„Salto” Konwickiego – polskość w zwierciadle groteski
Tytuł: “Salto”
Rok produkcji: 1965
Reżyseria: Tadeusz Konwicki
Obsada: Zbigniew Cybulski, Gustaw Holoubek, Wojciech Siemion, Iga Cembrzyńska, Zdzisław Maklakiewicz, Marta Lipińska, Irena Laskowska, Andrzej Łapicki
„Salto” to jeden z najważniejszych filmów Tadeusza Konwickiego i Polskiej Szkoły Filmowej. Obraz stanowi groteskowy komentarz do kina tego nurtu, a także zawiera autoironiczne refleksje na temat postaci artysty. W głównej roli wystąpił Zbigniew Cybulski w charakterystycznej czarnej skórzanej kurtce i ciemnych okularach, na poły parodystycznie nawiązując w ten sposób do swoich głośnych kreacji aktorskich. Jednocześnie Kowalski vel Malinowski to również uosobienie samego Konwickiego – twórcy odbywającego podróż do krainy narodowych mitów, gdzie przypisuje się mu mesjańską rolę poety-przewodnika.
„Salto” – krótka podróż do przeszłości
„Salto” Tadeusza Konwickiego przypomina oniryczny utwór literacki. Akcja utworu rozgrywa się podczas jednej doby. Głównym bohaterem filmu jest niejaki Kowalski, przedstawiający się również jako Malinowski (Zbigniew Cybulski), który pewnego letniego dnia przyjeżdża pociągiem do małej wioski, gdzie ukrywał się w czasie wojny. Udaje się do domu dawnej narzeczonej, w którym obecnie mieszka jej prawie dorosła córką Helena (Marta Lipińska) z ojcem (Gustaw Holoubek). Mężczyznę dręczy wojenna trauma, w chwilach zaburzonej świadomości wydaje mu się, że jest ścigany przez „trzech”, którzy zamierzają wykonać na nim wyrok śmierci.
Kowalski szybko nawiązuje bliski kontakt z mieszkańcami wioski. Odkrywa ich wewnętrzne lęki i pragnienia, prowadzi głębokie rozmowy, a nawet uzdrawia chore dzieci. W końcu podczas wieczornej zabawy tanecznej odbywającej się w dawnej synagodze, zostaje wzięty za natchnionego proroka, któremu mieszkańcy chcą bezgranicznie zawierzyć swoje losy. Jednocześnie Kowalski nawiązuje romans z Heleną i obiecuje jej nocną ucieczkę z wioski. Rano zjawia się jednak żona mężczyzny (w tej roli Iga Cembrzyńska), która demaskuje jego prawdziwą tożsamość. Okazuje się, że to zwyczajny „dziwkarz i łgarz” – nieodpowiedzialny małżonek i ojciec. Rozczarowani mieszkańcy przeganiają bohatera z wioski, rzucając w niego jabłkami. Mężczyzna wskakuje do pociągu i odjeżdża.
„Salto” i Polska Szkoła Filmowa
„Salto” to film wielowymiarowy i bardzo mocno osadzony w poetyce Polskiej Szkoły Filmowej. Konwicki konstruuje tu jednak na poły ironiczny obraz tego nurtu kina, posługując się parodią i groteską. Główny bohater to typowa postać twórców Polskiej Szkoły Filmowej: bohater zmagający się z wojenną traumą i niedorastaniem do narodowych heroicznych mitów. Co więcej, portretuje go Zbigniew Cybulski – czołowy aktor nurtu, którego rola stanowi oczywiste nawiązanie zarówno do Maćka Chełmickiego z „Popiołu i diamentu” Andrzeja Wajdy, jak i Wiktora z „Jak być kochaną” Wojciecha Jerzego Hasa. U Konwickiego jest to mężczyzna o podwójnej tożsamości, do czego odsyłają jego dwa różne nazwiska. Cybulski to jednocześnie prorok i wieszcz mający ambicję bycia przewodnikiem narodu, jak i zwykły „dziwkarz i łgarz”, czyli kabotyn.
„Salto” to zatem krzywe zwierciadło zarówno kreacji bohatera, jak i Polskiej Szkoły Filmowej. Jednocześnie Konwicki, podobnie jak cały nurt, wypowiada się tu na temat polskiej martyrologii, dostrzegając jej wewnętrzne paradoksy i pułapki. Powaga i iście tragiczne doświadczenia są tu zanurzone w poetyce absurdu, która oddaje przeżycia całego pokolenia – dotkniętego wojną, a następnie złudzeniem budowania nowego socjalistycznego ładu. „Salto” bierze również w ironiczny cudzysłów zdobycze „małej stabilizacji” lat 60., obnażając narodowe kompleksy i ich kompensacje.
