TOP 12 parodii filmowych

Od samych początków kina gatunek komedii należy do jednych z najbardziej popularnych rodzajów filmów. Można wręcz powiedzieć, że bawienie widza i dostarczanie mu rozrywki to główna cecha kinematografii. Jest to zatem też jedna z trudniejszych sztuk. Istnieje bowiem wiele rodzajów humoru, a ludzie różnią się między sobą na tyle, że to, co jednego bawi do rozpuku, innego może nawet odstręczać. Stworzenie listy najlepszych komedii mija się więc poniekąd z celem, ponieważ temat jest zbyt szeroki. Bardziej zasadne wydaje się podzielenie kina komediowego na podgatunki. Jednym z nich, który święcił triumfy szczególnie w latach 80. i 90. są parodie filmowe. Są to, najogólniej mówiąc produkcje, które w krzywym zwierciadle kopiują inne słynne obrazy. Zrobienie dobrej parodii nie jest proste, ponieważ łatwo popaść w pułapkę nieśmiesznych żartów, czy też prymitywizmu, ale na szczęście powstało kilka pozycji, które do dziś noszą dumne miano klasyków.

Najlepsze parodie filmowe

12. Mafia! (1998)

Najlepsze parodie filmowe Mafia

W historii powstało dużo filmów o mafii. Wiele z nich z “Ojcem chrzestnym” na czele zaliczanych jest do najwybitniejszych dzieł w historii. Nic zatem dziwnego, że były one także często parodiowanie przez różnych twórców. Obrazem, który zrobił to najbardziej kompleksowo, jest komedia “Mafia!” z 1998 roku. Podobnie jak liczne pierwowzory prezentuje ona sagę jednego z rodów mafijnych i jego walkę o władzę i wpływy. W rolach głównych obserwujemy tu znanych z innych parodii Lloyda Bridgesa, czy też urokliwą Christine Applegate. Produkcja stylistycznie odnosi się do najlepszych tradycji amerykańskiej parodii. Aż roi się w niej od mniejszych i większych gagów, które potrafią rozbawić do łez. Trzeba przy okazji ostrzec, że część z nich przeznaczona jest raczej dla widzów dorosłych. Ogólnie jednak “Mafia!” to komedia, która nie schodzi poniżej pewnego poziomu przyzwoitości.

11. „Ściśle tajne” („Top Secret”, 1984)

Top parodie filmowe - Ściśle tajne

Jeden z być może mniej znanych obrazów na liście. “Ściśle tajne” z 1984 roku w pamięci widzów zapisał się głównie jako debiut Vala Kilmera. Nie tylko jednak dla tego warto zwrócić na tę komedię uwagę. Jest to przede wszystkim świetna pozycja, która jak ulał wpisuje się w ramy filmowych parodii. Nie powinno to być jednak zaskoczeniem, gdyż za realizację produkcji wzięli się prawdziwi fachowcy od tematu, czyli bracia Zucker. Film przenosi nas do NRD, gdzie popularny amerykański piosenkarz zostaje wplątany w aferę szpiegowską. I właśnie tego typu dzieła parodiuje “Ściśle tajne”. Jak większość dokonań braci Zucker, obraz obfituje w wiele śmiesznych gagów, które wylewają się wprost z ekranu na każdym kroku. Różnorodności dodaje, chociażby wplecenie w fabułę francuskiego ruchu oporu, którego członkowie mają bardzo interesujące imiona. Momentami żarty balansują na granicy dobrego smaku, nie przekraczają jednak tej cienkiej linii.

