„Matki, żony i kochanki” – kobieca przyjaźń przetrwa wszystko
Tytuł: “Matki, żony i kochanki” (serial TV)
Lata emisji: 1995 – 1998
Obsada: Gabriela Kownacka, Elżbieta Zającówna, Małgorzata Potocka, Anna Romantowska i inni
18 lutego 1996 roku na antenie stacji TVP1 zadebiutował serial „Matki, żony i kochanki”. Była to produkcja przełomowa dla polskiej telewizji. Scenariusz opierał się na przedstawieniu kobiecych losów z różnych perspektyw. Krytycy nie zawsze byli przychylni, ale mimo to, co tydzień miliony widzów zasiadało przed telewizorami, aby śledzić losy Doroty, Hanny, Wiktorii i Wandy. Z jakiego powodu serial odniósł sukces i dlaczego był tak ważny?
„Matki, żony i kochanki” – serial na nową erę
Polska telewizja z lat dziewięćdziesiątych odzwierciedlała zmiany, które zachodziły w naszym kraju. Po latach komunistycznej szarzyzny, zrobiło się bardziej kolorowo, różnorodnie. Należy jednak pamiętać, że na nie do końca przygotowanych obywateli czekał już szereg wcześniej nieznanych zagrożeń. Telewizja starała się być bardziej pluralistyczna w kontrze do wieloletniej propagandy. Emitowano przeciwstawne poglądowo programy jak np. anarchistyczne, mocno liberalne „Lalamido”, a po drugiej stronie barykady w tym czasie stał konserwatywny „WC Kwadrans” Wojciecha Cejrowskiego. W tej rozrywkowej ekspansji, rodzime seriale powoli traciły na znaczeniu lub po prostu nie były w stanie zainteresować nowych widzów.
W 1991 roku emisję zakończyła pierwsza, polska telenowela „W Labiryncie”. TVP próbowało powtórzyć jej sukces poprzez takie produkcje jak: „Radio Romans” czy „Fitness Club” – bezskutecznie. Dopiero debiutujący w 1997 roku „Klan” przywrócił ponownie do łask ten gatunek. Z perspektywy czasu, trudno jest wyróżnić polski serial z lat 1990-1994, który po latach byłby ciepło wspominany. W 1995 roku premierę miała kultowa „Ekstradycja”, a kilka miesięcy później wystartowały „Matki, żony i kochanki”. Telewizja Polska powoli wychodziła z serialowego letargu, a za jej plecami rosła już konkurencja ze strony najpierw Polsatu a później TVNu.
„Matki, żony i kochanki” – przyjaźń, która przetrwała lata
Według reżysera Juliusza Machulskiego pomysł na serial wyszedł z inicjatywy kierownictwa TVP. Za scenariusz odpowiedzialne było małżeństwo Paweł Trzaska i Zdena Sisova. Zanim Amerykanki mogły podziwiać losy bohaterek „Seksu w wielkim mieście” albo „Gotowych na wszystko”, Polki spędzały czas u boku własnych ekranowych przyjaciółek. Twórcy zarysowali główne postacie w taki sposób, aby każda reprezentowała inny typ osobowości oraz stylu życia. Mamy tu nowoczesną i pewną siebie Dorotę (Gabriela Kownacka), która z początku lawiruje pomiędzy mężem a kochankiem. Przebojową Hannę (Elżbieta Zającówna), która nie boi się postawić byłemu mężowi i bez skrupułów wyrzuca go za drzwi. W dodatku utrzymuje krótkotrwałą znajomość z młodym studentem, co w latach dziewięćdziesiątych mogło budzić kontrowersje u bardziej konserwatywnej publiczności.
Przeciwieństwem Doroty i Hanny jest Wiktoria (Anna Romantowska) – wychowująca samotnie nastoletniego syna, lekko zagubiona romantyczka, poszukującą szczęścia u boku dawnej miłości. Opiekuńcza Wanda (Małgorzata Potocka) poświęciła swoje życie głównie dla dobra rodziny, czego nie potrafił docenić jej mąż. Wszystkie kobiety, pomimo rozbieżnych dróg życiowych, wciąż starają się utrzymywać ze sobą kontakt i wzajemnie sobie pomagać
„Matki, żony i kochanki” – różne perspektywy, ale jeden cel
Scenarzyści pragnęli wiernie zilustrować życie ówczesnych Polaków z różnych perspektyw. Kiedy Wanda wspólnie z mężem starała się zapewnić swoim dzieciom godziwe warunki do życia, często ledwo wiążąc koniec z końcem, Hanna otrzymała przestronne lokum od rodziców, a w tym czasie Dorota z mężem zaplątali się w interesy z ludźmi spod ciemnej gwiazdy. W serialu widzimy niedofinansowaną służbę zdrowia, problemy z rosnącą przestępczością, a zarazem możemy podziwiać styl życia nowobogackich elit. Brudne ulice i obdrapane kamienice kontrastują z wielkimi domami.