Kowalski vel Malinowski jako wodzirej tanecznej zabawy to oczywiste nawiązanie do chocholego tańca z „Wesela” Stanisława Wyspiańskiego. Mamy tu zaklęty krąg tych samych narodowych problemów – rozdarcie między bolesną historią a marzeniami o nowoczesności oraz między patetycznym heroizmem a narodowymi przywarami.
„Salto” – Konwicki i koncepcja artysty
Cybulski w ciemnych okularach, czarnej skórzanej kurtce i w pionierkach to jednak nie tylko gra z jego własnymi aktorskimi kreacjami, ale również odesłanie do samego Tadeusza Konwickiego. W bohaterze można dostrzec rysy biograficzne, stanowi on wcielenie współczesnego artysty – ni to literata, ni reżysera ni poety. Przemawia profetycznym, poetyckim językiem, zna tajemnice mieszkańców i potrafi do nich dotrzeć. Jego rola – mimo że poniekąd nasycona bufonadą – jest w większości pozytywna. Kowalskiemu udaje się na chwilę przełamać marazm miasteczka, obudzić wspomnienia i marzenia bohaterów. Wszyscy zaczynają dostrzegać w nim szansę na odmianę swojego losu.
Tadeusz Lubelski interpretuje „Salto” w kategoriach paraboli. Kowalski vel Malinowski to w tym kontekście figura Konwickiego-twórcy, miasteczko to przestrzeń jego sztuki natomiast mieszkańcy to jej odbiorcy. Każdy widzi zatem w bohaterze kogoś innego: jedni uzdrowiciela, inni psychoanalityka, jeszcze inni proroka, narodowego wieszcza lub kochanka. W tym sensie „Salto” staje się również opowieścią o różnorodnych funkcjach sztuki: terapeutycznej, profetycznej, spajającej naród czy po prostu kompensującej kompleksy.
Ostatecznie jednak mieszkańcy miasteczka dostrzegają, że kreacja artysty jest mistyfikacją. Gdy okazuje się, że Kowalski to zwyczajny człowiek z krwi i kości z bardzo pospolitymi wadami, oszukani ludzie przeganiają go. „Salto” przedstawia zatem artystę jako osobowość z natury ambiwalentną i często nie dorastającą do własnej wielkości. Jest to szczególne zagrożenie dla twórcy polskiego ze względu na zanurzenie naszej kultury narodowej w micie mesjańskim, przypisującym artyście rolę zbawiciela. Jednocześnie jednak film mówi o odbiorcach, którzy być może oczekują od sztuki zbyt wiele. Mówi również o naszym narodowym charakterze.
„Salto” – wieloznaczna figura
Tu otwiera się miejsce dla interpretacji tytułowego „Salta” – to właśnie tą figurą zaczyna i kończy się film (bohater wykonuje salto wyskakując z pociągu). Salto jest również nazwą nowoczesnego tańca, którego Kowalski uczy mieszkańców na zabawie. To dość niebezpieczna figura gimnastyczna, świadcząca o odwadze i brawurze jej wykonawcy, ale też odsyłająca do pewnej pozy, spektaklu, popisywania się. To właśnie za pomocą tej metafory opisał Konwicki polskość z tkwiącą w niej wewnętrzną ambiwalencją. Jest tu bowiem miejsce na prawdziwe bohaterstwo, ale jest też przestrzeń pozerstwa, a nawet emocjonalnego, niemal schizofrenicznego rozchwiania. To ostatnie widać szczególnie podczas tańca bohaterów, kiedy nieustannie popadają w skrajności: od ekstatycznej radości do bijatyki i agresji. Przypomina to opis narodowego charakteru Polaków przez znanych psychiatrów, jak Antoni Kępiński czy Eugeniusz Brzezicki, który przypisywali nam gwałtowny, acz słomiany zapał, fantazję i brawurę, ale też nadzwyczajną wytrzymałość i altruizm w trudnych sytuacjach.
„Salto” to zatem dzieło niezwykle bogate w różnorodne sensy, choć nie pozbawione wad. Być może jest nazbyt statyczne i „literackie”, za mało w nim wciągającej fabuły, za dużo oniryzmu. Wszelkie niedostatki równoważy jednak znakomita gra aktorska, zwłaszcza legend polskiego kina: Cybulskiego i Holoubka, głęboki, refleksyjny przekaz filmu i wieloznaczna gra, do jakiej Konwicki zaprasza odbiorców.
Literatura:
T. Lubelski, „Historia kina polskiego 1895 – 2014”, Kraków 2014.
A.Garbicz, „Kino, wehikuł magiczny – podróż trzecia. Przewodnik osiągnięć filmu fabularnego”, Kraków 1996.