10. „Straszny film 3” („Scary Movie”, 2003)

Najśmieszniejsze parodie filmów Straszny film 3

Najbardziej współczesną pozycją na liście parodii jest obraz z serii “Straszny film”. To najdłuższa saga komedii, która wykorzystuje liczne powstałe na przestrzeni lat dzieła grozy. Horrory idealnie nadają się do satyry, lecz trzeba uczciwie przyznać, że nie wszystkie odsłony franczyzy zaliczają się do tych godnych polecenia. Najlepszą bodaj częścią jest ta z numerem trzy, która parodiuje takie produkcje jak “Znaki”, czy “The Ring”. Pozwala to skonstruować całkiem wciągającą fabułę, obfitującą w zabawne żarty. Silną stroną filmu jest obsada, w której znaleźć możemy znanych z innych parodii Charlie Sheena, Leslie Nielsena czy Annę Faris. Jak większość obrazów tego typu także “Straszny film 3” nie boi się żartować z tematów tabu, a twórcy często jadą po bandzie. Wychodzi to jednak obrazowi w ostatecznym rozrachunku na dobre, a wiele gagów pozostaje w pamięci na dłużej.

9. „Kosmiczne jaja” („Spaceballs”, 1987)

Filmowe parodie - Kosmiczne jaja 1987

Największym chyba specem od parodii filmowych jest Mel Brooks. Na przestrzeni lat spod jego ręki wyszło wiele pamiętnych produkcji, które zapadły widzom w pamięci równie mocno co parodiowane oryginały. Jednym z najsłynniejszych dokonań reżysera są bezsprzecznie “Kosmiczne jaja”. Film ten miał stanowić komediową odpowiedź na komercyjny sukces serii filmów spod znaku „Gwiezdnych wojen”. W 1987 roku premierę miała właśnie ich parodia, która do dziś potrafi szczerze bawić. Opiera się w sumie na prostych zabiegach jak obsadzenie w roli groźnego szwarccharakteru niewysokiego Ricka Moranisa. Efekt kontrastu, jak to często w komediach bywa, także i tym razem zdał egzamin. Po raz kolejny okazało się, że prostota jest najlepszym patentem, a “Kosmiczne jaja” zaliczyć można spokojnie do jednych z najbardziej udanych przedsięwzięć Brooksa.

8. “The Rutles: All You Need Is Cash “(1978)

parodie filmy - The Rutles All you need is cash

Anglicy słyną ze swego specyficznego poczucia humoru. Potrafią śmiać się prawie z wszystkiego, zachowując dystans do rzeczy świętych. A mianem takim na pewno określić można najsłynniejszy muzyczny zespół wszech czasów, czyli The Beatles. Pozycja czwórki z Liverpoolu nie przeszkodziła Ericowi Idle w stworzeniu pastiszu na grupę w postaci filmu “The Rutles: All You Need Is Cash” z 1978 roku. Znany z grupy Monty Pythona komik zaadaptował znany z telewizyjnego formatu humor, by stworzyć pseudo dokumentalny obraz o słynnej kapeli The Rutles, mającej imitować Beatlesów. Efekt jest prześmieszny i nawet wymyślone na potrzeby filmu piosenki brzmią nieźle. Produkcja przede wszystkim piętnuje jednak wszystkie mechanizmy towarzyszące gwiazdorstwu oraz show-biznesowi.

7. „Robin Hood: Faceci w rajtuzach” (1993)

Top 12 parodii filmowych Robin Hood faceci w rajtuzach

Kolejne z dzieł Mela Brooksa na liście. Nie powinno to jednak nikogo dziwić, jako że jest to prawdziwy ekspert od parodii. Tym razem na tapet poszedł wielce popularny w początkach lat 90. obraz “Robin Hood: Książę złodziei”. Wersja Brooksa nosi zaś tytuł “Robin Hood: Faceci w rajtuzach”. Film opowiada w zasadzie tę samą historię, co oryginał, lecz ze sporym przymrużeniem oka. Nie sposób wymienić tu wszystkich żartów zastosowanych w produkcji. Jest ich po prostu zbyt wiele. Na szczęście większość z nich jest bardzo udana, co jest gwarancją udanego seansu. Wystarczy wspomnieć tu niewidomego sługę Robina, chwytającego strzały w locie, jego druha Apsika, czy szeryfa przestawiającego słowa w każdym zdaniu.

