam zarówno fotografie dzieci bawiących się w dzielnicach biedoty, jak i pięknych roznegliżowanych kobiet, jednak największe wrażenie robi kard przedstawiający poród, gdzie dziecko nie miało jeszcze odciętej pępowiny.

Gina Lollobrigida odeszła 16 stycznia 2023 roku, w wieku 95 lat. Pozostawiła po sobie masę świetnych ról, a bycie symbolem seksu nie sprawiło, że osiadła na laurach, lecz spełniała się na wielu innych płaszczyznach artystycznych. Sam Alberto Moravia napisał nawet specjalną dedykację na potrzeby albumu „Italia Mia”, a La Lollo, bo tak tytułowali ją włoscy fani, ani na moment nie zwalniała tempa. Aktorka słynęła także z oryginalnych poglądów, a jej wypowiedzi na temat płci pięknej: „Mądra kobieta zawsze wybiera sobie buty o numer większe, a pulower o numer mniejszy” lub seksu: „Erotyka już się nie kalkuluje. Publiczność żąda teraz świeżości i naturalności. Zamiast biustu trzeba pokazywać serce”, świadczą nie tylko o niebanalnym poczuciu humoru, ale przede wszystkim doświadczeniu życiowym.

Gina Lollobrigida - Italia Mia

Zdjęcie z albumu “Italia Mia”

Alberto Moravia, poza wypowiedzią przytoczoną na początku artykułu, idealnie oddającą osobowość głównej bohaterki „Rzymianki” – Adriany, powiedział także: „Człowiek, który nic nie wie, posiada odwagę; ten który dużo wie – strach.”. Gina Lollobrigida dysponowała ogromną wiedzą i wrażliwością, a pomimo tego nie bała się podejmowania trudnych tematów w swojej pracy fotoreporterskiej. Zwiedziła prawie cały świat, fotografując przeróżnych ludzi i unikalne obiekty, pozostawiając tym samym nie tylko filmy dla fanów kina, ale przede wszystkim ogrom historii na zdjęciach dla każdego żyjącego człowieka.

Bibliografia:

Moravia A., Rzymianka, Warszawa 1974;

Lollobrigida G., Italia Mia, Amphoto 1973.

Avatar photo

Aleksander Biegała

Absolwent Uniwersytetu Łódzkiego na kierunkach Pedagogika społeczna oraz Dziennikarstwo i Komunikacja społeczna. Przenosi wybrane filmy na grunt muzyczny. Regularnie publikuje artykuły dla portali Plaster Łódzki i Kinomisja Pulp Zine. W kinie najbardziej ceni jego żeński element, a "Kobieta z wydm" Hiroshiego Teshigahary to dla niego wyznacznik obrazu doskonałego.