Każda z bohaterek na poszczególnych etapach życia zmuszona jest poradzić sobie z własnymi zmartwieniami: od finansowych poprzez rodzinne a kończąc na problemach zdrowotnych. „Matki, żony i kochanki” nie były ani cukierkowym obrazem ani przyziemną, szaroburą produkcją. Wszystkich łączył jeden cel – odnaleźć się w nowej rzeczywistości, najlepiej u boku przyjaciół i rodziny.
„Matki, żony i kochanki” – doborowa obsada
Twórcom udało się zaangażować do serialu naprawdę doborową obsadę. Oprócz głównych bohaterek, w „Matkach, żonach i kochankach” mogliśmy zobaczyć m.in. Jana Englerta, Jana Nowickiego, Jana Machulskiego czy Macieja Kozłowskiego. Produkcja pomogła również wskrzesić karierę Krzysztofa Stroińskiego, który wciąż nie mógł odkleić od siebie łatki Leszka Góreckiego z „Daleko od szosy”. Wielu aktorów, którzy zagrali w serialu Machulskiego, później znalazło swoje miejsce w popularnych telenowelach TVP. Tomasz Stockinger i Andrzej Grabarczyk zostali głównymi gwiazdami „Klanu”, podobnie jak Jacek Borkowski.
Z lekkiego niebytu wyciągnięty został Paweł Wawrzecki, który jako mąż Wandy mocno przypominał kreację Wieśka Gabriela ze „Złotopolskich”. U boku bardziej doświadczonych aktorów w serialu wystąpili m.in. Mateusz Damięcki czy Anna Mucha. Dla obojga nie był to debiut na ekranie, ale na pewno dzięki produkcji stali się bardziej rozpoznawalni. W drugiej serii pojawił się również młody Jan Wieczorkowski, będący jednak już po głównej roli w „Pokoju 107” i kreacji Michała Chojnickiego w „Klanie”.
„Matki, żony i kochanki” – kontynuacja
Pierwsza seria serialu liczyła dwanaście odcinków. Ponieważ oglądalność była bardzo dobra, TVP postanowiło kontynuować produkcję. Kolejne dziesięć epizodów zostało wyemitowane w 1998 roku. Choć kilkukrotnie pojawiały się plany dalszej kontynuacji, ostatecznie nigdy do tego nie doszło. Czy słusznie? Wydaje się, że można byłoby skończyć wszystkie historie za pomocą trzeciego sezonu i zamknąć serial bez niedopowiedzeń. Tak się jednak nie stało, a dwie najbardziej charakterystyczne aktorki z serialu: Gabriela Kownacka, Elżbieta Zającówna – niestety odeszły z tego świata.
Warto jeszcze wspomnieć o piosence Anny Jurksztowicz. Była to jedna z najbardziej charakterystycznych kompozycji związanych z polskim serialem po 1989 roku. Tekst trafnie oddawał klimat produkcji i przesłanianie jakie niosły ze sobą „Matki, żony i kochanki”. Swojski „serwus” i zachodnie „hello” następujące po sobie na przywitanie, a przede wszystkim dające nadzieję zakończenie: „Dnia nigdy nie wypuść z rąk, zbieraj marzenia, los zaśpiewa ci nowy song”. Nadzieję, która była tak ważna dla wielu Polek i Polaków w nowym, kapitalistycznym świecie
„Matki, żony i kochanki” to jeden z najciekawszych, polskich seriali z końcówki dwudziestego wieku. Twórcy umiejętnie połączyli rodzimy realizm z zachodnimi wzorcami i ambicjami. Produkcję można traktować jako kulturowe dziedzictwo lat dziewięćdziesiątych widziane z różnych perspektyw.
Ocena serialu:
7/10