6. „Płonące siodła” („Blazing Saddles”, 1974)

parodie westernów - Płonące siodła

Niezwykle popularnym gatunkiem zwłaszcza w dawnych czasach był western. Nic dziwnego zatem, że i on musiał doczekać się swojej parodii. Zadania tego podjął się nie kto inny jak Mel Brooks. W efekcie otrzymaliśmy jedno z jego najbardziej udanych dzieł, jakim bez wątpienia są “Płonące siodła” z 1974 roku. Główne role w filmie obsadzili Cleavon Little oraz Gene Wilder, dla którego nie był to ostatni kontakt z reżyserem. Film opowiada o pewnym miasteczku, w którym szeryfem zostaje mianowany czarnoskóry. Budzi to oczywiście wiele nieporozumień i komicznych sytuacji. Obraz zwłaszcza w końcowej fazie po przełamaniu czwartej ściany przeistacza się w prawdziwy chaos, mieszając gatunki i postacie. Ostatecznie dostajemy bardzo śmieszną kombinację, która dotyka przy okazji tak poważnych tematów, jak kulturowe oraz rasowe różnice, oraz uprzedzenia.

5. Hot Shots! (1991)

Parodie znanych filmów Hot Shots

“Hot Shots!” to bez wątpienia jedna z najbardziej popularnych i udanych parodii jak i w ogóle komedii. Powstała na fali popularności takich dzieł jak “Top Gun” czy druga i trzecia część “Rambo”. Do dziś powoduje uśmiech na twarzy widzów czego dowodem są kolejne telewizyjne seanse. Gwiazdą produkcji oraz jej drugiej części był Charlie Sheen. Film zapisał się w pamięci widzów wieloma kultowymi żartami. Twórcy z powodzeniem nabijają się z hollywoodzkich motywów, tak często wykorzystywanych w “poważnych” produkcjach. Robią to jednak w sposób taktowny i nie pozbawiony klasy. Przede wszystkim gagi potrafią naprawdę bawić i nie są wymuszone. Trzeba przy okazji zaznaczyć, że seria “Hot Shots!” wypadła tak dobrze, ponieważ materiał oryginalny, który parodiowała stanowił niewyczerpaną skarbnicę możliwości.

4. „Młody Frankenstein” („Young Frankenstein”, 1974)

Kultowe parodie filmowe - Młody Frankenstein

Następna pozycja w zestawieniu, za której powstanie odpowiedzialny jest Mel Brooks. Nie sposób jednak, by było inaczej, skoro jest to prawdziwy spec, jeśli idzie o parodie. Sam film zaś to jedno z jego najlepszych dokonań i musiało się znaleźć dla niego miejsce w rankingu. Warto tutaj też wspomnieć, że swoją poważną cegiełkę do powstania scenariusza dzieła dołożył, grający w nim główną rolę, Gene Wilder. Obraz nakręcony w czerni i bieli, ma oczywiście parodiować wszelkie klasyczne filmy grozy z okresu, gdy zyskiwały sobie one dopiero popularność. Mamy tu zatem młodego potomka doktora Frankensteina, podobnie jak on opętanego myślą stworzenia człowieka “od nowa”. W realizacji tych planów wspiera go oddany towarzysz, czyli Igor, w którego z powodzeniem wcielił się wielce charakterystyczny aktor, jakim był Marty Feldman. W produkcji aż roi się od pamiętnych, śmiesznych momentów, a kilka gagów było tak pomysłowych, że wykorzystano je w filmie kilka razy.

3. „Oto Spinal Tap” (1984)

12 najlepszych parodii filmowych Oto Spinal Tap

Powstały w 1984 roku “Oto Spinal Tap” nie parodiuje konkretnego filmu, a jest raczej prześmiewczym spojrzeniem na cały gatunek muzycznych dokumentów. Obraz opowiada historię pewnej słynnej, fikcyjnej grupy muzycznej, specjalizującej się w tak zwanym ciężkim graniu. Film jest zapisem trasy koncertowej brytyjskiej grupy heavy metalowej Spinal Tap po USA. Produkcja wprowadza widza za kulisy życia na walizkach oraz ukazuje wszystkie inne blaski i cienie bycia gwiazdą rocka. Wraz z upływem czasu coraz więcej pojawia się tych drugich, co prowadzi do tymczasowego rozpadu kapeli.

“Oto Spinal Tap” został pozytywnie przyjęty przez krytykę i mimo że początkowo nie odniósł sukcesu kasowego, to z biegiem lat, głównie poprzez dystrybucję na kasetach VHS, zdobył sobie także uznanie widzów oraz status dzieła kultowego. Dowodem na to są liczne odniesienia i sformułowania pochodzące z filmu, które weszły do języka potocznego. Produkcja przyczyniła się także do rozwoju gatunku mockumentary, stając się punktem odniesienia dla późniejszych tego typu filmów, a żarty takie jak miniaturowe Stonehenge, wybuchający perkusista, czy 11-stopniowy wzmacniacz zapisały się na stałe w kanonie komedii.

2. „Naga broń: Z akt Wydziału Specjalnego” („The Naked Gun”, 1988)

filmowe parodie wszech czasów - Naga broń

“Naga broń” to dziś już klasyka nie tylko gatunku komedii, ale w ogóle kina. I chociaż cała seria była udana, tu chciałbym się skupić na tej pierwszej, której najbliżej chyba było do telewizyjnego oryginału, czyli serialu “Brygada specjalna”. Bezsprzeczną gwiazdą produkcji był oczywiście Leslie Nielsen. Bez niego nie byłoby “Nagiej broni” i być może w ogóle parodii filmowych takich, jakie je znamy i lubimy. Najpotężniejszą nomen omen bronią Nielsena był jego stoicki spokój oraz niezmiennie poważna mina, które stały w kontraście z tym, co dzieje się wokół. Równie ważną rolę w obrazie odgrywa również absurd w czystej postaci. “Naga broń” to jeden z tych filmów, które wymagają od widza ciągłej uwagi. Inaczej grozi nam to, że przeoczymy jakiś kolejny gag. Na ekranie ciągle coś się dzieje, także w tle, i to właśnie decyduje o jego jakości jako dostarczyciela pierwszorzędnej rozrywki.

1. „Czy leci z nami pilot?” („Airplane!”, 1980)

parodia filmy Czy leci z nami pilot

Mało jest dzieł, które zasługiwałby na czołowe miejsce bardziej niż “Czy leci z nami pilot?” z 1980 roku w reżyserii ekipy bracia Zucker i Jim Abrahams. Można nawet powiedzieć, że to właśnie od tego filmu zaczęła się popularność różnego rodzaju parodii. Produkcja odniosła bowiem spory sukces i nadal jest uwielbiana przez rzesze fanów. Poszczególne kawały z obrazu krążą po Internecie, niezmiennie bawiąc nowe pokolenia widzów. Zaletą “Czy leci z nami pilot?” jest mnogość pomysłów, jakie w nim zastosowano. Twórcy czerpali z całej masy filmów katastroficznych, które były tak bardzo popularne w tamtym czasie. Materiału było zatem aż nadto. Co ważne, twórcy nie brali jeńców, jeśli chodzi o kreowanie żartów. Nie bali się zażartować z tematów uważanych powszechnie za tabu. To ryzyko opłaciło się, bo gagi nadal są aktualne. Poza tym to właśnie dzięki temu filmowi wiemy, że nie należy zwracać się do Leslie Nielsena Shirley.

Andrzej Kownacki

Andrzej Kownacki

Z wykształcenia fototechnik. Z zamiłowania kinoman. Większość życia spędził przed ekranem telewizora, oglądając filmy, seriale i teledyski. Fan muzyki lat 70. i 80. Wierzy, że kinematografia może wpływać na ludzi, zmieniając ich postrzeganie świata. Nie ma ulubionego gatunku, ponieważ uważa, że aby naprawdę poznać kino, trzeba oglądać wszystko. Nieobce są mu klasyczne dzieła, ikony popkultury, jak i obskurne produkcje, o których mało kto słyszał. Pisze amatorsko o szeroko pojmowanej kulturze na portalach Wild Weekly i Dziennik Teatralny oraz z przymrużeniem oka na prywatnym blogu.